
- Jestem szczęśliwy. Borówek, który jest najmniejszym sołectwem gminy Prusice okazał się największy w całym powiecie - powiedział po igrzyskach sołtys Czesław Sumacki. - Sukces jest tym większy, że praktycznie nie mieliśmy czasu na przygotowanie. Tydzień temu dostałem telefon z gminy, z pytaniem, czy chcemy wziąć udział w igrzyskach. Odpowiedziałem, że nie sposób odmówić udziału w imprezie organizowanej po raz pierwszy. Porozmawiałem z mieszkańcami, spytałem Radę Sołecką i wszyscy ze mną się zgodzili. We wsi nie mamy ani boiska, ani świetlicy. Ale myślę, że teraz nasze starania o przejęcie od gminy odpowiedniego terenu przyniosą skutek i w Borówku powstanie plac zabaw i odpowiedni teren rekreacyjny, żeby można było organizować podobne zawody.
Obok sołtysa Borówek reprezentowała Rada Sołecka w składzie: Tomasz Saja, Monika Saja.
Zwycięstwo reprezentacji Borówka nie przyszło im łatwo. W normalnym czasie, po siedmiu konkurencjach nie wyłoniono zwycięzcy. Tyle samo - 13 punktów uzbierała też drużyna Wielkiej Lipy w gminie Oborniki Śląskie. O pierwszym miejscu zadecydował wynik dogrywki. Trzecie miejsce wywalczyła drużyna Sań z gminy Żmigród.
Pogoda choć mocno pokrzyżowała plany organizatorom, nie była w stanie zaszkodzić premierowej imprezie: zawody, zamiast na kuraszkowskim boisku odbyły się pod dachem hali sportowej obornickiego OSiR-u.
W pierwszych igrzyskach wystąpiło 12 sołectw z czterech gmin powiatu trzebnickiego: żmigrodzkie Niezgoda i Sanie, prusickie Krościna Mała, Świerzów, Borówek i Wszemirów, obornickie Osola, Osolin, Wielka Lipa i Wilczyn oraz Krzyżanowice i Kryniczno reprezentujące Wisznię Małą. Zabrakło tylko przedstawicieli gmin Trzebnica i Zawonia.
Nie było także reprezentacji organizatorów - Kuraszkowa. - To dlatego, że nie chcieliśmy korzystać z przewagi drużyny znającej wcześniej konkurencje przygotowane na igrzyska - powiedział pomysłodawca i główny organizator imprezy sołtys Kuraszkowa Andrzej Jaros. - Po raz pierwszy przedstawiłem ten pomysł radzie sołeckiej dwa lata temu. Jednak trudno było się skrzyknąć, żeby załatwić sprawy formalne, przede wszystkim napisać wniosek do starostwa o dotację. Zrobiliśmy to dopiero w ubiegłym roku z tegorocznym terminem realizacji. Wniosek przeszedł pozytywnie, choć finansowo bardzo okrojony. Dostaliśmy 3 tys. zł oraz puchary ufundowane przez starostę. Reszta to środki własne, czyli nasza praca: przygotowanie rekwizytów i poczęstunku. W ostatniej chwili wspomogła nas też gmina, nieodpłatnie wynajmując halę sportową.
Andrzej Jaros wyliczył, że społecznie przygotowano poczęstunek składający się z chleba ze swojskim smalcem i ogórkiem małosolnym oraz ośmiu gatunków ciast upieczonych przez kuraszkowianki. Kiełbaski z rożna i piwo zapewnił katering.
- Ponieważ wszystkich sołectw w powiecie jest 159, nie byliśmy w stanie zorganizować tak wielkiej imprezy. Wysłaliśmy więc w połowie czerwca zaproszenia do urzędów gmin z prośbą, żeby wytypowano po kilka sołectw na igrzyska. Ponieważ chcieliśmy, żeby konkurencje, jakie będą rozgrywane pozostały tajemnicą, nie można było proponować eliminacji. Dlatego ilość drużyn z poszczególnych gmin jest różna, a Trzebnica i Zawonia w ogóle nie odpowiedziały na zaproszenie.
Pogoda pomieszała nieco szyki organizatorom. Zgodnie z planami igrzyska i towarzyszący im turniej ciężarowców miały odbyć się na boisku w Kuraszkowie. Ale ponieważ prawie cały tydzień padało i murawa mocno nasiąkła wodą, imprezę przeniesiono do hali OSiR.
Drużyny liczyły od 3 do 5 osób, a zawodnicy zmierzyli się w sześciu konkurencjach sportowo-sprawnościowych: biegu na sztachetach, biegu bliźniaków, biegu w worku, biegu z jajkiem na łyżce, obieraniu jajka w rękawicach ogrodowych, ciągnięciu "baby do lasu" i quizie wiedzy o powiecie.
Wszystkie konkurencje wzbudzały gorący doping, ale i rozbawienie. Trzeba się bowiem było wykazać nie tylko sprawnością i kondycją, ale i zgraniem zespołów, a na to był tylko tydzień czasu.
Naszym zdaniem najbardziej emocjonujący był konkurs obierania jajek, a jego wynik - zaskoczeniem. Już na początku konkurencji na prowadzenie wyszła sołtyska Sań, która jajko obrała dosłownie w mgnieniu oka, bo stoper sędziego zarejestrował 4,04 sek! - Moje dzieci bardzo lubią jajka na twardo i są one prawie codziennie w naszym menu. Mam więc niezły trening w tej konkurencji - powiedziała. Jej czasu nie udało się nikomu pobić przez kolejne rundy.
Niespodziewanie ten wynik "pobił" sołtys Wielkiej Lipy Wojtek Osiński, pozbawiając jajo skorupki w 3,44 sek. - Palce mam sprawne, bo zajmuję się renowacją mebli, a to jest całkowicie ręczna i precyzyjna robota - powiedział nam sołtys. - Ale w kuchni to najwyżej zmywam garnki. Teraz pomogło mi to, że startowałem w którejś z kolejnych kolejek. Moja żona miała ok. 5 minut, żeby mi wytłumaczyć, jak szybko obrać jajko. I udało się jej.
Również fenomenalny czas miał trzeci w konkurencji sołtys Borówka: 4,31 sekundy.
- To, co dzisiaj oglądałem, ta rywalizacja między sołectwami przypomina mi turnieje miast, jakie odbywały się kilkadziesiąt lat temu. Uważam jednak, że to co było dziś jest o tyle lepsze, że integruje całą wieś, całą gminę, cały powiat. Widać było rywalizację, ale przede wszystkim wspaniałą zabawę. Każdy oczywiście dawał z siebie wszystko, ale z uśmiechem na twarzy i z taką pozytywną energią. Uważam, że takie imprezy powinny odbywać się cyklicznie - powiedział po imprezie Włodzimierz Chlebosz, członek zarządu województwa, nadzorujący departament rozwoju obszarów wiejskich, który oglądał zmagania sołectw. - Nasz departament wspiera i będzie wspierał tego typu przedsięwzięcia. W przyszłym roku takie imprezy będzie można dofinansowywać chociażby poprzez lokalne grupy działania. Dlatego namawiam wszystkie sołectwa, żeby już teraz pisały wnioski pod imprezy sportowo-rozrywkowo-kulturalne, integrujące społeczność.
O turnieju w podnoszeniu ciężarów czytaj na stronie sportowej.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie