W miejscowości było wtedy 15 domów. Do Trzebnicy nie przyjeżdżał wtedy często, bo jak mówi, był mały, a rodzice byli zajęci gospodarstwem. Jan Gierczak opowiada, że pamięta jak w Trzebnicy wszędzie były gruzy. Wszystko trzeba było odbudowywać. W Małuszynie było podobnie. Pan Jan, wraz z rodzicami zamieszkał w spalonym domu, który także wymagał odbudowy. Jednak było tam wiele także zburzonych domów.
Państwo Gierczak do Małuszyna przyjechali ponieważ wcześniej stryj pana Jana zajął już tutaj gospodarstwo. Przyjechali tutaj z rejonu kieleckiego.
- Ojciec przyjechał tutaj, zajął gospodarkę. Dom był spalony, tam było pomieszczenie dla służby, były stajnie, w których były konie i krowy. Tato przerobił to na mieszkanie i tam zamieszkaliśmy po remoncie. Ten spalony dom ja sam odbudowałem w 1974 r. i do tej pory się rozbudowało i się mieszka – powiedział Jan Gierczak.
Więcej przeczytasz w wydaniu papierowym lub po zalogowaniu się.
[hidepost=0]Tato pana Jan był rolnikiem i cały czas zajmował się pracą na ziemi. Pan Jan zaczął chodzić do szkoły w 1949 r., najpierw do szkoły podstawowej, następnie poszedł do trzebnickiego liceum i 1960 r. zdał maturę. Chciał pójść potem na studia, ale czasy były takie, że syn rolnika miał problemy w dostaniu się na nie. Trzeba było mieć świadectwo. A kandydatów było sporo.
- Zdecydowałem się więc, że pójdę uczyć. Złożyłem do wydziału oświaty podanie. Zatrudnili mnie szkole w Pawłowie Trzebnickim, gdzie w 1945 r. powstała pierwsza szkoła na Dolnym Śląsku. W lutym skończyłem 18 lat, a od września zacząłem pracę jako nauczyciel. Od razu robiłem też maturę pedagogiczną w Studium Nauczycielskim na ul. Trzebnickiej we Wrocławiu. Po pewnym czasie rozpocząłem na Uniwersytecie Wrocławskim studia z fizyki. Potem przeniosłem się na studia do Poznania i tam je ukończyłem – opowiada pan Jan.
Do roku 1967 r. Jan Gierczak uczył w Pawłowie Trzebnickim. Później rozpoczął pracę w organach politycznych. Pracował w komitecie powiatowym partii, gdzie był instruktorem.
- Ta praca też mi się do końca nie podobała, bo cały czas były zebrania i ideologiczne spotkania. Ponieważ nie do końca się w tym odnajdywałem, zostawiłem tę pracę w 1969 r. i od września przeszedłem do wydziału oświaty w powiecie. Tam miałem stanowisko podinspektora szkolnego. Prowadziłem dział opieki nad dzieckiem i przedszkoli. Tam pracowałem do 1972 r. - wspomina pan Jan.
W międzyczasie pan Gierczak stał się także współzałożycielem, wraz z Edwardem Walaszkiem szkoły specjalnej w Trzebnicy, która znajdowała się przy ul. Wrocławskiej.
- Nauczyciele musieli prowadzić obserwacje, sporządzać notatki, które się gromadziło, a następnie szło to wszystko do Dobroszyc. Tam była komisja, która orzekała w jakim stopniu jest upośledzenie i kierowała do odpowiednich placówek opiekuńczo – wychowawczych. My mieliśmy 13 takich osób, więc postanowiliśmy założyć szkołę specjalną dla nich. Później powstała w Trzebnicy Poradnia Wychowawczo – Zawodową, tam już badania robiło się na miejscu. Z czasem został rozbudowany ośrodek, zrobiono w nim internat, była stołówka. Z czasem do szkoły zaczęła chodzi setka dzieci - opowiada Jan Gierczak. - Tam wtedy znajdowała się normalnie Szkoła Podstawowa nr 2, później połowę szkoły adoptowano. Na górze zrobili sypialnie z klas, a na dolne były trzy czy cztery klasy. Początkowo było tak, że w internacie Liceum Ogólnokształcącego było 13 dzieci i odprowadzało się je, a był to dość spory kawałek do przejścia.
W 1974 r. Jan Gierczak przeszedł do szkoły na ul. Wolności (dziś ks. Bochenka). Tam Pafawag miał swoją filię; były tam klasy tzw. budowlanki i wielozawodowe. - Dostałem wtedy dwie klasy zawodowe. W jednej klasie było 47 osób a w drugiej 43. Takie duże klasy były, ale młodzież była bardzo fajna, więc można było normalnie prowadzić zajęcia. Teraz nie byłoby to możliwe.
W 1981 r. przeniesiono szkołę na ul. Stefana Żeromskiego i utworzono Zespół Szkół Zawodowych, a w tej chwili znajduje się tam Powiatowy Zespół Szkół nr 2 im. Piotra Włostowica. - Tam pracowałem wiele lat. Właściwie na emeryturę poszedłem w 1990 r. Później jednak jeszcze uczyłem na wieczorówce.
Przez cały czas pan Jan zajmował się jeszcze różną działalnością, np. sportową, sędziował mecze, był w zarządzie LZS. Przez 4 kadencje był także sołtysem swej wioski. Do tej pory jest aktywny, działa w sekcji emerytów i rencistów ZNP, której od niedawna jest przewodniczącym. W czasach gdy był nauczycielem zorganizował dla uczniów i nauczycieli kilka wycieczek zagranicznych, m.in. do Włoch i Hiszpanii oraz Francji.[/hidepost]
Aplikacja nowagazeta.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Komentarze opinie