Reklama

Smrodek wokół szpitalnych myjek

18/04/2011 18:55
Czy przy wyposażaniu oddziału rehabilitacyjnego doszło do nadużyć? Taki wniosek można wyciągnąć czytając wpisy na forum internetowym NOWej: dostawca wyposażenia oskarża starostę, o niegospodarność. Nie wiadomo tylko, dlaczego z tym oskarżeniem nie zwrócił się do prokuratury.

W ubiegłym tygodniu na naszym forum ukazały się wpisy sugerujące, że organ prowadzący szpitala, czyli starostwo nie kierowało się dobrem placówki. Autor - podpisujący się Andrzej Zuber, czyli imieniem i nazwiskiem właściciela firmy, która dostarczała wyposażenie - twierdzi, że  starostwo zamówiło myjki do narzędzi chirurgicznych zamiast - jak przewidywał projekt myjek do kaczek i basenów.  "Pracownicy szpitala i p. Ewa Rogowska zwrócili nam na pierwszym spotkaniu uwagę, że to jest błąd (niejeden zresztą) gdyż powinni zakupić myjki do mycia kaczek i basenów dla pacjentów, a nie myjki do narzędzi chirurgicznych jako, że w tym oddziale nigdy nie będą wykonywane zabiegi chirurgiczne", dowodzi autor. "Rozmowy z pracownikami szpitala trwały długo ale p. starosta wspierany przez radcę prawną uparł się, że żadnych zmian od umowy nie będzie gdyż boi się kontroli i musi realizować zapisy umowy, a nie kierować się zdrowym rozsądkiem", oskarża dalej Zuber. Jego zdaniem za ponad 187 tys. zł zakupiono niepotrzebne na oddziale myjki...

Dalej dowodzi, że inwestor kazał te urządzenia zamontować w salach chorych i tzw. brudnikach "bo tak było zapisane w umowie"!

Jak to się stało, że zamówiono dwa zupełnie inne urządzenie niż przewidywał projekt i w dodatku nie naprawiono błędu, mimo iż go wskazywali pracownicy? - spytaliśmy dyrektora trzebnickiego szpitala.

- Jest dokładnie odwrotnie. Gdyby starosta nie zmienił zamówienia w stosunku do projektu, należałoby go oskarżyć o marnotrawstwo - mówi dyrektor Edwarda Puchała.  Z jego wyjaśnień wynika, że, owszem, projekt oddziału przewidywał zainstalowanie na oddziale rehabilitacyjnym czterech myjek do kaczek i basenów. Jednak to dyrektor zwrócił się do starosty, żeby nie zamawiać tych urządzeń. - Nie byłyby one na tym oddziale w ogóle używane, bo to jest rehabilitacja ortopedyczna. W przeciwieństwie do neurologicznej  czy kardiologicznej, nie ma tu prawie w  ogóle pacjentów leżących - wyjaśnia  Puchała. - Powiedziałem, że nie ma sensu kupować myjek do kaczek na oddział rehabilitacyjny, bo w ogóle nie będą wykorzystane. Zwłaszcza, że w szpitalu są już mocno zamortyzowane myjki do sprzętu chirurgicznego oraz laboratoryjnego. I zaproponowałem, żeby, jeśli będzie taka możliwość, zakupić właśnie ten sprzęt. Szef uznał, że taka zamiana jest możliwa i złożone zostało takie zamówienia i taką specyfikację dostał na myjki do narzędzi chirurgicznych.

Zdaniem dyrektora Puchały dotychczas na oddziale rehabilitacyjnym przy ul. Leśnej także nie było urządzeń do mycia kaczek i basenów. - Pacjent leżący, który nie mógł samodzielnie dostać się do toalety zdarzał się, ale przeciętnie raz na rok. Przy takiej częstotliwości o wiele lepiej sprawdza się ręczne mycie i dezynfekcja tych naczyń. Maszyna używana z taką częstotliwością bardzo szybko uległaby zniszczeniu, ale nie zużyciu. Dla nowego oddziału zastosowaliśmy rozwiązanie jeszcze lepsze: kaczki jednorazowe, które po użyciu, po prostu się utylizuje.

 Czy jednak taka zmiana zamówienia jest dopuszczalna w inwestycjach dofinansowywanych ze środków unijnych? Wprawdzie myjki do kaczek byłyby używane nie częściej niż raz na rok, ale urządzenia do dezynfekcji narzędzi chirurgicznych i szkła laboratoryjnego nie będą na oddziale rehabilitacyjnym używane w ogóle. - Mieliśmy tego typu wątpliwości, więc zwróciliśmy się do urzędu marszałkowskiego z prośbą o wyjaśnienie, czy taka zamiana jest możliwa. Chociaż nie było sprzeciwu, ale też stuprocentowej pewności, ta część zamówienia został wydzielona jako kwota niekwalifikowana, czyli nie objęta dotacją unijną. Za myjki w stu procentach zapłacił powiat, ale ponieważ zostały kupione w jednym wielkim zamówieniu, mogliśmy uzyskać atrakcyjną cenę - mówi starosta Robert Adach. - To dostawca po kilku miesiącach od złożenia zamówienia zgłosił się do nas z zapytaniem, czy na pewno chcemy myjki do narzędzi chirurgicznych, a nie do kaczek i basenów. Potwierdziliśmy zamówienie.

Jak się później okazało, kłopoty miał dostawca, bo zamówione urządzenia nie zostały jeszcze wyprodukowane, prawdopodobnie z powodu przerwy świątecznej u producenta we Włoszech. Ostatecznie dostawca za opóźnienie zapłacił karę umowną w wysokości ponad 68 tys. złotych.

Ani dyrektor szpitala, ani starosta nie potwierdzają też, że nakazali dostawcy zamontować ten sprzęt na oddziale rehabilitacyjnym. - Prosiliśmy, żeby dostawca zamontował nam te myjki w miejscach docelowych czyli na blokach operacyjnych chirurgii i położnictwa, w laboratorium oraz w aptece, ale się nie zgodził, twierdząc, że jeżeli nie postawi to w miejscach innych niż przewiduje projekt, stracimy gwarancję. Trzeba się więc było zgodzić, a później zamówić firmę specjalistyczną, która urządzenia przeniosła do laboratorium, apteki i do sal operacyjnych.

Jak się dowiedzieliśmy, w ciągu trzech miesięcy funkcjonowania oddziału nie zużyto ani jednej kaczki i ani jednego basenu jednorazowego.

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo NowaGazeta.pl




Reklama
Wróć do