Reklama

Rzadkie narady trzebnickiej rady

30/01/2012 18:55
Koniec roku 2011 i początek 2012 to w samorządzie Trzebnicy wielkie zmiany personalne. Wprawdzie dotychczas wymieniony został tylko przewodniczący Rady Miejskiej oraz powołany nowy wiceburmistrz, ale te dwie roszady pociągną za sobą kolejne zmiany...

Zanim Mateusz Stanisz został przewodniczącym RM, musiał zrezygnować ze stanowiska przewodniczącego komisji rewizyjnej rady, natomiast zastępca burmistrza Jerzy Trela pozostawił nie obsadzony fotel dyrektora ZAPO, który w najbliższym czasie ma zająć dotychczasowa radna i przewodnicząca komisji oświaty Agnieszka Moździerz - projekt uchwały o wygaśnięciu jej mandatu będzie głosowany na dzisiejszej sesji. Oznacza to, że zostały zablokowane prace dwóch komisji rady.

Tymczasem w porządku dzisiejszych obrad RM nie ma słowa o obsadzeniu stanowisk przewodniczących. Oznacza to, że przez pierwszy kwartał radni uczestniczący w dwóch komisjach - rewizyjnej oraz ds. oświaty, kultury, sportu, turystyki, rekreacji, młodzieży i współpracy międzynarodowej - nie będą mogli pracować w swoim gronie, bo zgodnie ze statutem na zebranie może ich zwołać tylko przewodniczący komisji.

Radni dostali za to planowany kalendarz sesji Rady Miejskiej na cały rok. Wynika z niego, że nowy przewodniczący zaplanował w ciągu 12 miesięcy zaledwie sześć (!) spotkań plenarnych: oprócz dzisiejszego, jeszcze pod koniec marca, czerwca, września, października i grudnia.

Chociaż formalnie wszystko jest w porządku i prawo nie zostało złamane, bo zgodnie z ustawą o samorządzie gminnym sesje nie mogą odbywać się rzadziej niż raz na kwartał, jednak propozycja przewodniczącego rady, który uważa sześciokrotne zebrania najwyższego uchwałodawczego i kontrolującego organu gminy wystarczy do całorocznego kierowania gminą jest szokująca. Tym bardziej że w roku ubiegłym sesji RM było aż 19! Czyżby Stanisz przewidywał, że w roku bieżącym radni będą mieli prawie trzy razy mniej pracy?

- Jak sama nazwa wskazuje, jest to tylko planowany kalendarz sesji. Taki plan ma ułatwić radnym przygotowanie się do sesji, a pracownikom urzędu przygotowanie potrzebnych dokumentów i informacji. Wszystko po to, żeby usprawnić pracę rady - powiedział nam przewodniczący, dodając, że właśnie głównym jego zadaniem jest sprawne przygotowanie i prowadzenie obrad sesji. - Ten plan uzupełnią sesje nadzwyczajne. I taka będzie musiała zostać zwołana już w lutym, właśnie po to, żeby uzupełnić skład rady, po stwierdzeniu wygaśnięcia mandatu Agnieszki Moździerz. Terminu tej sesji nie można zaplanować, ponieważ nie wiadomo, kiedy Krajowe Biuro Wyborcze przyśle nam informację o następnym kandydacie z listy. Chociaż wiemy kto to jest, nie wiemy, kiedy zostaną spełnione wszystkie wymogi proceduralne. Dlatego nie potrafię zaplanować wcześniej daty sesji - stwierdził Mateusz Stanisz, ale po chwili dodał, że jego zdaniem sesje nadzwyczajne powinno się zwoływać jedynie w "sprawach niecierpiących zwłoki", za to nie wykluczył zwoływania dodatkowych, poza planem sesji zwyczajnych.

- Patrząc na dotychczasowe obrady rady, doszedłem do wniosku, że  muszę je troszeczkę usprawnić - powiedział nam przewodniczący, który radnym jest dopiero od roku. - Uważam, że ilość nie zawsze powiązana jest z jakością, że czasami lepiej jest skompilować pewne rzeczy, poprowadzić dłuższą sesję, niż rozdrabniać tematy. Stwierdziłem, że jeżeli da się czas radnym na przygotowanie się do obrad, także na przygotowanie ewentualnych własnych projektów uchwał, sesje nie muszą odbywać się tak często. Oczywiście planowany kalendarz, jak sama nazwa wskazuje, jest tylko propozycją. Jeśli się nie sprawdzi, będzie go można zmienić. Trzeba pamiętać, że w każdej chwili, jeśli radni, także opozycyjni, uznają, że należy zwołać sesję nadzwyczajną, zostanie ona zwołana.

Rzecz w tym, że podczas sesji zwyczajnej radni mogą poruszać sprawy bieżące, które wynikły między sesjami, pytać w imieniu wyborców, składać wnioski... - Rzeczywiście, sesja nadzwyczajna różni się pewnymi elementami od sesji zwyczajnej, ale ona zostanie zwołana tylko po to, żeby przyjąć przyrzeczenie od nowego radnego oraz uzupełnić składy komisji rady, nie widzę żadnego  problemu, że tych punktów nie będzie - wyjaśnił przewodniczący.

Jest jeszcze aspekt finansowy "usprawnienia" pracy samorządu. Radni trzebniccy otrzymują co miesiąc diety. Nie jest to wynagrodzenie za pracę, a ekwiwalent za poniesione wydatki m.in. zwrot za dojazdy na sesje i zebrania komisji. Obecnie "szeregowy" radny otrzymuje 826,69 zł miesięcznie, przewodniczący komisji oraz wiceprzewodniczący rady - 1377,82 zł , a przewodniczący - 1984,07 zł. Jeśli radni nie muszą brać udziału w sesjach i pracach komisji, to ich diety, a zwłaszcza przewodniczących powinny być znacznie niższe, a w miesiącach, gdzie nie ma żadnej komisji ani sesji, to nawet z przyzwoitości nie powinni diet pobierać.

- Radny pracuje nie tylko podczas sesji i komisji, reprezentuje radę na zewnątrz przez cały czas sprawowania mandatu. I tyle mam do powiedzenia na ten temat - powiedział przewodniczący, zapytany, czy nie uważa, że w związku z tak zmniejszoną liczbą sesji nie powinien zaproponować obniżki diet.

Rzeczywiście radnym się nie jest "na godziny", ale faktycznie mandat, może sprawować tylko podczas głosowania, a więc na sesjach. Natomiast jeśli chodzi o "reprezentowanie na zewnątrz" - rzeczywiście, część diety, którą zaoszczędzą na dojazdach na sesje i komisje, radni mogą przeznaczyć na dojazdy na spotkania z wyborcami. Tylko wszelkie problemy, jakie na takich spotkaniach wynikną, przed całą radą będą mogły być przedstawione nie częściej niż co dwa miesiące.

Dowiedzieliśmy się także, dlaczego także przewodniczącego komisji rewizyjnej nie można wybrać na dzisiejszej sesji: - Plan pracy komisji rewizyjnej przewiduje w pierwszym kwartale br. tylko jedną kontrolę. Uważam, że jeżeli przewodniczący zostanie wybrany do połowy lutego, wystarczy czasu, żeby przeprowadzić tę kontrolę. Natomiast sprawozdanie z pracy komisji ma być przedstawione do końca marca, więc półtora miesiąca powinno wystarczyć przewodniczącemu do sporządzenia sprawozdania - powiedział Stanisz. - Chciałbym dodać, że członkowie komisji rewizyjnej wcale nie spieszą się z pracą. Na pięć kontroli, przewidzianych w ub. roku, zakończono tylko dwie.

Wypada więc tylko mieć nadzieję, że Krajowe Biuro Wyborcze, którego decyzji przewodniczący nie może przewidzieć dopasuje do tych planów termin przesłania informacji o nowym radnym - elekcie.

Sprawdziliśmy, jak z planowaniem sesji radzili sobie poprzedni przewodniczący.

Czesław Czternastek przewodniczył Radzie Miejskiej przez dwie kadencje: - Plan był jeden, żeby w każdym miesiącu była jedna sesja, ale nie zawsze udawało się go wykonać dokładnie. Nieraz w jakimś miesiącu wypadła. Bywało jednak i tak, zwłaszcza, gdy staraliśmy się o środki unijne, że trzeba było zwołać dodatkowe posiedzenia. Jeśli chodzi o dokładne terminy sesji, to uważam, że można je zaplanować tylko wtedy, gdyby był znany dokładny roczny plan pracy rady. Jednak większość sesji zwoływana była na potrzeby organu wykonawczego, najpierw zarządu, a potem burmistrza, w  praktyce 95-98 proc. projektów uchwał przygotowywał organ wykonawczy. Jeśli chodzi o ilość sesji, to wydaje mi się, że sześć to jest stanowczo za mało.

Jan Darowski był przewodniczącym w poprzedniej kadencji: - Planowanie nie zdaje egzaminu, ponieważ nie da się przewidzieć ilości zagadnień, jakie w danym dniu będą omawiane. Ja uważam, że sesje powinny mieć bogaty porządek obrad, więc termin trzeba dobierać tak, żeby obejmowały jak najwięcej materiałów. Oczywiście, są sesje, których termin można dokładnie zaplanować, jak absolutoryjne, budżetowe czy podatkowe, jednak w większości wypadków sytuacja jest dynamiczna i trzeba planować elastycznie.

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo NowaGazeta.pl




Reklama
Wróć do