Reklama

Gdy odejdzie najlepszy przyjaciel człowieka

07/03/2011 18:55
Właściciele czworonogów nie zawsze są lubiani przez sąsiadów, nie są też rozpieszczani przez władzę. Gdy jednak pupil zdechnie, to mogą liczyć wyłącznie na siebie.

Przyszła do nas trzebniczanka, która przez dziesięć lat miała psa. Niestety  w styczniu tego roku czworonożny przyjaciel zdechł. Od lekarza dowiedziała się, że utylizacja zwierzęcia  kosztuje  około 400 zł, a na dodatek padlinę psa trzeba samemu zawieźć do weterynarza.

 - A pochować go trzeba było. I go pochowałam. Ale problem jest w tym, że nie ma takiego miejsca. Ja mam działkę, ale na niej zaraz rośnie jabłonka i to nie jest dobre rozwiązanie, bo co ja później będę jadła własnego psa? - powiedziała trzebniczanka.

 Kobieta zakopała więc psa w lesie pod drzewem.  - Ale to nie jest miejsce, gdzie chciałabym go pochować. Jak człowiek ma 10 lat psa, to się przywiązuje do niego. Chciałabym aby to się w inny sposób rozwiązało i myślę, że jest więcej osób, które myślą w podobny sposób - dodała.

Trzebniczanka uważa, że zwierzęta trzymają najczęściej ludzie samotni, starsi, emeryci. Dla nich problemem jest nie tylko cena utylizacji, która zależy od wielkości psa, to także problem pożegnania się z przyjacielem, z którym spędziło się nieraz kilkanaście lat.-  Poza tym słyszałam, że jak się utylizuje to nie pojedyncze psy, tylko od razu całą gromadę. To nie jest przyjemne - dodała.

Nasza rozmówczyni zdecydowała się więc na zakopanie psa w lesie. Jednak jak powiedziała, ziemia jest w tej chwili twarda, trudnoo było wykopać dół, a temu wszystkiego towarzyszyły przykre doświadczenia.

W innych województwach nie bierze się podatków od emerytów i od ludzi którzy skończyli 75 lat. Kobieta powiedziała to w trzebnickim urzędzie, ale tam usłyszała, że dopóki jest z mężem, mają wspólnie tego psa, więc podatek muszą płacić.

- Płaciłam uczciwie 10 lat podatek za psa, a później nic z tego nie ma. Gdy zdechł, nie miałam co z nim zrobić. Chciałabym, aby powstało jakieś legalne miejsce, gdzie właściciele mogliby chować swoje czworonogi, a później sobie je odwiedzać.

Jak nas poinformował Szczepan Gurboda, naczelnik wydziału Rolnictwa i Ochrony Środowiska w Urzędzie Miejskim w Trzebnicy, pies był własnością trzebniczanki, więc w momencie, gdy zdechł, to oczywiste jest, że to ona  powinna ponieść koszt utylizacji.

 - Ta pani nie musiała wieźć swojego psa do Wrocławia, aby go zutylizować, ponieważ mogła to zrobić w firmie Farmutil w Prusicach. Tam zapłaciłaby dużo mniej - powiedział naczelnik wydziału.

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo NowaGazeta.pl




Reklama
Wróć do