Reklama

Uciążliwy sąsiad nie do usunięcia

08/05/2012 09:55

Jak twierdzi nasza rozmówczyni, jej sąsiad, a właściwie dwaj sąsiedzi zamieszkujący na górnym pietrze, są nieobliczalni, dlatego też, w obawie przez zemstą, pragnie zostać anonimowa. Kobieta skontaktowała się z nami, ponieważ jak mówi, sytuacja w domu, w którym mieszka przy ul. Polnej 8 stała się już nie do zniesienia. - Ci mężczyźni mają przeszłość kryminalną, z którą z resztą nigdy się nie kryli. Od tylu lat już tu mieszkają, że niektórzy zdążyli się już przyzwyczaić do ich obecności i traktują ich jako element rzeczywistości - mówi kobieta.

 W domu, w którym jest osiem mieszkań, pięć zostało już wykupionych i są to mieszkania własnościowe, pozostałe stanowią mienie gminy, zasilają zasoby komunalne.- Mieszkam tu od 45 lat. Przez te wszystkie lata nie było w tym domu żadnego remontu. Jakieś drobne naprawy były wykonywane, ale to jeszcze w czasach, kiedy należeliśmy pod Brzeg Dolny. Wszyscy, którzy wykupowali mieszkania mieli nadzieję, że po odkupieniu lokali od gminy sytuacja się zmieni, właścicielami budynku zostaną ci, którzy będą chcieli ładniej mieszkać, a co za tym idzie wyłożą pieniądze na remont. Niestety, trzy mieszkania nadal są gminne, a jak usłyszałam kiedyś od burmistrza, Oborniki nie mają pieniędzy na remonty - żali się mieszkanka Rościsławic i dodaje, że największym problemem i zmorą domu są mężczyźni zamieszkujący na piętrze. - Obaj nie pracują, za mieszkanie czynszu nie płacą, albo robi to za nich opieka społeczna. Oni robią sobie co chcą: mają ochotę na warzywa to idą do czyjegoś ogródka; chcą pojechać autobusem do Obornik to wchodzą i nie płacą za bilet, bo kierowca się ich boi i nie zwróci im uwagi; jest im w zimie zimno - włamują się do czyjejś komórki czy piwnicy i kradną opał; mają ochotę na kurę, to ją kradną - przytacza przykłady kobieta i dodaje, że policja już wielokrotnie była wzywana. - Czasami przyjeżdżają, postraszą ich, innym razem powiedzą, że nie będą jeździć na "głupie wezwania" i jak tak będziemy "bez potrzeby" ich wzywać, to obarczą nas kosztami dojazdu. Już tak kiedyś było, jak jednemu z mieszkańców zginęły kury, a przez drzwi mieszkania tych panów było słychać gdakanie. Notorycznie w ich mieszkaniu odbywają się libacje, po których biegają nago po klatce schodowej, albo leżą do rana pod czyimiś drzwiami. My po prostu obawiamy się o swoje życie, bo oni czują się bezkarni i robią sobie co chcą - mówi mieszkanka. Jak dodaje, sprawę uciążliwych sąsiadów poruszała jeszcze w rozmowach z poprzednim burmistrzem Pawłem Misiorkiem, wielokrotnie prosiła również o interwencję prezesa ZGM w Obornikach (został już zlikwidowany). Kontaktowała się również z obecnymi pracownicami referatu spraw lokatorskich. - Zastanawia mnie, jak to jest możliwe, że tacy ludzie, którzy nie płaca za siebie mają mieszkanie, którego nie potrafią uszanować, a jest przecież tylu ludzi, tyle rodzin z dziećmi, które marzą o mieszkaniu. Mam też ogromne poczucie niesprawiedliwości, ponieważ ja na wszystko co mam musiałam ciężko pracować. Kiedy zwróciłam się o dofinansowanie wymiany okien odmówiono mi, a tym dwóm mężczyznom, za wymianę zapłaciła gmina - mówi rozgoryczona mieszkanka Rościsławic.

- Nie mogę udzielać informacji, czy dany lokal komunalny ma zadłużenie - powiedziała nam w rozmowie telefonicznej pracownica referatu spraw lokatorskich w Urzędzie Miejskim w Obornikach Śląskich. - Mogę powiedzieć, że nie mamy żadnego pisemnego zgłoszenia od mieszkańców tego budynku, o tym, że któryś lokatorzy są uciążliwi. A poza tym, wszelkie pytania proszę kierować do nas na piśmie - zakończyła rozmowę urzędniczka.

Mieszkanka Rościsławic przyznaje, że od czasu kiedy w urzędzie został utworzony rsl, nie wystosowała żadnego pisma (bo nie było nikogo, kto mógłby pomóc jej w jego napisaniu), a jedynie rozmawiała o problemach z paniami z tego referatu. - Oficjalne pismo złożyły dwie lub trzy rodziny, kiedy jeszcze był poprzedni burmistrz i Zakład Gospodarki Mieszkaniowej. Oficjalnej odpowiedzi nie dostaliśmy, ale mówiło się, że oni zostaną przeniesieni do mieszkania socjalnego, o mniejszym metrażu i niższym standardzie.

 Jak powiedziała nam asp. szt.Iwona Mazur, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Trzebnicy, gdyby jakaś jednostka zwróciła się do policji o opinię, funkcjonariusze na pewno przygotowaliby taki dokument. - Policjanci na pewno nie ignorują żadnego zgłoszenia. Nie ma mowy o tym, żeby funkcjonariusze odmówili przyjazdu, jeśli dzwoniący do dyżurnego przedstawi problem. Jeśli tylko zajedzie potrzeba, na pewno wyruszą na interwencję i na miejscu podejmą odpowiednie kroki, zgodne z procedurami.

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo NowaGazeta.pl




Reklama
Wróć do