
"Wybrałam ten punkt, gdyż mieści się w miejscu mojego zamieszkania, co wzbudzało zawsze moje zaufanie. Kiedy w październiku skończyła się moja poprzednia umowa, poszłam do przedstawiciela poprzednika T-mobile - sieci ERA, bo to z nią łączyły mnie umowy od ponad 10 lat, aby podpisać umowę na następne lata, gdyż do tej pory byłam zadowolona ze świadczonych usług. Pan "sypał jak z rękawa" jakie to "dobrodziejstwa" ma dla mnie do zaoferowania za "długoletnią współpracę". Poinformowałam Go, że żadne dziwne opcje dodatkowe, ani internet w telefonie mnie nie interesują. Nie korzystam z gier, nie rozmawiam godzinami z koleżankami, nie używam internetu w telefonie. Podpisałam, jak mi się zdawało, dobrze dobraną przez przedstawiciela dla mnie umowę z telefonem "za złotówkę" i poszłam do domu", przeczytaliśmy m.in. w liście.
Czytelniczka, stwierdziła, że pierwsza niemiła niespodzianka spotkała ją już, gdy próbowała zmienić ustawienie klawiszy do szybkiego wybierania. Okazało się, że prawy klawisz jest tak fabrycznie zaprogramowany, że jak się go wciśnie, nawet niechcący, to automatycznie telefon łączy się z internetem. - A o tym wyraźnie powiedziałam, że nie chcę - zapewniła trzebniczanka.
"Po kilku dniach doznałam szoku dowiadując się, że mam włączoną "muzyczkę dla tych, co do mnie dzwonią", o czym przedstawiciel nawet słowem nie "pisnął", więc nic o tym nie wiedziałam. Poinformował mnie o tym mój bratanek, który do mnie dzwonił i usłyszał niespodziewana melodię. Dowiedziałam się od niego, że jest to funkcja płatna i trzeba ją wyłączyć jakimś kodem. Na szczęście wiedział jak to zrobić i wyłączył mi ten "zbytek". Dostałam więc drugi niemiły "prezent" którego nie zamawiałam, a Pan z którym zawarłam umowę jak wspomniałam, nie był łaskaw poinformować mnie o tej wątpliwej "przyjemności".
"Miarka się przebrała, kiedy dostałam fakturę za rozmowy w grudniu, wyższą o 39 złotych niż normalnie. Wcześniej operator sms-em informował mnie o kwocie do zapłaty, ale to jeszcze mnie nie zaniepokoiło, gdyż faktura obejmuje czas świątecznych sms-ów. Dopiero treść faktury wprawiła mnie w zdumienie, okazało się bowiem, że mam naliczony drugi, dodatkowy abonament, za usługę, której nigdy nie zamawiałam i kwota 39 zł złotych to ten abonament. Nie wytrzymałam, wpadłam do biura na ul. Witosa, a przedstawiciel operatora stwierdził, że miałam "to" wyłączyć, ale pytam "co", skoro nic nie włączałam. Dopiero dowiedziałam się, że miałam przez trzy miesiące "za darmo" (o tym mówił przy zawarciu umowy), a potem płatne (o tym nie wspomniał) rozmowy ze wszystkimi w sieci bez limitu. Przecież mówiłam temu Panu przy zawarciu umowy, że niczym dodatkowym nie jestem zainteresowana. Zażądałam natychmiastowego wyłączenia tego "czegoś" Łaskawie Pan mi wyłączył. Kiedy powiedziałam mu, że zgłoszę to do PIH, to tylko się uśmiechnął i wzruszył ramionami."
"Jedna umowa, a tyle problemów. Wszystko przez to, że zaufałam głupio licząc na uczciwe podejście do klienta. Przez chwilę zapomniałam, że klientem jestem do momentu podpisania umowy, potem mam płacić i nie narzekać, nie ważne za co byle jak najwięcej. Z klienta stałam się intruzem. Warto, aby Czytelnicy poznali tę historię, gdyż większość tak jak ja naiwnie wierzy, że jak podpisuje umowę w swoim mieście, to osoba która prowadzi biuro tu na miejscu, będzie wobec klienta rzetelna i uczciwa. Moja wiara w ludzi runęła w dniu, kiedy odebrałam tę nieszczęsną fakturę. Dziś mam ogromny żal do tego pana, że tak mnie oszukał."
