
- Nie prosiliśmy naszych miejskich władz o żadne zakazy czy nakazy zatrzymywania się na naszych ulicach. Postawiono je wbrew naszej woli i całkiem bezmyślnie - mówią. - Nie możemy zatrzymać się przed własnym domem, bo zakazano nam tej przyjemności, nawet, gdy chorą osobę trzeba będzie odwieźć do szpitala.
Dotyczy to sąsiadów z lewa i prawa na całej ulicy. Choć Wojska Polskiego od Konopnickiej do cmentarza to około 200 metrów, samochodów zawsze stoi na niej wiele i jak dotąd mieszkańcy nie narzekali. Aż tu bach, słup stoi i zakazuje. Zatrzymasz się płacisz mandat. Co mają zrobić kierowcy dziesiątek samochodów, jakie codziennie podjeżdżają pod szkołę dowożąc dzieci lub, gdy chcą je odebrać.
Zbigniew Zarzeczny powiedział, że w urzędzie gminy nie podejmowano decyzji o postawieniu znaków. Natomiast od starosty Roberta Adacha dowiedzieliśmy się, że zmianę organizacji ruchu , jaką wprowadzono na ulicach Wojska Polskiego i Konopnickiej zatwierdził Urząd Miejski w listopadzie ub. roku, w związku z budową hali sportowej przy PZS nr 1.
Nasze pytanie kierujemy do burmistrza: - Czy znaki postawione na naszych ulicach to samowolka czy czyjś prywatny interes? Zgłaszam je publicznie w imieniu własnym i kilku mieszkańców, którzy o to mnie prosili.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie