
.
Jestem z pokolenia, które wtedy wkraczało w dorosłość. Byłem uczniem technikum i już byłem czynnym uczestnikiem tego, co się wokół działo. Skrzętnie wykorzystałem ten fakt, że 7 stycznia 1989 r. skończyłem 18 lat i 4 czerwca wziąłem czynny udział w tych pierwszych wolnych, choć tylko częściowo wyborach. Później, podczas wakacji, gdy byłem na praktykach w NRD, na małym tranzystorowym radyjku słuchaliśmy komunikatów z Polski: czy uda się powołać pierwszy niekomunistyczny rząd.
Uważam, że przemiany tego dwudziestopięciolecia są bardzo udane. Staliśmy się zupełnie innym krajem, w Unii Europejskiej postrzeganym jako kraj sukcesu. Dowodem na to mogą być opinie młodych Niemców, którzy przyjeżdżają do nas i kontaktują się z rówieśnikami: nie widzą żadnej różnicy między nami a młodymi Francuzami czy Holendrami. Tymczasem dwadzieścia kilka lat temu zauważali tu szarość i stagnację, takie same, jak my dziś widzimy na Ukrainie. Dwadzieścia pięć lat temu startowaliśmy z podobnego poziomu. Dziś jesteśmy bliżej krajów zachodnich, podczas gdy Ukraińcy zmarnowali ten czas i zostali z tyłu.
Bardzo mało pamiętam z tego dnia. Wiem tylko, że na wyborach byłam z moją córką, która wtedy głosowała po raz pierwszy. Byliśmy w lokalu wyborczym przy ul. Żeromskiego. Ale nie pamiętam nawet, jaka wtedy była pogoda, czy byliśmy w lokalu przed, czy po południu, ilu ludzi z nami głosowało... Pracowałam wtedy w komisji wyborczej, mieliśmy wiele spotkań, ale nie przypominam sobie szczegółów. Pamiętam natomiast, zamieszanie, jakie panowało w spółdzielni przed wyborami. Musieliśmy we wszystkich klatkach schodowych rozwiesić zawiadomienia, kto gdzie głosuje. Później dozorcy musieli pilnować, żeby tych ogłoszeń nikt nie zerwał, a wiadomo, jakie to były czasy.
Jeśli chodzi o okres dwudziestopięciolecia, to niezależnie od tego, czy dziś jesteśmy zadowoleni, czy nie, trzeba podkreślić, że był to okres intensywnego rozwoju. Dlatego nie mogę się zgodzić z ludźmi, którzy tylko narzekają, krytykują i twierdzą, że nic się nie dzieje. Owszem początki były trudne. Kosztowało to nas wiele wysiłku, nie wszystkim się udało. Ale gdy weszliśmy do Unii Europejskiej, możemy podróżować po świecie i porównywać, to widać jak zacierają się różnice.
Powinniśmy się cieszyć z tego co osiągnęliśmy i chwalić przed innymi sukcesami. Owszem, nie można skupiać się tylko na zarabianiu pieniędzy. Trzeba umieć rozejrzeć się dookoła i pomóc innym, bo nie wszystkim się powiodło.
Jeśli chodzi wybory, to na pewno głosowałem, jednak nie pamiętam tego dnia, ani okoliczności. Zmiany jakie utkwiły mi w pamięci, to przede wszystkim zmiany w ludziach. Wtedy rządziła komuna, a pod koniec lat osiemdziesiątych była w odwrocie. Za to coraz aktywniejsi stawali się młodzi ludzie. Chętnie się gromadzili, zakładali organizacje. Pamiętam, że mieli swoje mundury i oznaki.To był czas mojej pierwszej pracy, bo wikarym w Sulikowie byłem w latach 1989-1990. Wtedy młodzi, ale nie tylko, ludzie bardziej wiązali się z Kościołem, np. w sierpniu wielką grupą chodziliśmy na pielgrzymki.. Później, w kolejnych latach, to wszystko chyba zwalniało. Chociaż trudno mi o jednoznaczną opinię, bo to ja zmieniałem parafie i poznawałem nowych ludzi. Trudno mi ocenić na ile różnice wynikają z upływu czasu, a na ile z wpływu środowiska. Dzisiaj mieszkam w Trzebnicy i widzę, że wielu ludzi się zniechęca, nie chce się angażować. A jak już się angażują, to okazuje się, że to oszołomy....
W 1998 roku byłem w Trzebnicy. Działałem w strukturach partii. To już było po ostatnim zjeździe rozwiązującym PZPR, gdy powstało SdRP. Wtedy prowadziliśmy intensywną kampanię wyborczą do Sejmu, bo walczyliśmy, żeby do parlamentu weszło jak najwięcej naszych. To nie prawda, że chcieliśmy zachować dotychczasowy układ. Byliśmy przygotowani na zmiany, wiedzieliśmy, że Polakom bliżej do Zachodu niż Wschodu. Jednak nam, działaczom lewicy trudno było pogodzić się z faktem, że propagowany kapitalizm będzie lepszym systemem, bo kojarzył się nam z wyzyskiem. Optowaliśmy, żeby wprowadzać socjalizm typu szwedzkiego. Wtedy nie wyobrażaliśmy sobie, że będą możliwe tak głębokie reformy. Jednak zapłacili za nie najbiedniejsi: robotnicy likwidowanych przedsiębiorstw, a w naszym rejonie przede wszystkim kombinatów PGR. Za ogromny plus reform uważam, że wyzwoliły inicjatywę przedsiębiorczości i samorządności. Nikt się nie spodziewał wtedy, że tak wiele pomoże nam UE. To dzięki dopływowi środków z zewnątrz zrobiono tak wiele, jeśli chodzi o uporządkowanie naszych miejscowości. Niestety postawiono na handel i usługi i dotąd brakuje miejsc pracy. Ludzie muszą jeździć po nią do Wrocławia lub pozostają bez zatrudnienia.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie