nie pytaj mnie, dlaczego ciągle chcę zasypiać w niej i budzić się..."
Czym dzisiaj, zwłaszcza dla młodego pokolenia jest pojęcie patriotyzmu, czy jeszcze funkcjonuje, czy nie odeszło do lamusa zwrotów przeżytych, podobnie jak termin "grzeczny chłopiec/dziewczynka"?
Miałem co prawda w życiu trochę pecha, bo należałem do pokolenia, które patriotyzmu, uczyło się w PRL-owskich szkołach, na akademiach "ku czci", które obchodziło "święto narodowe" 22 lipca. Ale ( może mimo to, a może dlatego) miłość do Polski, do mojej Ojczyzny nie jest dla mnie wyświechtanym banałem, a biało – czerwone barwy są godne najwyższego szacunku.
Dlatego z niepokojem, a czasem z przerażeniem patrzę na postępujący przebieg marginalizacji symbolów narodowych, na ich używanie tam tylko, gdzie chce się wyrazić w ten sposób nienawiść do ludzi innej rasy, religii, czy poglądów.
Jaskrawym tego przykładem są "obchody" Święta Narodowego – 11 Listopada, ale także celebrowanie złości do "obcej" drużyny piłkarskiej, która "ma szczęście gościć" na stadionie (boisku) miejscowych czempionów.
71 lat temu na ulice Warszawy wybiegli, w większości bardzo młodzi ludzie. Oni musieli stoczyć najważniejszą w życiu walkę. Rozpoczęli, nierówne i tragiczne spotkanie z wrogiem, który bezlitośnie mordował, często publicznie, na ulicach miasta ich najbliższych: ojców, matki, braci i siostry.
Nie mieli żadnych szans, wielu, choćby największy polski poeta XX wieku Krzysztof Kamil Baczyński, zapłaciło najwyższą ofiarę życia, a ich ukochane miasto po klęsce powstania zamieniło się w olbrzymią ruinę.
Ale oni wierzyli w sens tej swojej naiwnej walki – wierzyli, że pomoże to odzyskać wolność Polski.
Ponad czterdzieści lat później, inne pokolenie podjęło kolejny etap tej walki. W innej zupełnie skali, w innych warunkach historycznych, ale z takim samym zaangażowaniem i poświęceniem walczyli i ponosili ofiary za to, by "Polska była Polską" – by była krajem wolnych ludzi, żyjących w pokoju, demokracji i tolerancji.
Czym jest dziś patriotyzm? Czy rozpłynął się jak fata morgana? Bo przecież nie sposób odnaleźć go w postawie pijanej matki, która alkoholem zagłusza, wydawałoby się najbardziej naturalne uczucia macierzyńskie.
Nie ma go też w olbrzymich rzeszach naszej młodzieży, która ogłupiona filozofią użycia, szuka wciąż nowych doznań w serwowanych im przez współczesnych katów, ciągle nowych propozycjach dopalaczy i innych środków zabijających.
Nikt nie wybiera czasów, w których przychodzi na świat. Miałem trochę pecha z tym PRLem. Ale miałem też wielkie szczęście żyć w czasach, gdy na nasze domy nie spadały bomby, ani pociski rakietowe, gdy pojęcie Ojczyzna oznaczało tylko zieleń pagórków, błękit nieba, ciszę rozgwieżdżonej nocy...
I chciałbym, chyba najbardziej na świecie, by taki obraz pozostał dla tych, którzy przychodzą po nas.
Aplikacja nowagazeta.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Komentarze opinie