List do władz miasta (przesłany do wiadomości redakcji NOWej) wysłała Joanna Siewruk, mieszkanka Siemianic. List zaczyna się od słów: "Jest takie niewielkie osiedle domków jednorodzinnych w Siemianicach przy ul. Sosnowej: dwanaście domków plus trzy w budowie, 50 stałych mieszkańców. W każdym domku jeden lub dwa samochody. Do "cywilizacji", czyli do najbliższego sklepu, szkoły, przedszkola, przychodni w Obornikach Śląskich od 2 do 5 km. Do osiedla prowadzi jedna (jedyna) droga: ulicami Stawową i Świerkową. Zapraszam Państwa na przejażdżkę - jedziemy do Obornik Śląskich" - napisała mieszkanka wsi i w kolejnych akapitach wskazuje na przeszkody, jakie napotyka na swojej drodze. Są to między innymi: krzaki, które rysują karoserię samochodów, małą widoczność na drodze, spróchniałą wierzbę z wiszącymi nad drogą potężnymi konarami. Autorka listu dodaje, że 50 mieszkańców to może niewiele w skali całej gminy, ale problem z dojazdem mają również: listonosze, kurierzy, służby komunalne, krewni i znajomi mieszkańców. Siemianiczanka twierdzi, że być może urzędnicy po prostu nie wiedzą jak wyglądają gminne drogi. Do swojego listu Autorka dołączyła również zdjęcia.
Więcej w wydaniu papierowym lub po zalogowaniu się.
[hidepost=0]
O to, kiedy mieszkańcy ulic: Sosnowej, Świerkowej i Stawowej będą mogli jeździć po komfortowej nawierzchni zapytaliśmy adresata listu, burmistrza Sławomira Błażewskiego.
- Kiedy otrzymaliśmy maila od mieszkanki, Andrzej Małkiewicz, kierownik wydziału inwestycji i remontów podjechał na miejsce, żeby ocenić sytuację. Sprawdził, że droga ma odpowiednią szerokość. Faktycznie, w niektórych miejscach gałęzie wymagają przycięcia, bo wychodzą w pas drogi. Tam, gdzie będzie to koniecznie, przytniemy konary - zapewnia burmistrz i dodaje, że jeśli chodzi o nawierzchnię, to mieszkańcy będą musieli jeszcze trochę poczekać, bo miasto wstrzymuje się z remontem nawierzchni na drogach, pod którymi będą prowadzone rury kanalizacyjne.
- Jesteśmy na etapie projektowania sieci kanalizacyjnej w Siemianicach i Kuraszkowie. Już na etapie projektów zapisaliśmy dokładnie, w jaki sposób ma wyglądać "przywrócenie drogi do stanu pierwotnego" przez wykonawcę, który będzie robił kanalizację. Na wskazanej drodze widać, że wykonana jest podbudowa z tłucznia. W projekcie dokładnie określamy, jak wykonawca inwestycji kanalizacyjnej będzie musiał ją odtworzyć. Dzięki tym zapisom, zostanie zachowana odpowiednia kolejność i jakość warstw, tak żebyśmy po zakończeniu budowy kanalizacji mogli wylać warstwę bitumiczną, co rozwiąże nam sprawę na kilka ładnych lat - wyjaśnia Sławomir Błażewski Burmistrz dodaje, że gdyby teraz wykonano asfalt, prace trzeba by było powtórzyć za pewien czas, a to byłoby marnotrawieniem pieniędzy.
- Jak zakończymy rozkopywanie dróg i budowę kanalizacji, wtedy dopiero będziemy wykonywać nakładki bitumiczne na drogach gminnych - zapewnia burmistrz i wskazuje, że w tej kadencji do remontu dróg powiatowych i wojewódzkich, gdzie finansowanie jest po 50 proc. (po stronie gminy i powiatu lub po stronie gminy i Dolnośląskiej Służby Dróg i Kolei) gmina Oborniki Śl. dołożyła tyle pieniędzy, że wystarczyłoby ich na remont wszystkich dróg gminnych. - Wiadomo, że natężenie ruchu na drogach wojewódzkich i powiatowych jest największe i tam najbardziej trzeba zadbać o bezpieczeństwo. Teraz priorytetem jest dla nas pozyskanie środków z tak zwanych "schetynówek", gdzie dofinansowanie wynosi 50 proc. na drogę łączącą Zajączków z Kotowicami. Ta droga łączy drogę wojewódzką do Wrocławia i drogą powiatową w Kotowicach. Gdyby cokolwiek stało się na przejeździe w Pęgowie, tamtędy będą kierowane objazdy. Ze "schetynówek" właśnie realizujemy budowę ul. Kasztanowej - dodaje burmistrz. [/hidepost]
Aplikacja nowagazeta.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Komentarze opinie