Reklama

Jest fatalnie. Zamieszanie wokół przystanków autobusowych

18/07/2011 18:55
Kilkanaście dni temu gmina Trzebnica wybudowała nowe zatoczki autobusowe przy ul. ks. Wawrzyńca Bochenka. Zamontowano też ogrodzenie z siatki, płacąc za to niemałe pieniądze. Teraz część ogrodzenia została... zdemontowana.

Tydzień temu pisaliśmy o tym, że pasażerowie czekając na autobusy dzielą miejsce na jednej ławce oraz, że tabliczki z rozkładem jazdy zostały zawieszone na zatoczce, w miejscu utrudniającym odczytywanie informacji. Kilka dni później został zmieniony wygląd tymczasowego dworca autobusowego. Podróżni dostali dwie wiaty przystankowe. Są to "zwykłe budki", jakie dotychczas stały na przystanku przed siedzibą urzędu. Podczas ostatniej sesji burmistrz wspominał, że czeka na decyzję konserwatora zabytków (który sprawuje nadzór nad częścią ul.ks. Bochenka), by wydał zgodę na postawienie wiat bardziej...eleganckich, które odpowiadałyby wystrojowi ulicy. Przecież zatoczki urządzono zaledwie kilkadziesiąt metrów od zabytkowej bazyliki. Dodatkowo rozkłady jazdy, zamontowane wg Marka Długozimy, nielegalnie, są już powieszone prawidłowo, tzn. w wiatach.

Rozwiązania tych dwóch problemów pozornie poprawiło funkcjonowanie przystanku. Według relacji pasażerów czekających na odjazd autobusów z ul. ks. Bochenka, w zatoczkach panuje dezinformacja, a sam pomysł z przeniesieniem w to miejsce dworca jest chybiony... Na ławce spotkaliśmy dwie panie: - Nie wyobrażam sobie tego przystanku na kolei. Przecież ktoś, kto mieszka koło cmentarza, zanim dojdzie tutaj, to już ma dość, a trzeba iść jeszcze kawałek dalej. Dużo autobusów na wioski pozabierali, to jest śmieszne. Teraz jest mało miejsca, bo pasażerowie "mieszają się" z przechodniami, ale co mamy poradzić - powiedziała jedna z pań, - Ani ławek, żeby można było usiąść, w ogóle brak informacji. Jechałam do Obornik to przyszłam tutaj i czekam na autobus. Okazuje się, że odjeżdża spod urzędu. To jest dezinformowanie pasażerów - powiedziała pani Ela. Kolejne pasażerki, które spotkaliśmy na przystanku również nie były zadowolone z nowej siedziby: - Ten stary dworzec też mi nie odpowiadał, bo uważałam, że jest mało miejsca, ale teraz? Na szczęście są wakacje i jest mniej ludzi, ale nie wyobrażam sobie jak będzie wyglądał okres deszczowy i zimowy. Jest fatalnie, bo nakładają się autobusy wrocławskie i wołowskie. Przyjeżdża jeden, który ma ustaloną godzinę odjazdu i nie może jechać, bo z przodu stoi inny. Kierowcy są źli, to nie jest tramwaj, że przyjedzie i odjedzie. Raz się zdarzyło, że kierowca przyjechał na zatoczkę i nie zabrał pasażerów, bo miał odjazd, a przed nim stały inne busy - mówiła jedna z pasażerek. Trzecia z pań również nie kryła swojego oburzenia: - Radziłabym temu panu, który postawił tutaj przystanek samemu postać przez tydzień i czekać na autobus. Nie ma miejsca, nawet toalety nie ma, żeby się załatwić.

Zauważyliśmy także, że barierki, które były zamontowane wzdłuż zatoczek, częściowo zostały zdemontowane: - Zrobiliśmy to na wniosek pasażerów, którzy twierdzą, że jak podjeżdżają 2-3 autobusy to nie ma miejsca,  żeby wejść - wyjaśnia naczelnik wydziału. inwestycyjno -technicznego Zbigniew Zarzeczny. Demontaż nic nie kosztował, ponieważ został ujęty w ryczałcie za budowę zatoczek. Zadaliśmy więc naczelnikowi pytanie; ile kosztowała budowa zatoczek i postawienie barierek? Zostaliśmy poinformowani, że takie zapytania muszą być składane na piśmie. 

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo NowaGazeta.pl




Reklama
Wróć do