Reklama

Nieprawidłowości przy rozliczaniu dotacji? Gmina może stracić prawie 3 mln zł!

21/01/2016 07:25

W połowie stycznia odbyła się kolejna rozprawa jaką Skarb Państwa wytoczył Gminie Trzebnica. Jak powiedział sędzia, postępowanie sądowe mogło się już zakończyć, ale na rozprawie nie stawili się świadek Jerzy Bobiński, przedstawiciel firmy, która budowała wysypisko śmieci w Marcinowie. Pozwany czyli gmina Trzebnica zgłosiła tego świadka, ale do dzisiaj nie podała sądowi jego adresu. Sąd zdecydował, że spróbuje ustalić adres przez prokuraturę, ale jeśli świadek się nie stawi na kolejną rozprawę, to jego zeznania będą pominięte.


Jednak większym zaskoczeniem była nieobecność burmistrza Marka Długozimy, który miał być przesłuchiwany jako strona postępowania. Było to o tyle dziwne, że na rozprawie obecna była prawnik, która reprezentowała gminę. Sędzia oznajmił, że burmistrz nie odebrał zawiadomienia. Zapowiedział też, że na 16 maja wyznacza ostatnią rozprawę i jeśli burmistrz się nie stawi, to jego zeznania również zostaną pominięte. Zwrócił się także do Pani mecenas, by powiadomiła burmistrza o terminie kolejnej rozprawy.



Przypomnijmy, że sprawa dotyczy nieprawidłowości przy rozliczeniu dotacji unijnej na budowę wysypiska śmieci w Marcinowie. Chodzi o to, że gmina "ukryła" przed kontrolerami z urzędu wojewódzkiego fakt, że naliczyła wykonawcy karę umowną w wysokości ponad 2 mln zł. Tymczasem zgodnie z umową, w takim przypadku kwota przyznanej dotacji powinna być pomniejszona o równowartość tej kwoty.
Zeznający przed sądem Mirosław Ziajka, dyrektor wydziału Certyfikacji Funduszy Europejskich przy Urzędzie Wojewódzkim powiedział jasno, że jego pracownicy dokonywali kontroli rozliczenia inwestycji i pytali urzędników, czy zostały naliczone kary umowne za opóźnienia, ale wtedy naczelnik wydziału Zbigniew Zarzeczny mówił, że opóźnienia były, ale gmina bierze je na siebie i kary umownej nie naliczyła.Dodajmy, że kontrole prowadzono w 2008 i 2011 roku. Tymczasem okazało się, że już pod koniec listopada 2007 roku gmina jednak naliczyła wykonawcy karę umowną, ale nie wyegzekwowała pieniędzy, tylko zawarła umowę, że wykonawca za podobną kwotę zrobi remont... stawu przy ul. Leśnej.


Sędzia zapytał, czy ten staw w jakikolwiek sposób jest związany z wykonywaną inwestycją czyli z wysypiskiem śmieci. Dyrektor zeznał, że absolutnie nie i dodał, że w tym wypadku prawdopodobnie naruszono też ustawę o zamówieniach publicznych albowiem takie zadanie mogło wykonać wiele firm i powinien być ogłoszony przetarg, a takiego nie ogłoszono.
Dyrektor dodał też, że gmina miała obowiązek poinformować urząd o zawartym porozumieniu, a nie tylko tego nie zrobiła, ale też zataiła ten fakt przed kontrolerami. Co więcej, gdy w 2012 roku urząd wojewódzki dowiedział się w końcu o porozumieniu, to zlecił sprawdzenie na miejscu czy taki fakt rzeczywiście miał miejsce.

Zeznał, że kontrolerzy na polecenie burmistrza nie zostali dopuszczeni do kontroli. Dyrektor dodał, że z taką sytuacją nie spotkał się nigdy. Co więcej, nie poddanie się kontroli mogło gminę narazić na utratę całej dotacji. Ostatecznie kontrolerzy po pewnych perturbacjach i utrudnieniach (np. gdy przyjechali kolejny raz na kontrolę, to okazało się, że wszyscy urzędnicy, którzy "byli związani" z budową wysypiska, nagle zostali wyznaczeni do zespołu zajmującego się inwestycją przy SP nr 3 w Trzebnicy), sprawdzili dokumentację i uzyskali wgląd w oryginał porozumienia w sprawie kary umownej. Tym samym potwierdziły się informacje, że takie porozumienie istnieje i, że gmina naliczyła karę umowną.



Sąd dopytywał także co stanie się z pieniędzmi, w przypadku, gdyby gmina przegrała proces. Dyrektor wytłumaczył, że fundusze są już z Unią Europejską ostatecznie rozliczone, jednak Skarb Państwa musiał zabezpieczyć w budżecie własne środki (około 2% przyznanych funduszy), na nieprawidłowości, które mogą zostać ujawnione przy rozliczaniu dotacji. I z takim przypadkiem mamy właśnie do czynienia, dodał dyrektor. Tak więc, rząd musiał niejako założyć pieniądze na poczet ewentualnych kar. Dlatego te pieniądze, które zdaniem dyrektora, gmina niesłusznie zatrzymała, wrócą teraz do Skarbu Państwa. Dyrektor dodał też, że gdyby nie wystąpiono o zwrot, to UE w przypadku wykrycia nieprawidłowości i zaniechaniu działań ze strony Skarbu Państwa mogłaby sama wszcząć dochodzenie i domagać się od Polski kar, a wtedy byłaby to dużo większa kwota. Kolejna i chyba ostatnia rozprawa została wyznaczona na maj tego roku.

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo NowaGazeta.pl




Reklama
Wróć do