Przypomnijmy, że do tragedii doszło tuż pod Prusicami, na drodze krajowej nr 5. Marcin K. prowadził wtedy ciężarówkę-cysternę z komponentami do produkcji biopaliw. W pewnym momencie zaczął dość ostro hamować. Wskutek tego zarzuciło cysterną, która uderzyła w jadącą z przeciwka karetkę pogotowia. W wyniku zderzenia cysterna zapaliła się, przygniatając wcześniej sanitarkę. Kierowca tira zdążył o własnych siłach wydostać się z samochodu, ale prowadzący karetkę zginął na miejscu. Dopiero po roku sprawa trafiła na wokandę trzebnickiego sądu. Przed pierwszą rozprawą konieczne było wykonanie wielu ekspertyz.
W miniony wtorek Marcin K. stanął przed trzebnickim sądem. Podczas rozprawy oskarżony mężczyzna zeznał, że obecnie zmienił pracodawcę, ale nadal pracuje jako kierowca zawodowy; podał też, że jego zarobki to najniższa krajowa.
Po sprawdzeniu przez sędziego, czy wszyscy zainteresowani są na sali, prokurator odczytał akt oskarżenia
Więcej po zalogowaniu lub w wydaniu papierowym.
[hidepost=0]
w którym zarzucił Marcinowi K., że nieumyślnie naruszył zasady bezpieczeństwa w ruchu lądowym, przez to, że jadąc ciągnikiem siodłowym nienależycie obserwował przedpole jazdy, nie zachował należytej odległości i prędkości na drodze, podejmując gwałtowny manewr hamowania przed zmniejszającym prędkość poprzedzającym go samochodem osobowym. Przez to stracił panowanie nad samochodem, zjeżdżając częściowo na prawe pobocze drogi, a następnie na lewy pas ruchu, co doprowadziło do zderzenia z prawidłowo jadącym swoim pasem ruchu samochodem karetką, w wyniku czego kierowca karetki poniósł śmierć na miejscu.
Marcin K. od razu przyznał się do zarzucanego czynu. Nie chciał składać wyjaśnień i podtrzymał swoje wcześniejsze zeznania, według których feralnego dnia siadł za kierownicą wyspany i trzeźwy. Prowadził cysternę z biopaliwem i miał jechać za Poznań. Całą drogę jechał zgodnie z przepisami, a droga była sucha. Kierowca znał trasę. W pewnym momencie Marcin K. zauważył, że jadący przed nim mały samochód osobowy zaczął gwałtownie hamować. Oskarżony też zaczął hamować pulsacyjnie; ciągnik ciężarówki posiadał system ABS, natomiast cysterna już nie. Kierowca zeznał, że stracił panowanie nad zespołem i nawet nie zauważył co się stało z samochodem jadącym z przeciwka. Kiedy już ciężarówka wpadła do rowu, Marcin K. próbował jak najszybciej nastawić sobie wybity bark i wydostał się o własnych siłach z pojazdu.Wołał o pomoc. Kierowcy zaczęli się zatrzymywać, samochód zapalił się, a on został odwieziony do szpitala. Marcin K. zeznał również, że podobnymi zespołami jeździł od 15 lat, a w chwili wypadku jechał zgodnie z przepisami i nie rozmawiał ani przez komórkę, ani przez CB radio. Powiedział, że gdyby wiedział, że dojdzie do takiej tragedii, nawet nie wyszedłby tego dnia z domu.
Adwokat oskarżonego wnioskował o wymierzenie Marcinowi K. kary 2 lat pozbawienia wolności w zawieszeniu na okres próby pięciu lat, zasądzenie na rzecz oskarżycielki posiłkowej nawiązki w wysokości 5 tys. zł i wnioskował w związku z tym, że ponieważ naruszenie przepisów ruchu było nieumyślne, a oskarżony był niekarany i utrzymuje się z pracy kierowcy, aby nie zabierać mu prawa jazdy. Prokurator przyznał, że było to przestępstwo nieumyślne, ale była to jednak katastrofa w ruchu lądowym i wnioskował o odebranie prawa jazdy na dwa lata. Pełnomocnik oskarżycielki posiłkowej powiedział, że jego klientce nie zależy na odebraniu oskarżonemu prawa jazdy. Prokurator zgodził się na rok zakazu prowadzenia pojazdów, tak aby oskarżony miał środki do tego, żeby zapłacić nawiązkę.
Po kilkunastominutowej przerwie sędzia ogłosił wyrok. Uznał Marcina K. winnym. Wymierzył mu karę dwóch lat pozbawienia wolności i zawiesił jej wykonanie na okres 5 lat; orzekł zakaz prowadzenia pojazdów na 1 rok i zobowiązał oskarżonego do jak najszybszego oddania dokumentu potwierdzającego uprawnienia do wydziału komunikacji; zasądził także nawiązkę na rzecz oskarżycielki posiłkowej w wysokości 5 tys. zł, a także pokrycie kosztów zastępstwa procesowego i kosztów procesu (ok. 6 tys. zł, ale sąd dopuścił możliwość rozłożenia tej sumy na raty).
Sędzia przyznał, że dla sądu, po przeczytaniu rzetelnej i pełnej opinii biegłego i zapoznaniu się z materiałem dowodowym, nie ulega wątpliwości, że oskarżony dopuścił się nieumyślnego przestępstwa. - Oczywiste jest, że kara ma mieć również charakter prewencyjny i nieść społeczeństwu przesłanie, że nie można nawet nieumyślnie popełniać takich przestępstw.Sąd zaakceptował swego rodzaju ugodę pomiędzy stronami - powiedział sędzia. Wyrok jest nieprawomocny.
[/hidepost]
Aplikacja nowagazeta.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Komentarze opinie