
Było to 25 stycznia około godziny 19.45. Oficer pełniący dyżur w żmigrodzkim komisariacie policji otrzymał informację telefoniczną, z której wynikało, że farmaceuta w jednej z miejscowych aptek "dziwnie się zachowuje". Dyżurny od razu skierował do apteki patrol. Podczas rozmowy z aptekarzem, policjanci wyczuli od niego zapach alkoholu. Przeprowadzono więc badanie alkomatem, które potwierdziło, że 37-letni mężczyzna jest nietrzeźwy - urządzenie wykazało w jego organizmie blisko 4 promile alkoholu.
O zaistniałej sytuacji policjanci od razu powiadomili właścicielkę apteki, która przejęła dyżur. Jak ustalono, mężczyzna przyjmował klientów od około 3 godzin. Na szczęście, po sprawdzeniu dokumentacji okazało się, że w tym czasie nikomu nie wydawał leków na receptę, sprzedawał w tym czasie tylko ogólnodostępne, wydawane bez recepty.
O dalszym losie aptekarza zdecyduje sąd.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie