Już po pierwszym rozegraniu zawodnik SKS, Daniel Wójcikowski zagroził bramce rywali. Do siódmej minuty gra toczyła się na środku boiska. Dopiero po tym czasie gospodarze ostro zaatakowali, uderzając kilkakrotnie na bramkę. Groźną odpowiedź przyjezdnych zobaczyliśmy dopiero w 11 minucie meczu. Potem znów, jak na początku, gospodarze atakowali, a goście skutecznie bronili się, ale ich kontrataki były coraz groźniejsze. Po jednym z nich, gdy piłka z lewej flanki została wrzucona w pole bramkowe, zawodnik główkując oddał celny strzał na bramkę. Ale bramkarz gospodarzy był na miejscu i obronił to uderzenie. Po tym ataku gospodarze kontratakowali lewym skrzydłem, doprowadzając piłkę na pole bramkowe. Dopadł ją Paweł Szostak i skierował do siatki. Pierwszy gol to wynik szybkiej gry gospodarzy.
Prawdziwie groźny strzał gospodarzy zobaczyliśmy dopiero w 25 minucie tej połowy. Michał Grzybowski przejął pikę na środku boiska. Szybkim szpurtem doprowadził ją na pole karne. Będąc sam na sam z bramkarzem, posłał pikę obok lewego słupka. Jęk kibiców był głośny, bo tak pięknie wypracowanej pozycji dotąd nie widzieli. Żal z powodu tego zagrania wyraźnie wyrażali też inni gracze drużyny, a szczególnie rezerwowi.
Od 35 minuty gra wyrównała się. Widać było wyraźnie lekkie opadanie z sil zawodników gospodarzy i przejmowanie inicjatywy gry przez gości. Ale ta zmiana tempa gry, przyniosła jednak korzyść gospodarzom W ostatniej minucie tej połowy to oni zdobyli drugiego gola i mogli zejść z boiska zadowoleni. Kibice siedzący obok wyrażali radość z gry swojej drużyny, ale niektórzy obawiali się o kondycję młodych zawodników Głuchowa. Przyznać trzeba uczciwie, że gospodarze w pierwszej połowie wprost "siedzieli na zawodnikach" Zorzy. Niektórzy widzowie dziwili się z niemocy tak doświadczonej drużyny, jaką jest Pęgów. Wynikiem 2:0 zakończyła się pierwsza połowa meczu.
Druga odsłona meczu była prawdziwą wykładnią mocy drużyn. Okazało się, że kondycja gospodarzy starczyła na szybką pierwszą połowę.`W drugiej bezapelacyjnie na boisku rządzili goście. Już od pierwszego gwizdka rozpoczęli ostre ataki na bramkę gospodarzy. Już w drugiej minucie mieli okazję zdobyć gola. Ale obrona Głuchowa (bardzo młodzi zawodnicy, niedawno grający w juniorach) obronili się dzielnie. Pierwszą bramkę pęgowianie zdobyli w 11 minucie. Zdobył ją kapitan drużyny Piotr Stadnik. Potem gospodarzy już nie było na boisku. Tak, jak do przerwy gospodarze "siedzieli" na gościach, teraz goście "siedzieli" na gospodarzach. Młodość nie wytrzymała obycia piłkarskiego i doświadczenia. Od tego gola można już tylko wyliczać sytuacje strzeleckie i gole Zorzy, a było ich jeszcze cztery. I tak znów popisali się: Piotr Składnik, a następnie Jakub Boros. Przedtem zobaczyliśmy czerwona kartkę dla gracza Głuchowa - Karola Pilskiego za zagranie ręką w bramce. Potem punktowali: Michał Michalkiewicz i Sylwester Bednarski. 2:5 - takim wynikiem zakończył się meczy Głuchowa z Pęgowem.
W przerwie meczy rozmawialiśmy z Julianem Litwinem, osobą zaangażowaną w sporcie. Powiedział nam: – Gmina Trzebnica ma hasło – "Popieramy sport". A my tu w Głuchowie tego nie czujemy. Bo jak możemy czuć, kiedy mamy trzy drużyny, a wsparcie z gminy otrzymujemy na jedną. Ja osobiście swoim samochodem obwiozłem juniorów po całym województwie, a nie otrzymałem ani grosza, choćby za benzynę. Klub nie ma pomocy, nie możemy dokończyć budowy szatni... Nasze władze zamiast pomagać - przeszkadzają, jak choćby nasz sołtys. Jest nam coraz trudniej, choć chłopców chcących grać jest wielu, więcej jak w innych klubach. Można by tak opowiadać, jak niewielu działa na rzecz sportu i jak niektórzy nam przeszkadzają.
Aplikacja nowagazeta.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Komentarze opinie