Reklama

Urząd Miejski w Trzebnicy blokuje informacje

18/04/2011 18:55
"Zwyczajne kłamstwo", "rzetelność dziennikarska" i "nowa polityka urzędu" - to główne wątki artykułu, jaki pojawił się na internetowej stronie gminy, jako polemika z tekstem "Mętne informacje o basenie"w poprzednim numerze NOWej.

Niepodpisany autor zarzuca nam brak rzetelności, która przecież jest jedną z podstawowych założeń dziennikarstwa (a rzetelność urzędnika już nie?). Tekst zapewne miał być odpowiedzią na artykuł, tyle, że z tej odpowiedzi nic nie wynika.

Przypomnijmy, albo może niektórym osobom wyjaśnijmy, co było głównym przesłaniem artykułu "Mętne informacje..." opublikowanego tydzień temu: chcieliśmy pokazać w jaki sposób burmistrz unika odpowiedzi na podanie aktualnych informacji odnośnie trzebnickiego aquaparku. Przez kilka dni wyznaczał nam coraz to nowe terminy rozmowy lub nie odbierał telefonu, nie przyszedł na umówione spotkanie, po czym zażądał pytań do siebie na piśmie.

Pytania wysłaliśmy do urzędu w poniedziałek, tj. w dniu w którym gazeta przygotowywana jest do druku, jednak uważamy, że odpowiedź dotycząca podania aktualnego stanu robót oraz daty otwarcia (o co pytali na poprzedniej sesji radni) nie wymaga długiego przygotowywania. Na pytania, które wysłaliśmy tydzień temu do wczoraj nie otrzymaliśmy odpowiedzi. Oto treść pytań, które wysłaliśmy 11 kwietnia do urzędu: Czy znany jest już dokładny termin otwarcia trzebnickiego basenu, czy w obiekcie trwają jeszcze prace budowlane (jeżeli tak proszę podać jakie), dlaczego cena obiektu wzrosła z zapowiedzianych 29 mln do 35 mln, czy w związku z tym, że prace projektanta zostały niewłaściwie wykonane i trzeba było przeprojektować obiekt, co opóźniło prace, gmina wystąpi do projektanta o odszkodowanie, czy obiekt został oddany w terminie przez wykonawcę? Jeżeli nie, to jakie kary poniesie z tego tytułu Nickel? Czy wykonawcy za nieterminowe oddanie budynku do użytku zostanie naliczona kara finansowa?

 Autor artykułu zamieszczonego w sieci "autorytatywnie stwierdza", że plotki, które podajemy są zwyczajnym kłamstwem. Pragniemy jednak zauważyć, że plotki nie biorą się z kłamstwa, a z braku informacji. W tekście zamieszczonymi na serwisie gminnym oprócz definicji zwyczajnego kłamstwa (a więc krążących plotek), dowiadujemy się, że nikt w mieście nie słyszał o podobnych informacjach. Zastanawiające jest czy urzędnicy zadzwonili do wszystkich mieszkańców Trzebnicy z pytaniem czy znane im są krążące plotki, czy też tę informację sprawdzili w inny sposób.

Na stronie urzędu czytamy: "Rzetelność dziennikarska wymaga, aby autor artykułu przede wszystkim zwrócił się do wiarygodnego źródła, którym jest wykonawca inwestycji oraz do inwestora czyli gminy" - niestety przez tydzień (co pokazaliśmy w tekście) próbowaliśmy uzyskać informacje o aktualnym stanie inwestycji. Wykonawca stwierdził, że inwestor zakazał mu udzielania odpowiedzi, a inwestor nie chciał z nami rozmawiać.

Autor "urzędowego" artykułu sugeruje, że najnowsze informacje o trzebnickim aquaparku znajdziemy w artykule "Basen na ukończeniu". Klikamy w odnośnik, a tam tekst opublikowany 10 marca, zmodyfikowany 8 kwietnia. Znowu czytamy o proponowanych wariantach otwarcia: pierwsza, że po sprawdzeniu testów, a druga - kiedy zakończą się prace rewitalizacyjne. Bez konkretów i dat. Nie wiadomo kiedy planowane są testy wytrzymałościowe i jak długo potrwają. Druga opcja mówi o tym, że kiedy zakończy się rewitalizacja terenów leśnych (termin oddania ul. Leśnej upływa 30 kwietnia, nie wiemy, czy termin zostały przesunięty, czy może pracownikom uda się zakończyć prace w zaplanowanym czasie).  W tekście opublikowanym na stronie urzędu nie jest wyjaśnione dlaczego termin budowy basenu przekładany był już kilkakrotnie, nie ma też nawet słowa o tym dlaczego koszt budowy wyniesie 6 mln zł więcej niż planowano!

Nowa polityka

Na koniec wyjaśnienie (także niejasne), dotyczące nowej polityki urzędu. Czytamy w nim:

"Wprowadzona jakiś czas temu (tzn. kiedy? - przy.red.) polityka informacyjna Urzędu Miejskiego odwołuje dziennikarzy do składania wszelkich zapytań na piśmie, w celu ujednolicenia i usprawnienia przepływu informacji, jak również precyzyjnej formy zadawania pytań. Przewidziany w Ustawie o Dostępie do Informacji Publicznej 14-dniowy termin udzielenia odpowiedzi nie oznacza - jak sugerowane jest w artykule - przekazania odpowiedzi w 14 dniu przewidzianym w ustawie. A nawet jeśli odpowiedź wyjdzie w tym dniu, to ustawa daje do tego prawo, o czym mówi art. 13 wspomnianej ustawy. Natomiast ustęp 2 tego artykułu daje możliwość wydłużenia terminu w uzasadnionych przypadkach nawet do dwóch miesięcy". Wyjaśnienia autora tekstu są mocną nadinterpretacją przepisów: po pierwsze ustawa mówi o niezwłocznym przekazywaniu informacji, podając jedynie maksymalny czas w jakim owa odpowiedź może nadejść. Art. 13 ust. o dostępie do informacji publicznej mówi: "Udostępnianie informacji publicznej na wniosek następuje bez zbędnej zwłoki, nie później jednak niż w terminie 14 dni od dnia złożenia wniosku", art. 10 tejże ustawy mówi o tym, że "Informacja publiczna, która może być niezwłocznie udostępniona, jest udostępniona w formie ustnej lub pisemnej bez pisemnego wniosku", a na koniec jeszcze art. 3 pkt. 2: "Prawo do informacji publicznej obejmuje uprawnienie do niezwłocznego uzyskania informacji publicznej zawierającej aktualną wiedzę o sprawach publicznych".

W świetle powyższych ustaw niezrozumiała jest dla nas pisemna polityka informacyjna urzędu. I jeszcze na koniec jeden cytat z wirtualnego artykułu: "Urząd Miejski nie ma nic do ukrycia i nie uchyla się od odpowiedzi, więc wszystkie odpowiedzi na złożone zapytania będą udzielane w ustawowym terminie. Jednak nie może być tak, że urzędnicy będą pracować tylko nad udzielaniem odpowiedzi lokalnej prasie w trybie pilnym, kosztem wykonywania swoich codziennych obowiązków". Urzędnicy zapominają, że jednym z ich obowiązków jest rzetelne i pełne udzielanie odpowiedzi mediom i mieszkańcom.

Podsumowując powyższy fragment opiszemy nasze tygodniowe zmagania z udostępnieniem do wglądu podpisanego 8 kwietnia aktu notarialnego spółki odpowiedzialnej za administrowanie basenem. Wpisując się w politykę urzędu 11 kwietnia wysłaliśmy wniosek o udostępnienie aktu. Pismo zgodnie z instrukcją zostawiliśmy w sekretariacie. Na drugi dzień udaliśmy się do sekretarza gminy Daniela Buczaka z pytaniem, czy wyznaczył już datę wglądu do dokumentów. Sekretarz odpowiedział, że nie otrzymał jeszcze pisma, ponieważ korespondencję otrzymuje dopiero dnia następnego. Dodał jednak, że uczyni to zgodnie z ustawą o dostępie do informacji publicznych, czyli w ciągu 14 dni. Kiedy zaprotestowaliśmy, mówiąc, że termin powinien zostać wyznaczony niezwłocznie, Buczak odpowiedział, że w sprawie interpretacji przepisów konsultował się już z radczynią prawną urzędu. Ponownie do urzędu zastukaliśmy w czwartek. Sekretarz, chociaż miał już pismo, odpowiedział, że w poniedziałek wyśle nam termin wglądu do dokumentów. Tego samego dnia wysłaliśmy drugie pismo z prośbą o wgląd do aktu notarialnego w dniu następnym o godz. 10.00 Kiedy o umówionej godzinie przyszliśmy do urzędu, Buczak wręczył nam pismo, w którym wyznaczył nam datę udostępnienia podpisanego aktu na... 26 kwietnia! Czyli w 15 dniu po złożeniu naszego wniosku. A gmina przecież niedawno uzyskała jakże symboliczny certyfikat pt. gmina "Fair play 2010".

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo NowaGazeta.pl




Reklama
Wróć do