Reklama

Komu było, komu jest pod górkę

25/07/2011 18:55
Ulica, o której dziś piszę należy do najbardziej znanych w Trzebnicy. Jak przystało na miasto na wzgórzach leżące jest dość stroma, o czym przekonują się w ostatnich latach sportowcy rywalizujący w Biegu Sylwestrowym. Nazwa ulicy zmieniała się w zależności od realiów historycznych. Przed wojną była Górną (Bergstrasse), w 1945 roku tę nazwę tylko spolszczono, potem przemianowano na Przodowników Pracy (mieli przecież "pod górkę"), a współcześnie "zdekomunizowano", przydając na patrona Wincentego Witosa.

Ulica ta jest mi bliska z paru względów, choćby dlatego, że widzę ją na co dzień z okna mego mieszkania. Raz nawet udało mi się zapobiec pozbawieniu budynku pod nr 14 (dawny sąd) charakterystycznych, uroczych kolumienek na szczycie, które w ferworze remontu próbowano usunąć.

Z historycznego punktu widzenia ulica łączyła górną, staromiejską część Trzebnicy z położonymi niżej błoniami, rozciągającymi się wokół średniowiecznego kościoła i klasztoru św. Jadwigi. Zaczynała się przy karczmie stojącej przy rozgałęzieniu dróg na Poznań i Milicz; pamiętam, że po wojnie czynna tam była gospoda prowadzona przez pana Ziębę. Ciekawą jest rzeczą, że przez lata  były to właściwie dwie ulice, bo na wysokości dzisiejszego Urzędu Miejskiego Bergstrasse rozgałęziała się na dwie części: lewa dochodziła wprost do Langestrasse (dzisiaj Ignacego Daszyńskiego), prawa, tak jak dziś prowadziła stromo do ul. Polnej (wtedy Feldstrasse). Ujednolicenie ulicy nastąpiło po wybudowaniu urzędu miejskiego i domu towarowego "Centrum".

Ulica Wincentego Witosa odgrywała i odgrywa nadal ważną rolę w stolicy powiatu. Na przełomie marca i kwietnia 1945 r.  we wspominanym już budynku pod nr 14 mieścił się sztab II Armii Wojska Polskiego, co upamiętnia umieszczona tam tablica. Potem przez wiele, wiele lat na tej ulicy mieścił się prawdziwy dworzec autobusowy, z poczekalnią, kasami biletowymi, informacją, a nawet barem i toaletami (czy Trzebnica będzie kiedyś jeszcze miała taki obiekt?). Ale tak się jakoś stało, że dworzec zlikwidowano i przekazano na potrzeby Kasy Rolniczego Ubezpieczenia Społecznego.

Na tej ulicy mieści się dzisiaj wiele sklepów, wśród których (po znajomości) wymienię moją ulubioną piekarnię państwa Nowaków, a także punktów usługowych i gastronomicznych. Od strony Witosa jest także wejście do siedziby Straży Miejskiej w obiekcie UM (może warto przypomnieć nr telefonu: 71 388 81 14). Ładny jest tu  pasaż handlowy łączący tę drogę z ulicą  Daszyńskiego koło Domu Towarowego (to przejście nie ma swojej nazwy!).

Zieleni nie ma tu wiele, ale ozdobą jest potężny zielony buk. Natomiast ciekawe są ładnie  odnowione kamieniczki sprzed wojny. Jedna z nich ma oryginalne podcieniowe połączenie z ulicą Wojska Polskiego (kiedyś w przejściu wisiał metalowy but - symbol słynnego warsztatu szewskiego pana Wołoszyna). Prawdziwą perełką tej ulicy jest secesyjna kamieniczka z nr 2 , tuż przy wylocie na ul. Prusicką. Natomiast stale zgrzytam zębami, gdy patrzę na nieszczęsne, opisane już w NOWej, schodki przy historycznym domu pod 14-tką (budynek pięknie odnowiony, a murek pod schodami okropny!!!).

Co wiedzieć warto o obecnym patronie ulicy. Jest sprawą ciekawą pluralizm polityczny istniejący w tej części miasta. Poglądy Wincentego Witosa, Józefa Piłsudskiego i Ignacego Daszyńskiego różniły się przecież dość znacznie, a dochodzi do tego jeszcze pomnik II Armii Wojska Polskiego. No ale to są paradoksy historii.

Wincenty Witos żył w latach 1874-1945. Pochodził z Wierzchosławic koło Tarnowa. Rodzice byli biednymi chłopami,  zamieszkiwali w jednoizbowej chacie, przerobionej ze stajni, początkowo nie posiadali nawet krowy. Ale nasz bohater dzięki wyjątkowemu uporowi i konsekwencji w działaniu osiągnął w życiu bardzo wiele. Był także wielkim patriotą. W całym swym życiu kierował się maksymą : " Nie ma sprawy ważniejszej niż Polska". W kwietniu 1909 został wybrany na wójta Wierzchosławic. Podczas sprawowania tego urzędu udało mu się wybudować we wsi młyn, dom ludowy, poprawić stan dróg, przeprowadzić prace melioracyjne, rozbudować szkołę, założyć kółko rolnicze i rozwinąć ruch spółdzielczy.  Związał się z ruchem ludowym - w latach 1918 - 1931 był prezesem PSL Piast. W drugiej Rzeczpospolitej trzykrotnie pełnił funkcję premiera, m.in. w czasie zagrożenia państwa przez wojska radzieckie (Rząd Obrony Narodowej 1920 - 1921). 14 maja 1926 r. jego rząd został obalony w drodze zamachu Piłsudskiego (przewrót majowy).  Witos był zdecydowanym przeciwnikiem rządów sanacji, współtwórcą opozycyjnego Centrolewu.  Za to został uwięziony i osadzony w twierdzy brzeskiej. Tu polityka bito i upokarzano (m.in. nakazując ręczne czyszczenie latryn i opróżnianie wiader na odchody). W procesie brzeskim, otrzymał wyrok 1,5 roku więzienia, co zdecydowało o jego wyjeździe na emigrację do Czechosłowacji.  Przed II wojną światową, współdziałał wspólnie z m.in. Ignacym Paderewskim w emigracyjnym ugrupowaniu Front Morges (1936). W czasie wojny był więziony przez Niemców. W 1945 r. wybrany został na prezydenta Krajowej Rady Narodowej, ale stan zdrowia uniemożliwił mu dalszą działalność. Swą niezwykłą karierę polityczną opisał w trzech tomach wspomnień.

W swej ostatniej odezwie "Do braci chłopów" napisanej w ostatnich dniach życia napisał m.in.: "Budujemy więc to nasze państwo na ruinach, zgliszczach i popiołach, stawiamy gmach, w którym stale i niepodzielnie królować winny samodzielność, wolność, prawo i sprawiedliwość...Świadomi swoich praw i obowiązków jak i odpowiedzialności przed przyszłością i narodem, stańcie razem do pracy, pracy wytrwałej, tworząc dobra konieczne dla współczesnych i potomnych."

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo NowaGazeta.pl




Reklama
Wróć do