Reklama

Urodziłam się w tym domu

05/12/2011 18:55
Cała wieś Kałowice postanowiła wspólnie uhonorować dziewięćdziesiątą rocznicę urodzin zasłużonego mieszkańca tej miejscowości Edwarda Dudka. Do domu jubilata przybyli starsi i młodzi mieszkańcy. W tym gronie przybyła (na wózku) Anna Czapla, jedna z najstarszych mieszkanek wsi, żyjąca tu od urodzenia .

 Po gratulacjach i życzeniach dla Edwarda zaczęły się wspominki. Zwrócono się też do Anny, by opowiedziała swoją historię.

Anna jest osobą kontaktową i chętnie wspomina młode lata. Zaczęła swą opowieść od zakończenia wojny, mówiąc: - Zimą, w straszny mróz zmuszono nas do ucieczki przed frontem. Rosjanie dogonili nas pod Świdnicą. Postanowiliśmy wrócić. Nie było czym i jak, bo odebrano nam konie. Różnymi drogami i sposobami wróciliśmy tu do Kałowic. Mieszkaliśmy w domu, w którym się dzisiaj znajdujemy. Do wysiedlenia w 1946 roku przeżywaliśmy różne przygody. Pamiętam,  jak jeszcze w 1945 roku przyszli do naszego domu Rosjanie. Szukali "frau". Myśmy się bały żołnierzy sowieckich. Ja z siostrą i mamą skryłyśmy się na strychu. Na dole został nasz dziadek. Gdy mówiłyśmy mu, aby też się skrył odpowiedział: "co oni mogą mi staremu zrobić". Gdy weszli, zaczęli krzyczeć: "Gdzie są frau?". Dziadek na to, że nie ma, Zaczęli go popychać i mocno krzyczeć, wówczas powiedział im, że "frau" są we dworze, gdzie pracują. Tym majątkiem kierował oficer, dobry człowiek. Myśmy tam pracowały. A ci, co byli u nas wzięli dziadka i zaprowadzili pod dom sąsiada, kazali mu zdjąć spodnie i posadzili na pokrzywach. Dziadek jednak nie zdradził naszej kryjówki. Innym ważnym wydarzeniem w moim życiu był fakt naszego wysiedlenia. Gdy ładowano rodzinę na wozy, Czesław, mój przyszły mąż skrył mnie mówiąc, że nie pozwoli, abym wyjechała. W taki to sposób zostałam w Kałowicach. Tu wyszłam za mąż i tu jest moja rodzina....

Pani Anna poprosiła o zgodę zebranych, aby mogła zaśpiewać starą ludową piosenkę o ubieraniu. Miłym głosem, zaśpiewała niemiecką gwarą, piosenkę - poczynając od założenia czapki mężczyźnie, potem szalika, koszuli i tak do skarpetek i butów. Zebrani w skupieniu wysłuchali jej śpiewu, a potem nagrodzili wykonawczynię oklaskami. Anna na koniec powiedziała. - W tym domu urodziłam się. W Kałowicach jestem najstarszą mieszkanką, mieszkającą tu stale...

Anna chętnie wyraziła zgodę na naszą prośbę, abyśmy wykonali jej fotografię. Uśmiechając się powiedziała: - Ale proszę o ładne zdjęcie.

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo NowaGazeta.pl




Reklama
Wróć do