Reklama

Wieczne wspominanie

31/10/2011 18:55
Nadciąga późnojesienna pora roku, czas zawsze zupełnie odmienny od innych chwil. W kulturze naszego narodu pierwsze dni listopada mają charakter szczególny. Codzienny pospieszny rytm naszego życia ulega zahamowaniu. Mniej ważne stają się sprawy przyszłości. Zatrzymujemy się w pogoni za zdobyczami cywilizacji...

Następuje czas zadumy i refleksji. Nagle uświadamiamy sobie względność wszystkich spraw i problemów wobec nierozwiązywalnej zagadki kresu naszego istnienia. Bo nikt przecież nie zna dnia i godziny, gdy przejdzie na drugą stronę cienia. Nikt odkryć nie może jak to jest na "tamtym świecie".

Te dni, gdy zostawiamy wszystkie sprawy powszednie i wędrujemy na cmentarze uświadamiają nam potrzebę wspominania tych wszystkich, którzy wraz z nami byli, żyli, radowali się i cierpieli, a potem mniej lub bardziej nagle odeszli. Czasem wracają w snach, ale już w postaci odrealnionej. Czasem słyszymy ich głosy, ale nie jesteśmy w stanie nawiązać z nimi dialogu. Bo nawet wtedy są od nas ogromnie daleko. I nic nie jest w stanie skrócić tej przestrzeni, przybliżyć ich do nas na powrót.

Więc pozostaje tylko pamięć. Wspominamy ich słowa i czyny. Czasem żałujemy, że nie do końca wykorzystaliśmy możliwość przebywania z nimi, czerpania z nich wzoru, słuchania ich rad. Bo tak wiele chcemy im jeszcze powiedzieć, tak wiele spraw pozostało w połowie przerwanych, niedokończonych...

Pozostają kwiaty na grobach, migotanie płomyków palących się zniczów. Pozostają modlitwy za tych, których już z nami nie ma. To bardzo niewiele, ale to przecież wszystko co dla nich zrobić możemy...    

 

Józef Czechowicz

 Cmentarz i dal

 

Oto jest szereg cichych głazów -

Nikt ich nie budzi,

Mówię do nich porą wieczorną

Jak do kochanych ludzi.

 

Nad murem blask się pali dziwny,

Dziwny i niebywały.

Zachód i wszystkie moje groby

Ogniami rozgorzały.

 

Dal bardzo bliska wśród tumanów

I rozdół siny.

Tęsknotą całą się wyrywam

Do tej srebrzystej pustyni.

 

Z głazów czerwonych, z murów szarych

Patrzę w słońce.

W skrzydła jak w chustę ciemną się chowa

Żałość moja gorąca.

 

Liczę na grobach lata minione

I los mój zgrzebny,

Z oczyma w mglistych czarach pustyni

Pustyni srebrnej...

 

********

 

Czesław Niemen

 Epitafium

Jakie imię nosi ten

co w pół uśmiechu myśli

zaledwie rozpoczętej pieśni

w pół kroku drogi

przeciął nić uwitą z miłości.

 

Czyim kaprysom w ofierze

zawlekliśmy ciebie na stos pogrzebny

i w pejzażu cmentarnym stoimy osłupieni

nad nowo wyciosanym krzyżem?

 

Świętemu prawu, świętych czynów urąganiem

zwracam się do ciebie, cywilizacjo,

pełna pychy opiekunko.

 

Co ty uczynisz,

jakim narzędziem wyrwiesz ostrze bolesne

z serc bijących w żałobne dzwony?

Jak jeszcze długo skrzypiący frazes

"takie jest życie"

jedynym będzie usprawiedliwieniem

niedorzecznej śmierci człowieka?

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo NowaGazeta.pl




Reklama
Wróć do