W nowym obiekcie, a właściwie w jego dobudówce znalazły się: zadaszony i zamykany wjazd dla karetek, dzięki któremu będzie można przyjmować pacjentów w każdych warunkach atmosferycznych, pomieszczenie dyspozytora, poczekalnia, dwa gabinety lekarskie i trzyłóżkowa sala intensywnego nadzoru. Istniejące dotychczas gabinety i sale gruntownie wyremontowano, a gipsownia została przeprowadzona na inne miejsce. Obecnie kończy się wyposażanie nowych pomieszczeń, już po próbach są wszystkie instalacje. Zainstalowano jedyną w tej części Dolnego Śląska komorę hiperbaryczną do leczenia w podwyższonym ciśnieniu; wymieniono wyposażenie pracowni rentgenowskiej. Trwa montaż aparatury monitorującej w sali intensywnego nadzoru. Za kilkanaście dni na oddział powinni zostać przyjęci pierwsi pacjenci. Cała inwestycja kosztuje 2,6 mln zł, z czego tylko 1,97 mln pochłonęły prace budowlane. Resztę trzeba było zapłacić za wyposażenie.
Termin oddania budowy, a właściwie rozbudowy opóźniony jest o prawie pół roku. Dlaczego? Do końca nie wiadomo. Przetarg na budowę wygrało Przedsiębiorstwo Budowlane "Palast Promotion Veranstaltungs-Consulting Dominik Wiszczuk" z Trzebnicy. Prace miały się rozpocząć w sierpniu ub. roku, ale się nie rozpoczęły. Powodem była zmiana dokumentacji technicznej. Jak wtedy dowiadywaliśmy się, korekty dotyczyły wytyczenia dojazdów dla karetek.
[tresc_platna zacheta="Co mówi starosta na temat opóźnień?"]Zdaniem starosty, te poprawki nie mogły mieć dużego wpływu na termin rozpoczęcia prac. Jednak wykonawca przejął plac budowy dopiero w październiku ubiegłego roku. Dlaczego - nie wiadomo. Bo choć - jak twierdzą w wydziale inwestycyjnym starostwa - wykonawca nie zgłaszał żadnych uwag na temat przyczyn późniejszego rozpoczęcia prac, to w rzeczywistości przecież nie mógł nic rozpoczynać bez dokumentacji, która była poprawiana. Ponieważ dwa miesiące to termin zbyt krótki na taką inwestycję, a nadrabianie opóźnień utrudniała jesienno-zimowa pogoda, ustalono nowy termin ukończenia prac na koniec marca. Jak się niebawem okazało i ten termin okazał się nierealny. I choć na początku tego miesiąca rozpoczęły się prace wykończeniowe, na ich zakończenie potrzebne były kolejne trzy miesiące. Niewykluczone więc, że wykonawca nie zgodzi się z zapłaceniem kary i trzeba będzie poczekać na orzeczenie sądu. Trzeba jednak pamiętać, że kary umowne to instrument motywujący wykonawcę, który opóźniony jest o kilka tygodni. Gdy opóźnienie zaczęła przekraczać trzy miesiące, naliczanie kar ustało. Stało się tak dlatego, że zgodnie z umową, za każdy dzień opóźnienia naliczano karę w wysokości 0,3 proc. wartości inwestycji. Ta sama umowa stanowi, że kara nie może przekroczyć 10 proc. wartości robót, czyli 197 tys. zł. Łatwo policzyć, że zegar karnych odsetek tykał "tylko" 33 dni Dla porównania: dotychczas w trzebnickim szpitalu pacjentów wymagających leczenia w komorze hiperbarycznej wożono do Wrocławia. Opłatę za zabieg zwracał NFZ, ale za przewóz tam i z powrotem 600 zł płacił szpital. Podczas terapii trzeba było nieraz powtarzać zabieg codziennie przez 3 tygodnie, co daje koszt blisko trzynastu tysięcy złotych na jednego pacjenta! Jednak nie zerwano wtedy umowy, gdyż - jak przekonywał starosta - nowy przetarg opóźniłby budowę o ponad trzy miesiące, gdy tymczasem wykonawca... obiecywał. Ilu pacjentów przez to nie otrzymało na czas pomocy w standardzie, jaki miał obowiązywać od stycznia br., nikt nie policzył.[/tresc_platna]
Aplikacja nowagazeta.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Komentarze opinie