
- Otrzymywaliśmy sygnały od pasażerów, że barierki przeszkadzają im podczas wsiadania do autobusu - powiedział nam w czwartek naczelnik wydziału inwestycyjno-technicznego Zbigniew Zarzeczny. Trudno się nie zgodzić z protestami oczekujących. Założenie barierek od początku wydawało się nietrafionym pomysłem: wiadomo przecież, że podróżni chcą szybko wsiąść do nadjeżdżającego autobusu. Biorąc pod uwagę to, że nieraz na zatoczkę wjeżdżały po dwa autobusy i robił się niepotrzebny korek.
Teraz, wraz z rozpoczęciem roku szkolnego, na dwóch zatoczkach pojawia się coraz więcej ludzi, zwłaszcza młodzieży szkolnej. Jedni czekając na przyjazd autobusu mieszają się z przechodniami, inni wykorzystają wolne miejsca na pobliskich ławkach, czy w dostępnej wiacie. Na lepsze warunki trzeba jeszcze poczekać. Według ostatnich zmian w budżecie, budowę węzła komunikacyjnego planuje się najwcześniej za dwa lata. Przez ten czas zapewne pasażerowie zdążą przywyknąć do obecnych warunków, chociaż, zwłaszcza zimą, nie będzie to łatwe.
Dobrze, że sygnały od pasażerów są natychmiast realizowane przez gminę. W tym przypadku zadanie nie okazało się dużym problemem, bo chociaż gmina wydała pieniądze na budowę zatoczek (czekamy na odpowiedź w jakiej wysokości oraz ile kosztował demontaż barierek), to z realizacją innych zadań podróżnych może być ciężko. No bo na przykład, w jaki sposób zapewnić im ochronę przed deszczem? Dwie wiaty mają ograniczoną powierzchnię... Szkoda też, że w urzędzie nim podjęto decyzję o budowie barierek i siatek nikt nie pomyślał wcześniej o pasażerach. Teraz gmina wydaje dodatkowe pieniądze na coś, czego można było uniknąć.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie