Reklama

Miejski w zastępstwie

14/02/2011 18:55
We wtorek rano z trzebnickiego autobusu miejskiego pod Biedronką wysiedli pasażerowie, kierowca jechał na kolejny przystanek - pętlę koło szpitala. Jadąc ul. Prusicką, na wysokości łącznika został staranowany przez wyjeżdżającego tira.

We wtorek, kilkanaście minut po godz. 8 miejski trzebusik przechodzi największe oblężenie pasażerów - wiadomo wtedy najwięcej osób wybiera się na targ. Na szczęście większość pasażerów wysiadła przy dyskoncie, a kiedy kierowca udał się na kolejny przystanek w busie siedziała tylko jedna osoba. - Nie jechałem szybko, przecież dopiero co wyjechałem na główną trasę, nie rozpędzałem się bo za kilkadziesiąt metrów skręcałem na kolejny przystanek - opowiadał na miejscu zdarzenia kierowca autobusu miejskiego.

Na skrzyżowaniu ulic Prusickiej z nową obwodnicą doszło do kolizji. Wyjeżdżający ze skrzyżowania tir nie zauważył znaku "ustąp pierwszeństwa" i uderzył w bok samochodu: - Tłumaczył się, że nie zauważył znaku, ale musiał pędzić, skoro tak uderzył w autobus, że ten przewrócił się na bok. A nie jest lekki, waży 4 tony - opowiadał właściciel busa. Miejsce zdarzenia zostało zabezpieczone przez policję i straż pożarną. Do momentu usunięcia auta ruchem kierował policjant, natomiast strażacy do momentu przyjazdu lawety ze specjalistycznym sprzętem  usuwali z jezdni wyciekłą plamę oleju. Kierowca tira za wymuszenie pierwszeństwa został ukarany mandatem.

Kilkanaście minut po zderzeniu po obu stronach chodnika ustawiła się grupka ciekawskich. Pokiereszowany autobus nie wyglądał ciekawie: cały bok miał zmasakrowany, przednią szybę potłuczoną, naokoło pełno było drobinek szkła i plastikowych odłamków po migaczach. Szczęśliwie ani kierowca, ani jadąca z nim pasażerka nie odnieśli poważnych obrażeń - kierowca miał zabandażowaną dłoń, natomiast starszą panią przewieziono na obserwację do szpitala. Przewrócony na bok miejski autobus wywołała małą sensację, do kierowcy zaczęli podchodzić byli pasażerowie, którzy z troską pytali co się stało i czy wszystko w porządku: - Nie mogłam uwierzyć, czekam na pana na przystanku, patrzę na zegarek, że jest pan spóźniony i mąż do mnie mówi "zobacz chyba nasz kierowca miał wypadek". Mówię do męża co ty wygadujesz ale podeszliśmy bliżej i zobaczyliśmy....I co teraz nie będzie nas pan już woził i co my teraz zrobimy? - pytała się starsza pani, jedna z pasażerek. Właściciel miejskiego busa nie potrafił powiedzieć, kiedy zorganizuje następny środek transportu: - Ten był fajny, mały, zgrabny z dobrym silnikiem - mówił patrząc na zdewastowany bus.

Niedługo po zdarzeniu na miejsce przyjechała pomoc drogowa z Cerekwicy. Pracownicy za pomocą specjalistycznego sprzętu ustawili autobus na lawecie. Najpierw wyciągnęli wszystkie wartościowe rzeczy ze środka: m.in. kasę fiskalną i dokumenty, potem grubym pasem "owinęli" busa i końcem czerwonej taśmy zaczepili pojazd o hak. W tym momencie nastąpiło podnoszenie samochodu, aż udało się go postawić. Potem wciągnięto poobijany miejski pojazd na lawetę i odjechano na parking.

W tym dniu niestety nie było żadnego kursu, jednak już po południu na stronie internetowej gminy pojawiła się informacja o komunikacji zastępczej, która będzie uruchomiona w godzinach wczesnoporannych, a już kolejnego dnia krótka notka, że od czwartku ruszają wznowione kursy, zgodnie z obowiązującym rozkładem.

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo NowaGazeta.pl




Reklama
Wróć do