Reklama

Oszukani przy budowie Supermarketu

24/10/2011 18:55
Niedługo położony w centrum Trzebnicy sklep Intermarche będzie obchodził rocznicę otwarcia, ale nie wszyscy trzebniczanie z tego powodu się cieszą. Niektórzy dostawcy i podwykonawcy, budujący ten sklep, do dziś nie dostali za swoją pracę pieniędzy. Niezapłacone zaległości mogą sięgać nawet miliona złotych.

Jak się okazuje główny wykonawca inwestycji - firma Investa Inowrocław Anna Rygielska - nie zapłacił trzebnickim dostawcom materiałów oraz niektórym podwykonawcom. Wierzyciele, nie mogąc uzyskać zapłaty polubownie, wnieśli pozew do sądu. Sprawę wygrali, mają nakazy komornicze, ale... nie mają pieniędzy, bo poszukiwana firma zniknęła. Co najmniej kilku wierzycieli czeka na sygnał od komornika w Inowrocławia, bo może uda mu się coś odzyskać. Kwoty, jakie winna jest im Investa wahają się od kilku do kilkuset tysięcy złotych.

- Z początku wszystko było dobrze. Investa, która budowała Intermarche dla spółki zwróciła się do nas z propozycją współpracy. Mieliśmy być dostawcą materiałów. Firma z Inowrocławia miała wszystkie dokumenty w porządku. Przygotowaliśmy ofertę. Umówiliśmy się, że w terminie 14 dni po dostarczeniu towaru otrzymamy zapłatę. Przez pierwsze 3-4 miesiące pieniądze spływały terminowo - mówi Maciej Zyber z trzebnickiej hurtowni materiałów budowlanych Hanbud. - Potem zdarzały się "przeciągi". Płacono po telefonicznych lub mailowych interwencjach. Z wyjaśnień wynikało, że firma ma kłopoty, bo z płatnościami zalegają jej dłużnicy. Takie sytuacje się zdarzają, więc czekaliśmy. Ale od października w ogóle przestaliśmy dostawać pieniądze. Otrzymywaliśmy za to pisemne przeprosiny. Wreszcie właścicielka Investy napisała, że przyczyną niepłacenia jest wstrzymanie płatności przez inwestora. Od tej pory nie dostaliśmy ani grosza.

 W podobnej sytuacji jest właściciel firmy Robot Bartłomiej Konopacki, chociaż skala strat jest tu znacznie mniejsza. - Prowadzę wypożyczalnię sprzętu m.in. budowlanego. Moimi klientami są głównie osoby fizyczne, które potrzebują maszyn czy urządzeń do jednostkowych prac, gdy coś budują czy remontują. Zdarza się też jakiś mały przedsiębiorca, któremu wpadła dodatkowa usługa, ale nie opłaca mu się kupować maszyny. Wtedy klienta sprawdzam dokładnie, podpisuję umowę, biorę zaliczkę. W wypadku Investy miałem do czynienia z wielkim wykonawcą, w dodatku z daleka. Wiedziałem, że dla nich liczy się czas i mogą poszukać sobie kogoś innego. Sprawdziłem tylko w KRS-ie, że firma z niczym nie zalega. Więc pożyczałem sprzęt "na telefon".

Jak nam się udało ustalić, w ten sposób zostało oszukanych co najmniej dziewięciu przedsiębiorców w Trzebnicy. Są to m.in. właściciele firm: Zakład Usługowo-Handlowy "Handbud", "Sanbet" Fabryka Betonu, Restauracja Kasztelańska s.c., która przygotowywała posiłki pracownikom Investy, Smol-Bud, Wypożyczalnia Maszyn i Narzędzi Budowlanych "Robot" w Trzebnicy, Przedsiębiorstwo Handlowo-Usługowe "Wektor".

Początkowo kontrahenci sami próbowali dogadać się, z niesolidną firmą. Wysyłali ponaglenia, ale w zamian - zamiast pieniędzy - otrzymywali przeprosiny i zobowiązania, że Investa wszystko spłaci. Gdy się nie doczekali, wynajęli prawnika i sprawa trafiła do sądu.

Już w kwietniu były wyroki i nakazy komornicze. Jednak wierzyciele nie zobaczyli pieniędzy. Komornik stwierdził, że w inowrocławskiej siedzibie Investy nie ma żadnego majątku. Firma jednak nie zbankrutowała.

Budowlańców z Inowrocławia sprowadziła Grupa Muszkieterów, której podlega sieć sklepów Intermarche. Trzebniccy hurtownicy uważają, że ten wykonawca już wcześniej współpracował z grupą i powinien być "prześwietlony" przez inwestorów.

