Po miesięcznym pobycie we włoskim mieście akademickim Forli mają dużo wspomnień. Podkreślają, że gospodarze bardzo ich chwalili, że byli jedną z lepszych grup cudzoziemców.
Jeszcze w Polsce, zanim wyjechali, ukończyli niezbędne kursy: dwudniowy tzw. kulturowy, czyli poznawanie włoskiego savoir vivre`u i zwyczajów, żeby umieli się znaleźć w nieco odmiennej od naszej kulturze oraz trzydziestogodzinny języka angielskiego. Później jeszcze tylko odprawa z organizatorami i rodzicami, i 16,5-godzinna podróż z króciutkimi postojami do Włoch.
Na miejscu dostali opiekuna, pokój w hostelu i dzień na odpoczynek. Mieszkali razem w jednym miescu, a ponieważ mieli sami przygotowywać sobie posiłki, więc prowadzili wspólne gospodarstwo.
Na drugi dzień wraz z koordynatorem zapoznali się ze swoimi nowymi miejscami pracy. Praktyki mieli w pięciu firmach. Jak twierdzą, bardzo szybko przyzwyczaili się do stylu pracy Włochów. - Tam obowiązuje zasada, że wydajnie pracuje się od rana do godziny 12. Później sjesta, a po sjeście do pracy wracają tylko najwytrwalsi.
Arkadiusz Cieśla i Patryk Pręczek zajmowali się digitalizacją, czyli zamianą z formy papierowej na cyfrową dokumentów w firmie Una-Cita.
- Ja pracowałem w firmie, która prowadziła promocję różnych przedsiębiorstw – mówi Maciej Jasiński. – Oni chcieli nawiązać współpracę z polskimi parkami narodowymi, żeby rozpropagować je w swoim katalogi. Naszym zadaniem było wyszukanie adresów do parków i wysłanie do nich mailów intencyjnych. Treść dostawaliśmy po angielsku i tłumaczyliśmy na polski. Wysłałem ofertę do 23 dyrekcji parków, ale odpowiedziało tylko kilku.
- Ja pracowałem w firmie Ecosphera i zajmowałem się odświeżeniem ich strony internetowej, tzn. projektowałem od nowa. Niestety, przez miesiąc nie udało mi się skończyć pracy - powiedział Karol Świderski.
Podobne zadnie mieli Jakub Dębkowski i Maciej Kamiński, którzy pracowali pracowali w firmie Wiki Gaia. Ich zadaniem było zaprojektowanie dwóch stron. Kamil Smolarek pracował w firmie, która digitalizowała m.in. zbiory biblioteczne: - Moim zadaniem była obróbka zdjęć, filmów i dźwięków. Usuwałem szumy i uszkodzenia z plików, a następnie umieszczałem je na stronie internetowej.
- W tym wyjeździe nie chodziło stricte o pracę informatyków, tylko o poznanie kultury Włoch, i obyczajów mieszkańców, a także nawiązanie kontaktów. Nasi praktykanci musieli nauczyć się współżycia i współpracy w grupie, bo pojechali tam bez specjalnej opieki; musieli więc nauczyć się planować wydatki, przygotowywać posiłki, sprzątać pokoje. Wszystko to musieli nauczyć się robić razem, a więc musieli się zintegrować. To był główny cel tego projektu. Praca zawodowa została na drugim planie - powiedział nam kierownik szkolenia zawodowego w szkole Adam Domaradzki.
Praktyki zorganizowała fundacja Semper Avanti. Szkoła już w ubiegłym roku nawiązała współpracę ze stowarzyszeniem, które zajmuje się przygotowywaniem aplikacji do projektu "Uczenie się przez całe życie – Leonardo da Vinci Mobilności". Wspólnie napisany projekt zdobył uznanie komisji i szkoła otrzymała pieniądze na udział w projekcie.
Trzebniczanie dostali do wyboru trzy kraje: Niemcy, Włochy, Bułgaria. – Ostatecznie, po burzy mózgów i wielu dyskusjach wybraliśmy słoneczną Italię. Rzecz w tym, że do Niemiec jest blisko. Wiele osób może tam pojechać, jeśli nie do szkoły lub do pracy, ot choćby na weekendowy wyjazd "za miasto". Natomiast na wyjazd do Włoch to już wyprawa.
Aplikacja nowagazeta.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Komentarze opinie