Reklama

Więzienie dla pijanego zabójcy

08/05/2012 10:48
Mieszkający w Machnicach Marcicn F. nie ma samochodowego prawa jazdy , nie ma też samochodu,  ale nie przeszkadza mu to siadać za kierownicą. 26 listopada ub. roku wziął samochód konkubiny - opla omegę - i razem z kolegą Robertem Ł. pojechali na "imprezę" do znajomego w Kuraszkowie. Na miejscu byli ok. godziny 16. Jak ustalono później w śledztwie, w czasie 3-4 godzin trzej panowie wypili pięć ćwiartek wódki, którą utrwalali piwem. Ile było tego drugiego trunku, dziś nie wiadomo, ale wtedy imprezowicze uznali, że za mało, bo pożyczyli pieniądze, by w obornickim sklepie dokupić alkohol. Było około godz. 19 cała trójka mocno wstawionych kompanów wsiadła do samochodu. Nikt nie oponował, że kierowca jest też pijany. Przeciwnie, wszystkim się bardzo spieszyło. Na miejscu obok kierowcy siadł kolega z Kuraszkowa Marcin J., a na tylnej kanapie - Robert Ł. Nikt z nich nie zapiął pasów.

Ruszyli "z kopyta", mimo mroku na dworze i śliskiej nawierzchni. Tuż za Kuraszkowem, na lekkim łuku drogi Marcin F. stracił panowanie nad pojazdem, zjechał na lewy pas ruchu, pobocze, a następnie uderzył przodem i bokiem samochodu w barierkę ochronną. Opel przekoziołkował na dach i zsunął się ze stromej w tym miejscu skarpy.

[tresc_platna zacheta="Przeczytaj co działo się dalej. Jak ustalono sprawcę? Jak sprawca tuszował dowody?"]Jak później wyjaśniał Marcin F., gdy się ocknął w samochodzie nie było kolegów. Wysiadł, by ich szukać. Najpierw natknął się na Roberta, który "coś mówił", a następnie... na jego telefon. Nie zadzwonił jednak od razu po pomoc. Najpierw komórki użył jako latarki, by odszukać drugiego poszkodowanego, później - jak wykazały bilingi - zadzwonił do konkubiny i kolegów. Dopiero po tych rozmowach wystukał numer 112. Lekarz stwierdził, że Marcin J. doznał licznych wielonarządowych urazów ciała i zmarł przed przybyciem pomocy. Robert Ł. ze złamanymi żebrami, uszkodzonym kręgiem, obustronnym stłuczeniem płuc oraz ostrą niewydolnością oddechową został odwieziony do szpitala, gdzie mimo bardzo ciężkiego stanu, lekarzom udało się uratować mu życie. Przybyłym na miejsce policjantom Marcin F. nie przyznał się do spowodowania wypadku. Powiedział, że przechodził obok i zobaczył wrak samochodu. Niebawem jednak - gdy nie wiedział, jak wyjaśnić skąd samochód jego konkubiny znalazł się w Kuraszkowie - zmienił zeznania: Tak, on też siedział w samochodzie, ale jako pasażer. Prowadzić miał kolega, który zginął... Jednak w trakcie śledztwa, w świetle coraz większej liczby dowodów, przyznał, że to on prowadził samochód. Wyjaśnił też, że na początku kłamał, bo już miał wcześniej dwa wyroki za prowadzenie samochodu pod wpływem alkoholu. Bał się, że tym razem odpowiadać będzie jako recydywista. Prokurator zarzucił mu umyślne naruszenie zasad bezpieczeństwa w ruchu drogowym i nieumyślne spowodowanie śmierci oraz ciężkiego uszczerbku na zdrowiu. Sąd uznał go winnym i wymierzył mu karę czterech lat pozbawienia wolności i zakaz prowadzenia pojazdów mechanicznych wszelkich typów na zawsze. Marcin F. będzie musiał także pokryć wszystkie wydatki związane z prowadzonym postępowaniem - 2 tys. 351 zł oraz 400 zł opłaty sądowej. Za okoliczności obciążające sąd uznał prowadzenie pojazdu bez uprawnień, w stanie wysokiego upojenia alkoholowego oraz uprzednią karalność za podobne przestępstwa. Jednak sąd przyjął jako okoliczność łagodzącą fakt przyznania się oskarżonego do winy, wyrażenie skruchy i żalu oraz sytuację rodzinną oskarżonego: ma on dwójkę dzieci w wieku 6 i 2 lata. Wyrok nie jest prawomocny. Jeśli wyrok się uprawomocni, zostanie do niego doliczonych sześć miesięcy pozbawienia wolności z poprzedniego wyroku za jazdę pod wpływem alkoholu, który był warunkowo zawieszony. Uzasadniając wyrok sędzia Arkadiusz Rosiecki stwierdził, że oskarżony jest osobą zdemoralizowaną, nie potrafiącą wyciągnąć właściwych wniosków z poprzednich skazań i tylko orzeczenie w stosunku do niego bezwzględnej kary pozbawienia wolności spełni stawiane jej cele zapobiegawcze i wychowawcze.[/tresc_platna]

 

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

  • Awatar użytkownika
    mieszkaniec - niezalogowany 2012-05-12 18:46:44

    W tym tygodniu byłem w Sądzie i o dziwo zobaczyłem, że Długosz i Buryło właściciel i redaktor Nowej mają sprawę w Sądzie Karnym za "nierzetelność"! Grozi za to kara więzienia! Dlaczego o tym Nowa nic nie pisze! Napiszcie tak jak w innych sprawach na pierwszej stronie Długosz oskarżony! albo Czy Długosz pójdzie do więzienia? A jak wygra to na którejś tam stronie małymi literkami Długosz uniewinniony! Moim zdaniem Nowa nie ma nic wspólnego z niezależnością i rzetelnością! Na całe szczęście ludzie mają swoją mądrość! A do wszystkich którzy są przez Gazetą Nową szkalowani, oczerniani - nie bójcie się i korzystajcie ze swoich praw!

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis
  • Awatar użytkownika
    m - niezalogowany 2012-05-08 14:37:01

    ten Pan swiadomie wiózł śmierć , zupełnie nie liczył sie z innymi - tu nie mam żadnych wątpliwości kara jest zdecydowanie za mała

    odpowiedz
    • Zgłoś wpis

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo NowaGazeta.pl




Reklama
Wróć do