Reklama

Dementowanie czy dezinformowanie?

31/01/2011 18:55

Szef obornickiej orkiestry Dawid Michałkiewicz, informując 21 stycznia naszą dziennikarkę o wydatkach na finał dołączył takie oświadczenie: "Pragnę także zdementować fałszywą informację jaka ukazała się na temat burmistrza Obornik Śląskich pana Sławomira Błażewskiego i jego braku zainteresowania licytacją  w Obornickim Ośrodku Kultury. Pan burmistrz brał udział w naszej licytacji, za bardzo przyzwoitą cenę kupił on pióro, którym została podpisana umowa partnerska między Obornikami Śl. a Obornikami Wielkopolskimi. Następnie przeznaczył pióro na rzecz aukcji która odbędzie się za rok."

Zdziwiło mnie to bardzo, bo obserwowałem całą licytację i widziałem, że burmistrz przyszedł pod sam jej koniec i był tam do czasu gdy uczestnicy wyszli przed budynek OOK, by oglądać pokaz "światełka do nieba", który - zgodnie z programem - odbył się po licytacji. W dodatku, mimo że od imprezy minęło wtedy już prawie dwa tygodnie, jej szef nie wezwał do sprostowania ani mnie jako autora, ani redakcji.

Spytałem więc burmistrza Sławomira Błażewskiego, czy brał udział w orkiestrowej licytacji  i w jakich okolicznościach. Szef samorządu swoim zwyczajem unikał rozmowy. Powiedział tylko, że wziął udział w licytacji po... "światełku do nieba", że cenę wywoławczą 300 zł na wystawione pióro podbił do 310 zł i wygrał. Gdy zapytałem, jak doszło do tej licytacji, odesłał mnie do organizatorów.

Prowadzący aukcję orkiestrowych gadżetów Bogdan Sapkowski wyjaśnił, że decyzja o zorganizowaniu drugiej części licytacji zapadła pod koniec pierwszej. - Wszystko działo się spontanicznie, więc nie pamiętam szczegółów. Prawdopodobnie kiedy zakończyła się licytacja tortu podszedłem do burmistrza, żeby przeprosić za uwagi, jakimi go przywitałem. On z kolei usprawiedliwił swoje spóźnienie. Wtedy zapytałem też oficjeli, czy chcą brać udział w aukcji, i czy może być licytowane  pióro, które już było kupowane przez władze Obornik Śl. i przekazywane z powrotem dla orkiestry. Ustaliliśmy też wtedy cenę wywoławczą.

Sapkowski wyjaśnił, że pióro przechowywane jest w ośrodku kultury i przez całą aukcję znajdowało się wśród innych gadżetów. Zapytany, dlaczego nie zostało zlicytowane wcześniej, podczas  "pierwszej części aukcji", odpowiedział, że jest to przedmiot, który ma wartość symboliczną i mógłby nie uzyskać odpowiedniej ceny.

- Wydaje mi się, że zaprosiłem publiczność na drugą część aukcji, jednak nie umiem powiedzieć, czy ludzie już wychodzili przed ośrodek i ile osób zostało w sali. Nie pamiętam też, czy później oprócz burmistrza ktoś jeszcze licytował i ile razy on podbijał cenę, ale po sprzedaniu pióra nie wystawialiśmy już nic, bo nie było odpowiednich warunków: licytację zagłuszał przygotowujący się do występu zespół. Pióro burmistrz od razu przekazał orkiestrze - stwierdził Sapkowski, dodając, że gdyby burmistrz nie przyszedł, w ogóle nie byłoby licytowane.

Sapkowski przyznał też, że rozmawiał z Michałkiewiczem na temat informacji w NOWej gazecie. Ustalili, że trzeba to jakoś sprostować i wyjaśnić. Jednak o formie i treści przesłanego "sprostowania" nie wiedział. -  To jest wynik jego młodego wieku, niedawno skończył dziewiętnaście lat oraz emocjonalnego zaangażowania w akcję - powiedział Bogdan Sapkowski.

Być może rzeczywiście panowie, którzy umawiali się na "drugą część licytacji" nie mieli złych zamiarów. Że chodziło tylko o umożliwienie burmistrzowi, który spóźnił się na finał, udziału w tym charytatywnym przedsięwzięciu i wpłacenie jakiejś sumy. Być może w ten niedzielny wieczór nikt nie zamierzał robić promocji szefowi samorządu. Faktem jest jednak, że podczas aukcji złamano zasady fair-play. Po pierwsze, skoro pióro było wystawiane już wcześniej, znana była jego cena i taką można było ustalić na wywołanie. Na początku aukcji ludzie mieli jeszcze pieniądze i mogli ją podbić. Po drugie - aukcja to forma sprzedaży jawnej i ustalenie jej między sprzedawcą, a potencjalnym nabywcą jest zwyczajnym oszustwem. Wreszcie po trzecie - po pięknej walce, a właściwie współpracy, o orkiestrowy tort, należało definitywnie zakończyć aukcję, a burmistrz mógł swój udział  zaakcentować, wrzucając po prostu pieniądze do puszki bez walki o fanty.

Czy więc Dawid Michałkiewicz teraz pragnie dementować, czy raczej maskować mistyfikację urządzoną podczas finału WOŚP w Obornikach Śląskich?

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo NowaGazeta.pl




Reklama
Wróć do