Tymczasem szefowie pawilonu Intermarche państwo Ferte też czują się pokrzywdzeni przez Investę. - Wszystko co byłem winny zapłaciłem w terminie. To Investa przestała płacić swoim kontrahentom - powiedział nam Benjamin Ferte. Umowę zawarł z wykonawcą z Inowrocławia. - Firma wygrała przetarg zorganizowany przez centralę Grupy Muszkieterów. Sprawdziliśmy ją w Krajowym Rejestrze Długów, wydawało się, że jest rzetelna. Inwestycja trwała od maja do listopada 2010 roku.  Wiadomo, że przy takich inwestycjach nie płaci się jednorazowo, tylko w ratach, gdy kończą się kolejne etapy. O tym, że Investa nie płaci swoim kontrahentom dowiedzieliśmy się dopiero w listopadzie, kiedy budowa była już na ukończeniu. Do tego doszły kłopoty związane z opóźnieniem w realizacji prac budowlanych, przez które byliśmy zmuszeni opóźnić otwarcie sklepu. Do tej pory płaciłem regularnie, jednak kiedy zaczęli się do nas zgłaszać podwykonawcy z pretensjami, że nie dostają od kilku miesięcy pieniędzy, wstrzymałem ostatnią ratę w wysokości 1/3 całkowitych kosztów, w celu wywarcia nacisku na Investę, aby ta uregulowała swoje zobowiązania wobec dostawców i podwykonawców Ponieważ wykonawca tłumaczył się kłopotami finansowymi, zdecydowałem się zapłacić jeszcze 300 tys. zł pod warunkiem, że Investa ujawni swoich kontrahentów i całą tę kwotę przeznaczy na ich spłacenie. Gdy okazało się, że te pieniądze zostały zużyte na potrzeby firmy, a wierzyciele nie dostali nic, zmieniliśmy taktykę działania. W styczniu zatrudniliśmy prawnika, żeby w tej sprawie reprezentował nasze interesy. Okazało się, że według polskiego prawa, jeżeli wykonawca zalega podwykonawcom z płatnościami, brakujące kwoty musi solidarnie uregulować inwestor. Zerwaliśmy umowę z Investą i pozostałą część ostatniej raty przeznaczyliśmy na spłatę wykonawców. Było ich ośmiu z całej Polski. Przepis ten jednak nie dotyczy dostawców materiałów, surowców, maszyn itp. Im musi zapłacić ten, kto te towary zamawiał.

Jak przekonuje Beniamin Ferte, to nie wykonawcy poszli do sądu, a dostawcy, którzy nie mogli załatwić sprawy z inwestorem.

 Jak się jednak okazuje, nie tylko dostawcy z powiatu trzebnickiego nie otrzymali pieniędzy. Ireneusz Smolarz, szef firmy stolarskiej pracował bezpośrednio na budowie przy ul. Żołnierzy  Września i też nie dostał zapłaty. - W listopadzie ub. roku zadzwonili do mnie z Investy, że trzeba pilnie wstawić 6-9 sztuk drzwi, bo mają odbiór i musi to być zrobione szybko. Nie wiem nawet skąd mieli na mnie namiar. Pracowałem w sobotę i niedzielę, żeby zdążyć na czas. Po skończeniu roboty wysłałem faktury, otrzymałem potwierdzenie, że dotarły i cierpliwie czekałem. Do tej pory nie otrzymałem zapłaty - powiedział  Smolarz. - Nie przypuszczałem, że zostanę oszukany. Nigdy wcześniej mi się coś takiego nie zdarzyło. Po tym incydencie nie przyjmuję już takich zleceń. Współpracuję teraz tylko z hurtowniami, które sprzedają drzwi z montażem. Raz się sparzyłem i wystarczy. Chyba że klient będzie miał referencje.

 Zarówno właściciel pawilonu Intermarche, jak i trzebniccy przedsiębiorcy uważają, że firma z Inowrocławia od początku nie zamierzała wywiązać się ze zobowiązań finansowych. W Trzebnicy udawali poważnych biznesmenów, którzy mają chwilowe kłopoty z płatnościami. Jednak, gdy do firmy zapukał komornik, okazało się, że prawie cały majątek firmy zniknął.

W sierpniu pokrzywdzeni złożyli do Prokuratury Rejonowej w Trzebnicy zawiadomienia o popełnieniu dwóch przestępstw przez właścicielkę Investy: o doprowadzenie poszkodowanych do niekorzystnego rozporządzania mieniem czyli oszustwo oraz udaremnienie zaspokojenia wierzyciela. Jednak trzebniccy prokuratorzy sprawę przenieśli do Inowrocławia. Skarżący podejrzewają, że jest to pierwszy krok do umorzenia całej sprawy... - Przecież śledztwo powinno być prowadzone w miejscu, gdzie popełniono przestępstwo, a nie w miejscu zamieszkania podejrzanego, który dzięki temu jest w lepszej sytuacji niż pokrzywdzeni - twierdzą.

- Tu chodziło o ekonomię prowadzonych postępowań. Wprawdzie przestępstwo określone art. 286 kk, czyli doprowadzenie pokrzywdzonego do niekorzystnego rozporządzenia własnym mieniem mogło zostać popełnione w Trzebnicy, ale czyn z art. 300 kk, czyli dążenie do udaremnienia zaspokojenia wierzycieli już tylko w Inowrocławiu, bo tam jest majątek firmy - powiedział nam prokurator rejonowy. - Sprawa jest już nieaktualna, bo po protestach prokuratora z Inowrocławia, Prokuratura Okręgowa w Bydgoszczy z powrotem przeniosła postępowania do Trzebnicy.

Właścicielce Investy grozi kara od 6 miesięcy do ośmiu lat pozbawienia wolności.

Z ostatniej chwili: Jak się dowiadujemy, komornikowi inowrocławskiemu udało się spieniężyć jakąś część majątku. Uzyskane pieniądze pozwolą na wypłacenie jednej dziewiątej wierzytelności.

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo NowaGazeta.pl




Reklama
Wróć do