Reklama

Odkręcił wodę w kranie i wyszedł

12/09/2011 18:55
Choć w ubiegłym tygodniu nie było ani wichury, ani jakiś większych opadów deszczu, mieszkaniec kamienicy znajdującej się przy ul. Daszyńskiego w Trzebnicy został zalany... ale przez sąsiada z góry, który jak się później okazało, odkręcił wodę w kranie i wyszedł z domu.

Ta przykra w skutkach sytuacja miała miejsce w środę po godzinie 14. Trzebniczanin pojechał do pracy, a jego mieszkanie było z każdą chwilą coraz bardziej  zalewane.

 - Sąsiad zostawił odkręcony kran i zostało zalane całe mieszkanie. Woda lała się ciurkiem. Woda poszła do sklepu "Grześ", który też jest podlany. Dzięki temu, że tutaj się wodę łapało we wszystko co tylko można było oraz to, że wersalka i inne rzeczy troszkę wody wchłonęły, to sklep został zalany tylko minimalnie  - powiedział pan Marek.

W jego mieszkaniu jednak została zalana instalacja elektryczna, zrobiło się zwarcie i mieszkańcy pozostali bez prądu. Właściciele od razu powiadomili Macieja Adamka, administratora budynku oraz Beatę Gorzałę z ZGK, która przyszła wraz z dwoma strażnikami miejskimi o godz. 19.

 - Pani Gorzała zobaczyła to tylko, porozglądała się, stwierdziła, że jest zalane i poszła. Więcej nic nie zrobiła. Jak się poszło do sąsiada do góry, to rzucił kilkoma wiązkami, trzepnął drzwiami i na tym się skończyło. Nie ma co z nim rozmawiać - powiedział rozgoryczony pan Marek, dodając:

 - Od wczoraj jesteśmy bez prądu, lodówka jest rozmrożona, całe jedzenie jest do wyrzucenia, bo praktycznie mijają 24 godziny. Nie mamy ciepłej wody i nie wiadomo, kiedy będziemy znowu mieli prąd. Wieczorem ma przyjść elektryk i stwierdzić, czy w ogóle będzie można go załączyć. Mama jest chora, dopiero co wyszła ze szpitala, a tu kazali nam pootwierać okna, aby był przeciąg i żeby wszystko szybciej powysychało.

Udaliśmy się do sklepu "Grześ" znajdującego się na parterze budynku. I rzeczywiście. Sufit został  zalany. Niestety nie było właścicielki sklepu, a sprzedawczyni nie bardzo chciała z nami rozmawiać; powiedziała tylko, że na szczęście wielkich strat nie ma.

 - Mężczyznę, który odkręcił kran i zalał sąsiada zakwaterowała gmina. Z tego co mi wiadomo, nie jest on właścicielem tego mieszkania, nie jest on nawet jego najemcą. A ponieważ zalane zostało mieszkanie, a nie część wspólna (klatka schodowa), której my jesteśmy administratorem, to problem dotyczy gminy. My uruchomiliśmy tylko światło - powiedziała Elżbieta Adamek.

Niestety nie udało nam się złapać Beaty Gorzały, aby poznać w tej sprawie stanowisko gminy.

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo NowaGazeta.pl




Reklama
Wróć do