Po dwóch latach przerwy wznowiono prace budowlane związane z montażem ogrzewania podłogowego w bazylice i wymianą posadzki w nawach bocznych. Etap ten powinien zakończyć się do października tego roku. Zanim jednak będą zamontowane nowe instalacje, całość terenu przebadają archeolodzy. To niezwykła okazja, by zbadać warstwy kryjące się w głębi kościoła. Archeolodzy zakończyli już prace w jednej z naw bocznych, podczas których udało im się odkryć dwie krypty w części południowo - zachodniej, a także grób siostry zakonnej. Niebawem rozpoczną prace w drugiej nawie bocznej. Jaką przeszłość tam odkryją?
Dwie krypty
Na głębokości 5 centymetrów pod posadzką, w partii południowo zachodniej nawy południowej, pojawiły się dwa murki biegnące równolegle. Odgradzały one krypty od siebie. Po doczyszczeniu na głębokości 0,4 m badacze ujrzeli półkoliste sklepienie grobowca. Po zbadaniu okazało się że pochowano w nim kilkaset lat temu osobę duchowną. Niestety, w grobowcu nie było żadnej informacji mówiącej o tożsamości zmarłego.
- Sądząc po konstrukcji, zaprawie oraz rozmiarach cegły można wstępnie powiedzieć, że krypta pochodzi z czasów baroku, z wieku XVII-XVIII. Najpierw wykopano jamę grobową, potem wymurowano komorę tynkując ją dookoła wewnątrz a po złożeniu zmarłego całość przykryto sklepieniem z cegły. Trumna, w której pochowano zmarłego jest bogato zdobiona na wieku rzeźbą Chrystusa na krzyżu, malowaną wapnem. Sam zmarły ubrany był w sutannę, na rękach miał zapleciony różaniec z krzyżykiem z brązu, a na wysokości lewego barku złożono do trumny kolejny krzyżyk tym razem drewniany, z postacią Chrystusa wykonaną także z brązu. Nie udało nam się określić imienia zmarłego. Jest to pewnym zaskoczeniem. W kościołach chowano w grobowcach lub kryptach dostojników oraz duchownych, z tablicami, najczęściej z ołowiu lub brązu, na których wyryto ich imię i nazwisko. Jednak brak danych personalnych czyni odkrycie jeszcze ciekawszym. Ciało zmarłego po zadokumentowaniu fotograficznym i rysunkowym zostanie ponownie zamurowane w krypcie. Kościec ze względu na duży stopień rozkładu nie nadaje się do badań antropologicznych - wyjaśnia nam Witold Waniek z firmy archeologicznej Archeo-Trzebnica.
[hidepost=0]
Do zbadanej krypty przylegała kolejna o nieco starszej konstrukcji. Obecnie nie jest możliwe jej zbadanie od wewnątrz. Archeolodzy spróbują jednak sprawdzić jej zawartość. W tym celu wykonają niewielki odwiert w ścianie i wpuszczą do środka kamerę. Jeśli zachowane w krypcie szczątki będą w dobrym stanie i zaistnieje możliwość ich identyfikacji wówczas badacze postarają się wejść do wnętrza grobowca od strony południowej.
Jak wyjaśnił nam Witold Waniek, kościoły są jednym wielkim cmentarzyskiem w części ziemnej. Zwyczaj chowania zmarłych wewnątrz świątyń trwa nieprzerwanie od czasów wczesnego średniowiecza. W nawie bocznej, na głębokości od 70 cm do 2 m są liczne pochówki w trumnach bez konstrukcji grobowych. Potwierdza to zapadanie się ziemi oraz sondaż wykonany przy jednym z murów.
Archeologom udało się także odkryć podstawy pod filary, które trzymają konstrukcję kościoła. Mają różną wielkość i są asymetryczne. Pochodzą z najstarszych faz budowy bazyliki z lat 1230-69. Doczyszczając powierzchnię nawy bocznej do dokumentacji w tzw. warstwie luźnej, badacze odnaleźli przedmioty, które ludzie gubili w świątyni na przestrzeni wieków.
- Ciekawostką było to, że odnaleźliśmy sporo monet z lat 1975-1990, zatem wiele wskazuje na to, że w tym okresie był prowadzone prace remontowe w bazylice. Udało się także odnaleźć monety z końca XVIII wieku, trzy medaliki z tego samego okresu, dwa guziki. Wyciągnęliśmy również trzy żelazne, zdobione okucia od trumny, odkopując fundament filara. Bardzo ciekawym zabytkiem jest mały mosiężny kluczyk od szkatułki, wykonany w okresie baroku. Jak więc widać w zakresie zabytków ruchomych cały czas poruszamy się w warstwach z okresu barokizacji kościoła - wyliczył Witold Waniek.
Najprawdopodobniej w przyszłym roku prowadzone będą kolejne prace archeologiczne, w związku z ostatnim etapem remontu, czyli założeniem posadzki w nawie głównej świątyni.
Co nieco o kapsule czasu
Niedawno rozpoczął się remont dachu wieżyczki kościelnej (zniszczonej podczas marcowych wichur, które przeszły nad powiatem). Podczas prac odkryto "kapsułę czasu", która została ponownie otwarta po blisko 80 latach.
- Przypuszczaliśmy, że może znajdować się tam "kapsuła czasu", ponieważ jest zwyczajem, że umieszcza się tego typu informacji w gałkach, czyli kuli znajdującej się pod krzyżem. Nie wiedzieliśmy co tam zostanie odkryte i to mogło być dla nas zaskakujące. Ostatnie otwarcie gałki miało miejsce w 1934 roku i jeśli istniały dokumenty w archiwach parafialnych z tamtego okresu, to wszystko spłonęło w 1945 roku razem z budynkiem plebani - wyjaśnia nam brat Marcin, kustosz Międzynarodowego Sanktuarium.
Jak wiemy, w kapsule umieszczono trzy dokumenty pochodzące z różnych okresów, a więc lat z 1428 roku, z 1839 roku (nieodczytany, ponieważ jest pisany kaligraficznym pismem), ostatnie napisane na maszynie w 1934 roku. Te pisma wyjaśniają powody, dla których został ówcześnie wykonany remont i informują co zostało włożone do kapsuły. Po zakończeniu remontu wieżyczki zostaną ponownie włożone do kapsuły. Nie została jeszcze podjęta decyzja o tym, jakie współczesne dokumenty zostaną umieszczone na szczycie wieży. Z pewnością zostanie przygotowany dokument parafialny opisujący historię związaną z otwarciem po wielu latach tej kapsuły, jak również informację o zakonie. Urząd Miejski także przygotuje komplet dokumentów.
Sam remont kościelnej wieży, jak poinformował nas brat Marcin nadal jest prowadzony: - Trzeba przeprowadzić pewne prace konserwacyjne. Na wieżyczce jest sygnaturka i nieduży dzwon. Chcemy przeprowadzić od niego linię do kościoła i uruchamiać go w czasie podniesienia podczas Mszy św. - to byłby powrót do dawnych tradycji.
[/hidepost]
Aplikacja nowagazeta.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Komentarze opinie