Reklama

Ochrona prywatności to nie ochrona prywaty

18/07/2011 18:55
Przewodniczącego Rady Miejskiej Trzebnicy Karol Idzik próbuje przekonać, że to nie "z lekceważenia prawa i niechęci do podporządkowania się przepisom" łamie ustawę o samorządzie gminnym.

On chce bronić prawa do prywatności radnych. Przywołuje nawet zapisy Konstytucji RP i międzynarodowych aktów prawnych, które gwarantują każdemu prawo do "poszanowania życia prywatnego i rodzinnego". Dalej jednak Karol Idzik interpretuje przepisy, bo żaden z przytaczanych przez niego aktów prawnych nie nakazuje zachowania w tajemnicy danych "o dochodach swoich i małżonka i stosunkach małżeńskich". Przeciwnie, w art. 8 Konwencji o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności godzą się na nieposzanowanie życia prywatnego w przypadkach przewidzianych przez ustawę z uwagi  m.in. na... "dobrobyt gospodarczy kraju, ochronę porządku i zapobieganie przestępstwom". Właśnie patrzenie samorządowcom na ręce ma uchronić ich od pokusy popełniania przestępstw gospodarczych.

Gdyby było tak, jak chce przewodniczący RM, ustawa o samorządzie gminnym jako niezgodna z Konstytucją nadawałaby się do kosza.

Tu mały cytat: "Nikogo nie wolno zmuszać do czynienia tego, czego prawo mu nie nakazuje", czytamy m.in. w art. 31 Konstytucji. Wynika z tego, że jeżeli ustawa nakazuje radnym ujawnienie dochodów małżonków, to zmuszać wolno... A ustawa samorządowa stwierdza "oświadczenie majątkowe dotyczy ich majątku odrębnego oraz majątku objętego małżeńską wspólnością majątkową" i nie trzeba nic tu interpretować. Ustawodawca przewidział "sytuacje, iż małżonek radnego (...) najzwyczajniej w świecie nie chce ich ujawniać i nie wyraża zgody, aby jego małżonek informował (...) o jego dochodach". Wystarczy znieść ustawową wspólnotę majątkową i problem się rozwiąże.

Pan Idzik twierdzi, że jego odmowa ujawnienia dochodów żony wzięła się "z dążenia do realizacji prawa do prywatności". Nie przytoczył jednak żadnego przykładu obrazującego to dążenie. Przecież jako prawnik jeszcze za nim został radnym - a był nim już w kadencji 1998-2002 - zna ustawę i mógł ją zaskarżać w sposób legalny. Może to zrobić także obecnie, jako radny, ale obowiązującego prawa musi przestrzegać.

Czytając wywód mecenasa Idzika, można przypuszczać, że przepisy zobowiązujące radnych i pracowników instytucji samorządowych zostały stworzone po to, by ich poniżyć. Historia i to nie tylko Polski udowadnia jednak, że władza demoralizuje, że funkcjonariusze podejrzani o nadużycia finansowe, wcześniej obnoszący się bogactwem, nagle stawali się biedni, bo majątek wypracowywały żony... Nawet niepracujące.

Ponieważ zgodnie z ustawą o samorządzie, to wojewoda jest organem upoważnionym do analizy oświadczenia przewodniczącego rady gminy (podobnie jak burmistrza), to na podstawie interpretacji wojewody, a nie sekretarza stanu w Ministerstwie Spraw Wewnętrznych i Administracji  w przypadku wykrycia nieprawidłowości oświadczenie zostanie skierowane do kontroli skarbowej.

Trudno uznać za szczere twierdzenie, że Karol Idzik nie namawiał do niewskazywania dochodów współmałżonków, a jedynie informował o swoim stanowisku. Do kompetencji przewodniczącego rady należy analiza oświadczeń "szeregowych" radnych. Czy więc osoba, której oświadczenie będzie analizował przewodniczący, "stanowiska" K. Idzika nie potraktuje jako sugestii jak należy napisać oświadczenie, żeby pozytywnie przeszło analizę? 

Nieprawdą natomiast jest, że zarzuciłem Karolowi Idzikowi, iż namawia radnych do niewskazywania dochodów. W artykule "Przewodniczący Idzik zataja..." takiego zarzutu nie ma. Nieprawdą jest również, że przewodniczący informował mnie, że radnym mówił jedynie o swoim stanowisku. Wprawdzie zapytany, czy namawiał radnych do niepodawania dochodów małżonków zaprzeczył, ale na pytanie, w jaki sposób będzie oceniał oświadczenia radnych, którzy pisali je sugerując się wypowiedzią przewodniczącego, odpowiedział, że na merytoryczną analizę ma jeszcze czas.

Osobnego komentarza wymaga powołanie się przez znanego w Trzebnicy adwokata na art. 48 Konstytucji, który gwarantuje... rodzicom prawo do wychowania dzieci zgodnie z własnymi przekonaniami. Być może zatajenie przed dziećmi, ile zarabiają rodzice to dobry środek wychowawczy, bo przecież wiadomo, że pieniądze szczęścia nie dają, a latorośli należy zapewnić szczęśliwe dzieciństwo. Dlaczego jednak Karol Idzik potomków samorządowców chce uszczęśliwiać tylko połowicznie i nie dąży do prawa nieujawniania dochodów nie tylko współmałżonków, ale i samych samorządowców. Zwłaszcza tych, którzy decydują o rozstrzygnięciach konkursów i przetargów, i tych od których zależą posady i koncesje...

I na koniec najważniejsze. Nikt Karola Idzika nie zmuszał do kandydowania. Decydując się na funkcję radnego doskonale wiedział, że będzie musiał ujawnić majątek swój i żony. Najgorsze jest to, że przewodniczący próbuje interpretować prostą ustawę na swoją korzyść, dając przykład innym, że w Polsce przepisy można naginać na własny użytek. Panie przewodniczący nie potrzeba się tłumaczyć i próbować różnej interpretacji. Zgodnie z prawem ma pan trzy wyjścia: ujawnić dochód małżonki, zrezygnować z funkcji radnego lub ustanowić rozdzielność majątkową.

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo NowaGazeta.pl




Reklama
Wróć do