Żeby zatańczyć jak ptak, trzeba stać się ptakiem. O tym, w jaki sposób dziewczęta stawały się ptakami opowiada solistka Kinga Długosz: -Ćwiczenia rozpoczęłyśmy po wakacjach. Najpierw musiałyśmy dojść do formy po przerwie. Od połowy października zaczęłyśmy ćwiczyć układy, pojedyncze choreografie. Cały spektakl spajany był w całość już zimą.Żeby powstał "Karnawał ptaków" trzeba było pracy całego zespołu, wszystkie musiałyśmy pracować. Poza samym tańcem trzeba było przygotować kostiumy, ozdoby, makijaże i fryzury.To tyle w ogromnym skrócie. Efekt kilkumiesięcznej pracy całego zespołu można było zobaczyć w hali sportowej Powiatowego Zespołu Szkół nr 1. Dziewczęta pokazały najlepsze umiejętności. Każda grupa miała coś do powiedzenia poprzez taniec. Najmłodsze baletniczki jeszcze nieśmiało, ale już próbują tworzyć zespół. Fruwały po scenie jak rajskie ptaszki wywołując same pozytywne uczucia. Te starsze, które już są zespołem pokazały, że są już gotowe do rozwinięcia skrzydeł, bo umieją tańczyć i wiedzą czego chcą. I wreszcie grupa zaawansowana, mistrzynie. Tutaj panuje już pełen profesjonalizm i nie robi się już błędów. Tańczy się dla publiczności, ale i dla siebie, bo magia tańca jest wszechobecna i porywa wszystkich: tych którzy taniec podziwiają i tych, którzy go tworzą. Czy balet lepiej prezentuje się na scenie, czy na hali sportowej- to kwestia gustu. Dobra tancerka zatańczy wszędzie. Wszyscy, baletnice i widzowie, byli usatysfakcjonowani.
- Długo czekałyśmy na pokaz – mówi Michalina Bociek, baletnica – ale było warto. Było dużo nerwów, martwiłam się, czy nie pomylę kroków, ale wszystko się udało. Szkoda, że pokaz nie odbył się na scenie; na scenie jest troszkę magicznie. Już nie mogę się doczekać, kiedy zaczniemy uczyć się nowego układu na letni spektakl.
Hanna Krupa, baletnica z pięcioletnim stażem wspomina: – Tańcząc na sali sportowej, a nie na scenie miałam bezpośredni kontakt z publicznością, a zwłaszcza z rodziną: patrzyliśmy na siebie, uśmiechaliśmy się, można się było nawet dotknąć. Czułam się pewniej, ich widok dawał mi wsparcie. Poza tym miałyśmy lepsze warunki: było więcej miejsca do przebierania się, większa sala, dobra podłoga – opowiadała Hanna.
Potem były kwiaty i uściski, słowa podziękowania za czarodziejskie chwile. Teraz dziewczęta będą śniły o następnym spektaklu. Rodzice też, bo dla nich są to równie ważne, a może nawet ważniejsze chwile.
Aplikacja nowagazeta.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Komentarze opinie