Nasza Czytelniczka przyznała, że nie przeczytała umowy, ale przecież robi to prawie każdy z nas. "Niestety, człowiek jest przekonany, że osoba z którą zawiera tą umowę mówi prawdę, a potem życie niestety to weryfikuje. Większość umów jest napisana tak maleńką czcionką, że po dwóch, trzech paragrafach już wszystko się rozmywa. Teraz do zawarcia umowy będę zabierać szkło powiększające i czytać od początku do końca, co radzę wszystkim` - ostrzega Czytelniczka.
- Ta pani miała pretensję przede wszystkim o to, że nikt jej nie poinformował o zmianie taryfy. Osobiście się nie dziwię. Takich reklamacji mieliśmy już kilka. Bo rzeczywiście, po trzech miesiącach ludzie dowiadują się, że usługa kosztuje 39 zł. Klient się pyta, co to jest, bo zapomniał, ale na ogół przyjmuje do wiadomości, że w regulaminie oferty ma zapis - mówi Błażej Czubakowski - konsultant T-Mobile w Trzebnicy i pokazuje punkt regulaminu oferty promocyjnej "Zawsze w kontakcie": "Po okresie promocyjnym (...) opłata za usługę będzie naliczana w kwocie 39 zł z vat miesięcznie, do momentu wyłączenia usługi przez Abonenta". - Podpisując umowę, w zależności od wysokości abonamentu klient ma bezpłatny dostęp do bezpłatnych nielimitowanych rozmów ze wszystkimi abonentami w sieci. Okres zależy od wysokości abonamentu. Zawsze zwracam klientom uwagę na ten punkt, bo jest to jedyna usługa, o zakończeniu której operator nie informuje klientów sms-em. Gdy okres bezpłatności mija, na rachunku dopisywana jest dodatkowa opłata. Dlatego bardzo często przychodzą później do mnie ludzie, którzy zapomnieli, albo nie potrafią usługi wyłączyć. Robimy to tutaj.
Konsultant przyznaje, że wyłączanie jest trochę skomplikowane, dlatego instrukcję postępowania ma zawsze pod ręką na "pulpicie" komputera.
- Ja tę panią dobrze pamiętam, bo gdy przyszła z reklamacją, była bardzo stanowcza, żeby nie powiedzieć agresywna. Gdy podpisywała umowę, byliśmy po pierwszych doświadczeniach z klientami, którzy przyszli poniewczasie wyłączać usługę - dodaje konsultant.
Czubakowski wyjaśnia, że na ogół klienci nie tracą całej kwoty 39 zł: - Jest to opłata pobierana z góry. Jeśli ktoś przychodzi, żeby wyłączyć usługę po kilku dniach, zaliczka za niewykorzystany okres jest mu zwracana w następnym okresie rozliczeniowym - powiedział konsultant. - Choć w regulaminie, który każdy przed podpisaniem powinien przeczytać, jest informacja o tym, kiedy kończy się bezpłatna usługa, i że po tym czasie klient za nią płaci, ja uważam jednak, że ze strony operatora jest nie do końca fair. A to dlatego, że o zakończeniu wszystkich innych promocji polegających na bezpłatnych usługach klient jest powiadamiany sms-em jeszcze przed zakończeniem promocji.
- Jeśli chodzi o internet, to nie można wyłączyć telefonu z sieci, jeśli jest on fabrycznie zaprogramowany do łączenia się jednym klawiszem. Są takie aparaty, ale ja nie wiem, czy ta pani właśnie taki wybrała. Usługa, którą oferuje operator, polega na tym, że koszt jakiegoś dostępu do internetu wliczony jest w abonament. Ale do internetu płatnego ma dostęp każdy i tego się nie da wyłączyć - mówi Błażej Czubakowski, przyznając, jednocześnie, że mógł zapomnieć o wyłączeniu melodyjki, ale o tej usłudze klientka zostałaby powiadomiona sms -em, gdy by wcześniej nie wyłączył jej wnuczek.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie