
W najnowszym numerze tygodnika "Polityka" napotkałem taki właśnie tekst. Wyszedł spod pióra młodego jeszcze pisarza Szczepana Twardocha (ur. 1979 r.), z którego twórczością do tej pory się nie stykałem.
Felieton literacki, bo tak chyba należałoby określić ten rodzaj twórczości, nosi tytuł "Jak motyle skrzydła", a kończy się zdaniem: "Jeśli w ogóle światło się czymś od ciemności różni".
Tekst rozpoczyna się opisem spotkania, a właściwie niespotkania, które miało miejsce w pociągu do Warszawy. W wagonie bez przedziałów siedzieli naprzeciw siebie: ona - kilkunastoletnia dziewczyna i on - pisarz, obserwator otaczającego świata. Ona przez całą drogę rozwiązywała ćwiczenia z gramatyki języka hiszpańskiego. On, ukrywając się za ekranem laptopu, zastanawiał się kim jest ta dziewczyna, dlaczego tak uparcie pogrąża się w zawiłości obcego języka, jakie jest jej życie. Ale żadne z tych pytań nie padło, a jedyne wypowiedziane przez niego słowo, to głośne "przepraszam", gdy wychodząc z wagonu zrzucił jej parasol.
Cóż drobny epizod, jaki zdarza się często, nie tylko w podróży. Spotykamy kogoś przypadkiem, przez chwilę (czasem dłuższą) zwracamy na tę osobę uwagę, a potem nasze drogi (najczęściej na zawsze) się rozchodzą. Ale tu następuje refleksja pisarza: "Próbuję tak o tym myśleć, ćwiczenia z hiszpańskiego jak motyle skrzydła, ludzie, których mijam, jak motyle skrzydła, miedzy ich i moimi narodzinami i śmiercią spotykamy się tylko na jedno spojrzenie i zapadamy się w ciemność, i proszę Boga i czarnych bogów proszę, niech w tych spotkaniach i niespotkaniach będzie jakiś sens."
Czyż nie jest prawdą ważniejszą od innych, że tym, co właściwie robimy przez całe życie jest uparte i pracowite poszukiwanie owego sensu, porządku i ładu w otaczającym nas świecie. Ale to praca syzyfowa, daremna, niewdzięczna, bo ilekroć wydaje nam się, że znaleźliśmy właściwy trop i niedaleką jest chwila nadania głębokiego sensu naszym poczynaniom, budzimy się nagle, zdając sobie sprawę, że to dopiero początek niekończącej się nigdy drogi, na którą jesteśmy skazani.
Pisze dalej Szczepan Twardoch: "Niech literami będą te mijania się uliczne, w których jesteśmy dla bliźnich szarymi sylwetkami bez twarzy, niech mówią do mnie ptaki i krowy, które widzę przez sekundę z okna pociągu z Warszawy do Gliwic, i pogrzebowe chmury, niech znaczy coś cisza kawiarnianego stolika, przy którym rozstają się smutni kochankowie..."
To bardzo rzadki dziś sposób pisania i postrzegania świata. Powiedziałbym nawet przeraźliwie rzadki. Bo przecież życie współczesnego człowieka ma być pasjonującym filmem akcji, musi się toczyć szybko, brutalnie, gwałtownie. I nie ma już miejsca na jakieś nudne, statyczne epizody. Jak można zadziwić się innym człowiekiem, jak można patrzeć na niego dłużej niż chwilę, po co próbować zastanawiać się nad jego wewnętrznymi przeżyciami. Jaki sens mają pojedyncze słowa, skoro jest przecież do przemiędlenia tyle ważkich tematów politycznych, społecznych, sensacyjnych. Jeśli ktoś zasługuje na uwagę to tylko gwiazdy muzyki, ekranu, celebryci. I brniemy ogłupiali w tym kretyńskim erzatzu świata, rzucając się jak ćmy w płomienie kiczowatych reklam, i chłoniemy łatwowiernie bałamuctwa polityków, którzy usiłują nas przekonać o swej wizji i misji zbawiania świata.
Więc jak ożywczy strumień źródlanej wody postrzegam słowa Autora, który tak podsumowuje swoje refleksje: "Ale to przecież wszystko kłamstwa, nie sensu szukam, nie zrozumienia, lecz pocieszenia, ucieczki przed straszną myślą, że to bardzo mądre niemowlę, które się dziś do mnie uśmiecha, będzie kiedyś nieskończenie głupim starcem i w końcu zapadnie w ciemność, rozpuści się w niej, tak samo jak ja się rozpuszczę, jakbyśmy wracali do domu, w czarną ciepłą wieczność, z której przychodzimy, w świat sprzed naszych narodzin, w Boga lub w pustkę, w absolutne światło albo absolutną ciemność. Jeśli w ogóle światło się czymś od ciemności różni."
Błogosławiony bądź każdy promieniu słoneczny i każdy ludzki uśmiechu napotkany na krętej drodze naszego życia!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie