Reklama

Ponad 40 interwencji po ulewie

25/08/2015 16:30
- W ciągu 5 godzin wyjeżdżaliśmy do 40 zdarzeń. Były to przede wszystkim powalone drzewa. Oczywiście, jeśli kilka takich drzew leżało w odległości kilkuset metrów od siebie, to traktowaliśmy to jako jedno zdarzenie.

Najwięcej interwencji mieliśmy na drogach: na Milicz, Czachowo, Suchą Wielką, Głuchów. Otrzymaliśmy także zgłoszenie o zerwaniach dachów: jeden nad magazynem zboża, a drugi na budynku mieszkalnym. W kilku miejscach doszło do zerwania linii energetycznych - relacjonuje Dariusz Zajączkowski, rzecznik prasowy KP PSP w Trzebnicy.
Strażak dodaje, że zgłoszeń było tak wiele,
że trzeba było wprowadzić
dodatkowe osoby na dyżury.
- W takiej sytuacji telefony odbierane są pod jednym numerem przez 2 osoby, aby lepiej koordynować akcję. Ilość zgłoszeń była tak duża, że ratownicy nie zdążyli dotrzeć do wszystkich na raz, wszystkie jednostki były zadysponowane. Jednym z większych zadań było udrożnienie drogi pomiędzy Trzebnicą a Skoroszowem. Była ona w kilku miejscach zawalona drzewami i trzeba było ją czyścić i udrażniać, dlatego nie można było do wszystkich zgłoszeń dojechać od razu.

Masowość zdarzeń dotyczyła też linii energetycznych - mówi Dariusz Zajączkowski i apeluje, żeby nie podchodzić do zerwanych kabli.

- Zdarza się, że ludzie zgłaszają, że zalana jest piwnica lub garaż, a okazuje się, że jest to 5 cm wody. Nasze pompy nawet nie "złapią" takiej ilości wody, bo węże nawet się nie zanurzą. W takiej sytuacji należało  samemu usunąć wodę.
Trzeba też pamiętać, że nie jesteśmy w stanie zatamować wody, która wpływa z ulicy, ani udrożnić rur odbierających wodę.
Możemy dopiero później usuwać skutki zalania - wyjaśnia Dariusz Zajączkowski i dodaje, że z doświadczenia wynika, iż czasem wystarczą dwa worki z piachem, żeby zasłonić drzwi i woda nie wedrze się do budynku.

Strażak zauważa, że podobny problem jak w sobotę 15 sierpnia, miał również miejsce po czerwcowej ulewie, kiedy zalane zostały sklepy przy skrzyżowaniu ul. ks. dziekana W. Bochenka i drodze na Długołękę. W obu przypadkach samochody rozbryzgiwały wodę z ulicy, która przez krawężniki i chodniki wlewała się do lokali.

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo NowaGazeta.pl




Reklama
Wróć do