
W lipcu i sierpniu wiele osób próbuje dorobić przy różnego rodzaju pracach -od budowlanych, po łuskanie bobu w gospodarstwach. Sprawa którą próbowaliśmy prześledzić, dotyczy właśnie tego drugiego typu prac. - Pracowaliśmy w Saniach od świtu do nocy przy zbiorze i łuskaniu bobu. Właścicielka powiedziała, że nam zapłaci "po robocie", ale tego nie zrobiła. To jest rozbój w biały dzień. Mnóstwo ludzi zostało w ten sposób oszukanych. To już nie chodzi o mnie, tylko o te dzieci, które tam pracują i nie dostają pieniędzy za swoją pracę – tłumaczył nam zmartwiony mieszkaniec Żmigrodu (imię i nazwisko do wiadomości redakcji). Rzeczywiście, widok kilkunastu osób pochylonych nad wiaderkami przy obieraniu bobu na podwórkach nie jest rzadkością. Ile z tych osób pracuje na zasadzie legalnego zatrudnienia? Sytuacje takie jak ta przedstawiona przez naszego rozmówcę pokazują, że niewiele...
Niestety, ale w przypadku prac sezonowych, wykonywanych u prywatnych przedsiębiorców często mamy do czynienia z sytuacją, w której osoba "zatrudnia się na słowo", bez podpisywania jakiekolwiek umowy. A życie pokazuje, że bez dokumentu z odpowiednim podpisem jesteśmy w walce o swoje prawa bezradni. Szczególnie w przypadku podejmowania pracy zarobkowej, gdzie w takim przypadku jest to praca nielegalna. Kontaktujemy się z Okręgowym Inspektoratem Pracy we Wrocławiu, aby się dowiedzieć, co może uzyskać poszkodowany pracownik w sytuacji, w której pracodawca nie chce zapłacić wynagrodzenia za wykonaną pracę. - Przedsiębiorca czy rolnik może zaproponować umowę na okres wykonywania danej pracy, np. przy zbiorach. Najbezpieczniejsza dla pracownika jest jednak umowa o pracę, bo to ona gwarantuje wszelką ochronę i my jako inspektorat możemy egzekwować wtedy prawa poszkodowanego. Pomagamy w zakresie nielegalnego zatrudnienia, w zakresie higieny i bezpieczeństwa, ale jeśli jest to rodzaj umowy cywilno-prawnej, czyli umowa zlecenie lub umowa o dzieło, to niestety nie mamy żadnych narzędzi prawnych, aby komuś pomóc. Wtedy pozostaje tylko zgłosić się do sądu – mówi rzecznik OIP -Agata Kostyk – Lewandowska. Trzeba jednak pamiętać, że sądy różnie podchodzą do tego rodzaju spraw. Nawet jeżeli znajdą się świadkowie potwierdzający, że dana osoba rzeczywiście podejmowała pracę zarobkową, nie zawsze uda się udowodnić rację poszkodowanego pracownika.
Pracownik podejmujący pracę bez podpisania umowy także musi liczyć się z konsekwencjami. Jeżeli taka osoba jest zarejestrowana w Urzędzie Pracy, i nie poinformuje urzędu o podjętej działalności zarobkowej, to traci status osoby bezrobotnej. Mało tego, musi zwrócić wszystkie pobierane do tej pory świadczenia przysługujące z tytułu osoby niepracującej. Nie bez znaczenia jest także kwestia ewentualnego nieodprowadzania podatków. Bo nawet jeżeli pracodawca, u którego pracujemy bez umowy wywiąże się z obietnicy i zapłaci, to musimy pamiętać o konsekwencjach związanych z niepłaceniem podatku do Urzędu Skarbowego. Osobom nieodprowadzającym podatku od swoich dochodów grożą olbrzymie kary finansowe (nawet 75 % wartości naszego zarobku). A czy pracodawca musi zgłaszać w Urzędzie Skarbowym, że na okres prac sezonowych chce kogoś zatrudnić? - Z punktu widzenia podatkowego, zatrudniający nie musi niczego zgłaszać. Dopiero kiedy następuje wypłata wynagrodzenia, musi się zgłosić po pobranie zaliczki na podatek dochodowy. Wszystko oczywiście zależy od kwoty oraz od formy zatrudnienia – mówi Aneta Adamus z Urzędu Skarbowego w Trzebnicy.
Spór między pracownikiem a pracodawcą jest walką na słowa, w której trudno o sprawiedliwość, jeśli wcześniej nie zadbaliśmy o swoje prawa. Nie ma się co jednak dziwić ludziom, którzy przy pracach sezonowych chcą dorobić i nie naciskają na potwierdzenie zarobkowania na odpowiednim dokumencie. A niekorzystna sytuacja na rynku pracy tylko sprzyja rozwojowi wszelkich prac wykonywanych "na czarno" oraz samowoli pracodawców.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie