
Ten rów stanowi odwodnienie trzebnickiej obwodnicy, należy więc do skarbu państwa, ale przebiega także przez tereny prywatne, by w Trzebnicy łączyć się z ciekiem, który odprowadza wodę do oczyszczalni. - Rów tu był od zawsze, ale jak budowano obwodnicę, pogłębiono go i wyłożono betonowymi płytami - mówi właściciel restauracji Stanisław Halewicz. Woda od szosy płynie zakrytym kanałem, dopiero na posesji przy zajeździe Pod Lwem wydostaje się do rowu.
Za posesją Halewiczów rów biegnie wzdłuż działki uprawowej. Jej właściciele sami nie są zainteresowanie udrażnianiem cieku, przeciwnie, nie pozwalają na to także sąsiadom. - Jak kiedyś wziąłem koparkę, żeby usunąć te krzewy i drzewa, to właścicielka mnie przepędziła - skarży się właściciel zajazdu. - Kiedy deszcz nie jest duży, to jakoś woda sobie znajdzie ujście, ale po takiej fali, niesie muł, gałęzie i inne części roślin.
Tworzy się zator i zalewany jest zajazd, który leży kilka metrów poniżej poziomu obwodnicy. Podczas ostatniej ulewy napór wody był olbrzymi. - Żeliwna pokrywa studzienki kanalizacyjnej została podniesiona na metr wysokości - dodaje właściciel.- Rano nie można było otworzyć drzwi, wszędzie był muł na wysokość 10 centymetrów.
- Byłem w melioracji, ale powiedzieli, że rów należy do skarbu państwa, więc powinno o niego dbać starostwo. Poszedłem więc do starostwa. Naczelnik wydziału nieruchomości stwierdził, że nic nie może zrobić, bo nie ma funduszy, ale wyśle straż pożarną. I przysłał, ale dzisiaj. Starosta także obiecał, że przyjdzie, ale nie pojawił się - dodaje właściciel zajazdu.
Ponieważ straż pożarna jest państwowa, a nie samorządowa, naczelnik poprosił trzebnickich strażaków, żeby pomogli. Zastęp wypompował wodę i oczyścił rów z naniesionego mułu i łętów kukurydzy.
- Wczoraj cały dzień wywoziliśmy ten muł za pomocą ładowarki - powiedział Stanisław Halewicz w piątek. - Dziś od rana sprzątamy, ale skutki będą widoczne jeszcze przez miesiąc.
Strat właściciel lokalu jeszcze nie policzył. Wprawdzie w zajeździe na parterze posadzki są ceramiczne, więc wystarczy dobrze je zmyć, podobnie podjazd i miejsca parkingowe. Ale letnia kawiarnia w ogrodzie i plac zabaw dla dzieci zostały zniszczone. Może się uda uratować plastykowe wyposażenie, ale, jak twierdzi p. Stanisław, w tym sezonie kawiarenka będzie już nieczynna. Szkody powstały też na budowie nowego domu: naniesiony przez wodę muł zniszczył odkryte jeszcze odwodnienie fundamentów.
To nie pierwszy przypadek zalania zajazdu wodą. - Kilka lat temu też była taka ulewa. Wtedy woda naniosła mi pełno rzepaku, teraz miałem łęty kukurydzy - stwierdził właściciel.
Jak się dowiedzieliśmy ten rów jest powodem nieporozumień rodzinnych właścicieli pola. Kiedyś, jeszcze przed powstaniem obwodnicy płynął w innym miejscu, przez środek działki. Ówcześni właściciele przenieśli go, podobno bez odpowiednich pozwoleń, ale podczas budowy obwodnicy samowolkę zalegalizowano. Działka została po latach podzielona i spadkobierczyni, która odziedziczyła część z rowem chciałaby, powrotu do stanu pierwotnego. Dlatego nie dba o rów.
- Jaka jest interpretacja prawna przepisów w tej sprawie będę wiedział po powrocie z urlopu naszej radcy prawnej - powiedział starosta Robert Adach. - Według katastru (ewidencja gruntów i budynków - przyp. red.) jest to rów, który jest własnością skarbu państwa; zarządza więc nim starostwo powiatu, na terenie którego się znajduje. Zdaniem naczelnika wydziału nieruchomości, obowiązek czyszczenia rowów spoczywa na tych osobach, które czerpią z nich korzyści. Najprościej przyjąć, że to właściciel drogi, czyli Generalna Dyrekcja Dróg Krajowych i Autostrad powinna zapisać się do spółki wodnej, płacić składki i egzekwować utrzymanie rowu. Jednak korzyści czerpią wszyscy, przez których posesję przebiega rów.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie