
O tym, że w LGD źle się dzieje mówiono od kilkunastu miesięcy. Były to jednak sygnały dotyczące spraw kadrowych. Po ujawnieniu sprawozdania finansowego okazało się, że już jest tragicznie pod względem ekonomicznym. Żeby stowarzyszenie mogło spłacić należności, trzeba w nie wpompować ponad 157 tys. zł. Tymczasem wartość wszystkich składek, jakie samorządy zobowiązały się wpłacać wynosi nieco ponad 83,6 tys. zł. Zabraknie więc ponad 74 tys. zł. Dodajmy, że te pieniądze potrzebne są tylko na spłacenie należności. Aby funkcjonować - prowadzić biuro - wg szacunków zarządu, należałoby wziąć kredyt w wysokości ponad 257 tys. zł.
Dodajmy, że zestawienie sald i obrotów za okres od 1 stycznia do 31 grudnia ub. roku wynosił 267,5 tys. zł. Większość tej sumy, bo 185,6 tys. zł stanowiły wydatki na wynagrodzenia. Prawie 25 tys. zł pochłonęły ubezpieczenia społeczne zatrudnionych pracowników. Na usługi zewnętrznych podmiotów wydano blisko 20 tys. zł.
Podczas spotkania z samorządowcami zarząd obiecywał wyjście z kryzysu.
- Mamy kilka pomysłów na to, żeby LGD pracowała prawidłowo w przyszłości - powiedział Adrian Opałka.
- Po analizach okazało się, że sytuacja nie jest tak tragiczna, jak ją przedstawialiśmy jeszcze tydzień temu - powiedziała skarbnik stowarzyszenia Katarzyna Jarczewska. Jej zdaniem straty wykazywane jeszcze niedawno da się wliczyć w koszty prowadzonych działań. Rzecz w tym, że nie zostały one udokumentowane: - Prowadziliśmy szkolenia, np. w Kuraszkowie, które w sprawozdaniu nie zostały ujęte, a uczestniczyło w nich 76 osób - powiedziała Jarczewska. - Podobnie jest z innymi działaniami, które zostały zrealizowane, ale nie zapisane.
Skarbnik jest pewna, że te koszty uda się rozliczyć i brakujące sumy odnaleźć, a to dawałoby szansę, że urząd marszałkowski przydzieli dotację. Jednak, jak przyznała, na wydane na szkolenia pieniądze nie ma pokrycia w dokumentach. W LGD nie zostały nawet pojedyncze egzemplarze materiałów, które miały być rozdawane kursantom, a zarząd chciałby je odzyskać, zwracając się do beneficjentów o zwrot...
Na pytanie burmistrza Prusic Igora Bandrowicza, jakie są szanse, że ten wniosek przejdzie, Katarzyna Jarczewska stwierdziła, iż w urzędzie marszałkowskim powiedziano: "Możecie próbować". Skarbnik ma nadzieję na uzyskanie płatności przynajmniej na wynagrodzenia, czyli ok. 200 tys. złotych.
Jeżeli urząd marszałkowski nie będzie chciał płacić, pozostaje całą brakującą sumę wyłożyć z kas gminnych i powiatowej. Na tę okoliczność zarząd przygotował "wariant oszczędnościowy: zwolnienie wszystkich pracowników biura i pozostawienie tylko po pół etatu dla księgowej i dyrektora. Z tym, że dyrektor swoje zarobki mógłby otrzymać dopiero za rok.
Koszty działalności LGD miałoby także obniżyć nieodpłatne udostępnienie pomieszczeń na biura oraz pomocy merytorycznej.
Takie rozwiązanie nie znalazło zrozumienia samorządowców, którzy chcą tę sprawę przedyskutować jeszcze w tym tygodniu, by odpowiedzieć na pytania, kto - nieodpłatnie - zechce kierować stowarzyszeniem i kto - również nieodpłatnie - zaoferuje siedzibę stowarzyszenie, przy okazji biorąc odpowiedzialność za jego działalność?
LGD Kraina Wzgórz Trzebnickich powstała by koordynować działania i pomagać wielu podmiotom zarówno samorządom, organizacjom pozarządowym, jak i przedsiębiorcom i zwyczajnym mieszkańcom w działaniu dla dobra lokalnej społeczności.
Według deklaracji umieszczonej na stronie LGD działania grupy mają koncentrować się na "przedsięwzięciach prowadzących do większej samodzielności naszych partnerów w radzeniu sobie z problemami, wykorzystaniu szans na rozwój naszego regionu. Zasadniczym naszym zamiarem jest poprawienie jakości życia mieszkańców na obszarach wiejskich".,
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie