
Biogazownie już od kilku lat doskonale rozwijają się na zachodzie Europy, coraz częściej też mówi się o nich w Polsce. Gospodarstwa rolne obniżają koszty działalności poprzez wykorzystanie swoich organicznych substratów, natomiast zakłady przemysłowe wykorzystują technologię biogazu, aby zamienić odpady poprodukcyjne na energię. Celem jest obniżenie kosztów ich zagospodarowania i ochrony środowiska. Do produkcji biogazu mogą być wykorzystywane prawie wszystkie organiczne odpady produkcji rolniczej, szczególnie odchody zwierzęce w postaci gnojowicy lub obornika. W tym celu wykorzystuje się także resztki paszowe, sieczkę, kukurydzę, buraki cukrowe i pastewne, rzepak czy sieczkę zieloną. Do wytwarzania energii można także wykorzystać odpady z gorzelni, odpadki chlebowe, obierki ziemniaczane i łupki z cebuli, ścinki trawy i listowie. Biogaz powstający podczas procesu fermentacji wykorzystywany jest do produkcji energii elektrycznej i cieplnej, a po oczyszczeniu może służyć także jako paliwo do maszyn rolniczych i pojazdów.
I choć pomysł na powstanie biogazowni w powiecie trzebnickim wydaje się być korzystny pod względem ekonomicznym, to jednak nie podoba się mieszkańcom miejscowości, przy których miałby powstać. W ubiegłym tygodniu w Blizocinie odbyło się spotkanie mieszkańców, podczas którego opowiedzieli nam o swoich obawach związanych z powstaniem biogazowni na granicy dwóch gmin: Trzebnica i Zawonia. Zgodnie twierdzą, że lepiej aby "to" tam nie powstało.
Biogazownia ma funkcjonować na polach pomiędzy miejscowościami: Blizocin, Budczyce i Masłów. Mieszkańcy napisali już dwa protesty do Urzędu Gminy Trzebnica. Po pierwszym otrzymali odmowę, teraz czekają na drugą odpowiedź, która jak się spodziewają, również będzie odmowna. Aby przekonać mieszkańców do tego pomysłu, gmina Trzebnica zorganizowała im wycieczkę do biogazowni w Kalsku (województwo lubuskie).
- Miało nas to przekonać o tym, aby zgodzić się na powstanie biogazowni u nas, ale po obejrzeniu tego, jeszcze bardziej nas to zniechęciło. Tamta biogazownia jest przy fermie i z niej wykorzystują gnojownicę. Dowożą tylko zieloną kukurydzę, więc to się tam sprawdza. Tutaj inwestor nam powiedział, że transport będzie się odbywał przez Blizocin. Wiemy, że to się będzie na pewno wiązało z ogromnym smrodem - powiedzieli mieszkańcy.
Oprócz przykrego zapachu mieszkańcy obawiają się także, że ciężki sprzęt przejeżdżający do biogazowni przez ich miejscowość uszkodzi drogi, a z czasem także i domy.
- Jedyne co w gminie usłyszałam, to stwierdzenie: proszę oszacować wartość domów, to my będziemy wypłacać odszkodowania. Jest to śmieszne. Bo jeśli ktoś sobie stawia dom, to nie po to, aby za dwa lata go remontować - powiedziała oburzona mieszkanka Blizocina.
Problemem okazują się także działki budowlane, które znajdują się w okolicy miejsca, w którym ma powstać biogazownia. Już dziś wiadomo, że stracą one na wartości. Mieszkańcy pytają, kto odda im równowartość poniesionych strat?
Więcej o planach związanych z budową biogazowni w przyszłym numerze NOWej.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie