Reklama

Las rośnie powoli

01/10/2014 06:55
Leśnicy z Nadleśnictwa Oborniki Śląskie,  a jest ich w jedenastu leśnictwach trzydziestu pięciu, oprócz oficjeli zaprosili na jubileusz  kilkudziesięciu emerytowanych kolegów. – Jest to  spotkanie pokoleń,  podziękowanie za to, że przekazali nam las w dobrym stanie – powiedział nam nadleśniczy Kazimierz Pakulski.

Po Mszy św. polowej zasłużony  emerytowany leśnik Piotr Blejder został uhonorowany najwyższym odznaczeniem w branży - Kordelasem Leśnika Polskiego (kordelas to specjalny nóż myśliwski, noszony przy mundurze galowym, tak jak broń biała w wojsku).

[hidepost=0]

Życzenia byłym i obecnym pracownikom obornickich lasów złożyli m.in. dyrektor regionalny Lasów Państwowych Grzegorz Pietruńko, wicestarosta Arkadiusz Poprawa i wiceburmistrz Karol Kos.

Nadleśnictwo Oborniki Śląskie jest jednym z 430 w kraju. Zajmuje obecnie powierzchnię ponad 15 tys. hektarów w trzech powiatach: trzebnickim, wołowskim i wrocławskim. Składa się jedenastu leśnictw, w których służbę pełni 35 osób służby leśnej i Straży Leśnej. Gospodarzem wszystkiego jest nadleśniczy Kazimierz Pakulski.- Tu nie zysk jest najważniejsze. Liczą się przede wszystkim funkcje ekologiczne -las chroni glebę i  powietrze oraz funkcje społeczne, a dopiero na końcu gospodarcze, czyli produkcja drewna - powiedział nam i dodał, że obornickie lasy rosną nie tylko w górę. Przez ostatnie dwadzieścia lat zalesiono ponad 1 tys. ha nieużytków.

Gospodarka leśna to pozyskiwanie drewna, czyli ścinanie drzew. Wbrew jednak obiegowym opiniom, leśnicy prowadzą racjonalną gospodarkę leśną. Żeby nie uszczuplić zasobności lasu  w jednym miejscu można wyciąć maksymalnie do 4 ha drzew. Ale takie powierzchnie wycina się wyjątkowo. W praktyce wyznacza się tzw. gniazda, które mają od kilkunastu do 40 arów. Gdy drzewa osiągną wiek rębności, wycina się 1/3 drzew na tym terenie i tam prowadzi się nowe nasadzenia. Po latach ośmiu latach wycina się kolejne 1/3. Dzięki temu, zanim stare drzewa zostaną ścięte, młode mają 16 lat. To mało, bo pełną "dorosłość" uzyskają w wieku 80-120 lat.

Obornickie bory to także ostoja zwierzyny. W tym wypadku nie sprawdza się powiedzenie, że od przybytku głowa nie boli. Najbardziej boli z powodu dzików. Ze względu na intensywną uprawę kukurydzy, populacja tych zwierząt wzrosła bardzo. A dziki powodują szkody w uprawach, niszczą znacznie więcej niż mogą zjeść. Dlatego konieczny jest ich planowy odstrzał. Robią to myśliwi zorganizowani w kołach  łowieckich.

W obornickich lasach można także spotkać: jelenie, sarny, daniele, lisy. Z trudem odbudowywana jest populacja zajęcy.  Z trudem, bo znacznie wzrosła - dzięki rozrzucaniu szczepionki przeciw wściekliźnie - liczba lisów. Z tego samego powodu trudno o bażanty i kuropatwy. Za to często wpadają tu dzikie kaczki i gęsi, które na stałe mieszkają - a właściwie stołują się - na milickich stawach.

[/hidepost]

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo NowaGazeta.pl




Reklama
Wróć do