Do redakcji zadzwonił zirytowany wrocławianin: - W zeszłym tygodniu przyjechałem szynobusem do Trzebnicy, po południu wracałem do Wrocławia.
Było zimno, padał deszcz, chciałem się schronić w poczekalni.
Jakież było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że poczekalnia jest zamknięta do odwołania z powodu... dewastacji. Marzłem więc i mokłem na peronie, czekając aż przyjedzie szynobus. Myślałem, że zamknięcie jest chwilowe, ale w tym tygodniu byłem w Trzebnicy ponownie – nic się nie zmieniło. Nie można nawet skorzystać z toalety. Nie widać, żeby był prowadzony jakikolwiek remont, wygląda na to, że zamiast naprawić co zostało zniszczone prościej zamknąć poczekalnię "do odwołania", czyli do "świętego nigdy". Co tam pasażerowie - niech mokną, niech marzną! Toż to jakiś absurd rodem z filmów Barei....
Poczekalnia na dworcu kolejowym w Trzebnicy była już niejednokrotnie zamykana, o czym zresztą pisaliśmy. Przed kilkoma laty gmina wydała 500 tys. zł na remont budynku dworca. Wygląda na to, że zamknięcie poczekalni jest jedynym pomysłem gminy na walkę z wandalami.
O to kiedy (i czy w ogóle) poczekalnia będzie otwarta zapytaliśmy Zbigniewa Zarzecznego, naczelnika Wydziału Inwestycyjno – Technicznego, który odesłał nas do Grzegorza Króla z tego samego wydziału, który odesłał nas do sekretarza gminy Daniela Buczaka, który nie odebrał telefonu. Wysłaliśmy zatem pytania, czekamy na odpowiedź.
Aplikacja nowagazeta.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Jak widać miejscowa swołocz nie dorosła jeszcze do cywilizacji, to niech trzyma potrzeby i marznie na zewnątrz. Postawić wiatę oraz TOI TOI i spokój.