
We wtorek, kilkanaście minut po godz. 8 miejski trzebusik przechodzi największe oblężenie pasażerów - wiadomo wtedy najwięcej osób wybiera się na targ. Na szczęście większość pasażerów wysiadła przy dyskoncie, a kiedy kierowca udał się na kolejny przystanek w busie siedziała tylko jedna osoba. - Nie jechałem szybko, przecież dopiero co wyjechałem na główną trasę, nie rozpędzałem się bo za kilkadziesiąt metrów skręcałem na kolejny przystanek - opowiadał na miejscu zdarzenia kierowca autobusu miejskiego.
Na skrzyżowaniu ulic Prusickiej z nową obwodnicą doszło do kolizji. Wyjeżdżający ze skrzyżowania tir nie zauważył znaku "ustąp pierwszeństwa" i uderzył w bok samochodu: - Tłumaczył się, że nie zauważył znaku, ale musiał pędzić, skoro tak uderzył w autobus, że ten przewrócił się na bok. A nie jest lekki, waży 4 tony - opowiadał właściciel busa. Miejsce zdarzenia zostało zabezpieczone przez policję i straż pożarną. Do momentu usunięcia auta ruchem kierował policjant, natomiast strażacy do momentu przyjazdu lawety ze specjalistycznym sprzętem usuwali z jezdni wyciekłą plamę oleju. Kierowca tira za wymuszenie pierwszeństwa został ukarany mandatem.
Kilkanaście minut po zderzeniu po obu stronach chodnika ustawiła się grupka ciekawskich. Pokiereszowany autobus nie wyglądał ciekawie: cały bok miał zmasakrowany, przednią szybę potłuczoną, naokoło pełno było drobinek szkła i plastikowych odłamków po migaczach. Szczęśliwie ani kierowca, ani jadąca z nim pasażerka nie odnieśli poważnych obrażeń - kierowca miał zabandażowaną dłoń, natomiast starszą panią przewieziono na obserwację do szpitala. Przewrócony na bok miejski autobus wywołała małą sensację, do kierowcy zaczęli podchodzić byli pasażerowie, którzy z troską pytali co się stało i czy wszystko w porządku: - Nie mogłam uwierzyć, czekam na pana na przystanku, patrzę na zegarek, że jest pan spóźniony i mąż do mnie mówi "zobacz chyba nasz kierowca miał wypadek". Mówię do męża co ty wygadujesz ale podeszliśmy bliżej i zobaczyliśmy....I co teraz nie będzie nas pan już woził i co my teraz zrobimy? - pytała się starsza pani, jedna z pasażerek. Właściciel miejskiego busa nie potrafił powiedzieć, kiedy zorganizuje następny środek transportu: - Ten był fajny, mały, zgrabny z dobrym silnikiem - mówił patrząc na zdewastowany bus.
Niedługo po zdarzeniu na miejsce przyjechała pomoc drogowa z Cerekwicy. Pracownicy za pomocą specjalistycznego sprzętu ustawili autobus na lawecie. Najpierw wyciągnęli wszystkie wartościowe rzeczy ze środka: m.in. kasę fiskalną i dokumenty, potem grubym pasem "owinęli" busa i końcem czerwonej taśmy zaczepili pojazd o hak. W tym momencie nastąpiło podnoszenie samochodu, aż udało się go postawić. Potem wciągnięto poobijany miejski pojazd na lawetę i odjechano na parking.
W tym dniu niestety nie było żadnego kursu, jednak już po południu na stronie internetowej gminy pojawiła się informacja o komunikacji zastępczej, która będzie uruchomiona w godzinach wczesnoporannych, a już kolejnego dnia krótka notka, że od czwartku ruszają wznowione kursy, zgodnie z obowiązującym rozkładem.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie