
W ubiegłym tygodniu na naszym forum ukazały się wpisy sugerujące, że organ prowadzący szpitala, czyli starostwo nie kierowało się dobrem placówki. Autor - podpisujący się Andrzej Zuber, czyli imieniem i nazwiskiem właściciela firmy, która dostarczała wyposażenie - twierdzi, że starostwo zamówiło myjki do narzędzi chirurgicznych zamiast - jak przewidywał projekt myjek do kaczek i basenów. "Pracownicy szpitala i p. Ewa Rogowska zwrócili nam na pierwszym spotkaniu uwagę, że to jest błąd (niejeden zresztą) gdyż powinni zakupić myjki do mycia kaczek i basenów dla pacjentów, a nie myjki do narzędzi chirurgicznych jako, że w tym oddziale nigdy nie będą wykonywane zabiegi chirurgiczne", dowodzi autor. "Rozmowy z pracownikami szpitala trwały długo ale p. starosta wspierany przez radcę prawną uparł się, że żadnych zmian od umowy nie będzie gdyż boi się kontroli i musi realizować zapisy umowy, a nie kierować się zdrowym rozsądkiem", oskarża dalej Zuber. Jego zdaniem za ponad 187 tys. zł zakupiono niepotrzebne na oddziale myjki...
Dalej dowodzi, że inwestor kazał te urządzenia zamontować w salach chorych i tzw. brudnikach "bo tak było zapisane w umowie"!
Jak to się stało, że zamówiono dwa zupełnie inne urządzenie niż przewidywał projekt i w dodatku nie naprawiono błędu, mimo iż go wskazywali pracownicy? - spytaliśmy dyrektora trzebnickiego szpitala.
- Jest dokładnie odwrotnie. Gdyby starosta nie zmienił zamówienia w stosunku do projektu, należałoby go oskarżyć o marnotrawstwo - mówi dyrektor Edwarda Puchała. Z jego wyjaśnień wynika, że, owszem, projekt oddziału przewidywał zainstalowanie na oddziale rehabilitacyjnym czterech myjek do kaczek i basenów. Jednak to dyrektor zwrócił się do starosty, żeby nie zamawiać tych urządzeń. - Nie byłyby one na tym oddziale w ogóle używane, bo to jest rehabilitacja ortopedyczna. W przeciwieństwie do neurologicznej czy kardiologicznej, nie ma tu prawie w ogóle pacjentów leżących - wyjaśnia Puchała. - Powiedziałem, że nie ma sensu kupować myjek do kaczek na oddział rehabilitacyjny, bo w ogóle nie będą wykorzystane. Zwłaszcza, że w szpitalu są już mocno zamortyzowane myjki do sprzętu chirurgicznego oraz laboratoryjnego. I zaproponowałem, żeby, jeśli będzie taka możliwość, zakupić właśnie ten sprzęt. Szef uznał, że taka zamiana jest możliwa i złożone zostało takie zamówienia i taką specyfikację dostał na myjki do narzędzi chirurgicznych.
Zdaniem dyrektora Puchały dotychczas na oddziale rehabilitacyjnym przy ul. Leśnej także nie było urządzeń do mycia kaczek i basenów. - Pacjent leżący, który nie mógł samodzielnie dostać się do toalety zdarzał się, ale przeciętnie raz na rok. Przy takiej częstotliwości o wiele lepiej sprawdza się ręczne mycie i dezynfekcja tych naczyń. Maszyna używana z taką częstotliwością bardzo szybko uległaby zniszczeniu, ale nie zużyciu. Dla nowego oddziału zastosowaliśmy rozwiązanie jeszcze lepsze: kaczki jednorazowe, które po użyciu, po prostu się utylizuje.
Czy jednak taka zmiana zamówienia jest dopuszczalna w inwestycjach dofinansowywanych ze środków unijnych? Wprawdzie myjki do kaczek byłyby używane nie częściej niż raz na rok, ale urządzenia do dezynfekcji narzędzi chirurgicznych i szkła laboratoryjnego nie będą na oddziale rehabilitacyjnym używane w ogóle. - Mieliśmy tego typu wątpliwości, więc zwróciliśmy się do urzędu marszałkowskiego z prośbą o wyjaśnienie, czy taka zamiana jest możliwa. Chociaż nie było sprzeciwu, ale też stuprocentowej pewności, ta część zamówienia został wydzielona jako kwota niekwalifikowana, czyli nie objęta dotacją unijną. Za myjki w stu procentach zapłacił powiat, ale ponieważ zostały kupione w jednym wielkim zamówieniu, mogliśmy uzyskać atrakcyjną cenę - mówi starosta Robert Adach. - To dostawca po kilku miesiącach od złożenia zamówienia zgłosił się do nas z zapytaniem, czy na pewno chcemy myjki do narzędzi chirurgicznych, a nie do kaczek i basenów. Potwierdziliśmy zamówienie.
Jak się później okazało, kłopoty miał dostawca, bo zamówione urządzenia nie zostały jeszcze wyprodukowane, prawdopodobnie z powodu przerwy świątecznej u producenta we Włoszech. Ostatecznie dostawca za opóźnienie zapłacił karę umowną w wysokości ponad 68 tys. złotych.
Ani dyrektor szpitala, ani starosta nie potwierdzają też, że nakazali dostawcy zamontować ten sprzęt na oddziale rehabilitacyjnym. - Prosiliśmy, żeby dostawca zamontował nam te myjki w miejscach docelowych czyli na blokach operacyjnych chirurgii i położnictwa, w laboratorium oraz w aptece, ale się nie zgodził, twierdząc, że jeżeli nie postawi to w miejscach innych niż przewiduje projekt, stracimy gwarancję. Trzeba się więc było zgodzić, a później zamówić firmę specjalistyczną, która urządzenia przeniosła do laboratorium, apteki i do sal operacyjnych.
Jak się dowiedzieliśmy, w ciągu trzech miesięcy funkcjonowania oddziału nie zużyto ani jednej kaczki i ani jednego basenu jednorazowego.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie