Reklama

Miałem wówczas 5 lat...

16/05/2014 10:04
W miejscowości było wtedy 15 domów. Do Trzebnicy nie przyjeżdżał wtedy często, bo jak mówi, był mały, a rodzice byli zajęci gospodarstwem. Jan Gierczak opowiada, że pamięta jak w Trzebnicy wszędzie były gruzy. Wszystko trzeba było odbudowywać. W Małuszynie było podobnie. Pan Jan, wraz z rodzicami zamieszkał w spalonym domu, który także wymagał odbudowy. Jednak było tam wiele także zburzonych domów.

Państwo Gierczak do Małuszyna przyjechali ponieważ wcześniej stryj pana Jana zajął już tutaj gospodarstwo. Przyjechali tutaj z rejonu kieleckiego.

- Ojciec przyjechał tutaj, zajął gospodarkę. Dom był spalony, tam było pomieszczenie dla służby, były stajnie, w których były konie i krowy. Tato przerobił to na mieszkanie i tam zamieszkaliśmy po remoncie. Ten spalony dom ja sam odbudowałem w 1974 r. i do tej pory się rozbudowało i się mieszka – powiedział Jan Gierczak.

Więcej przeczytasz w wydaniu papierowym lub po zalogowaniu się.

[hidepost=0]Tato pana Jan był rolnikiem i cały czas zajmował się pracą na ziemi. Pan Jan zaczął chodzić do szkoły w 1949 r., najpierw do szkoły podstawowej, następnie poszedł do trzebnickiego liceum i 1960 r. zdał maturę. Chciał pójść potem na studia, ale czasy były takie, że syn rolnika miał problemy w dostaniu się na nie. Trzeba było mieć świadectwo. A kandydatów było sporo.

- Zdecydowałem się więc, że pójdę uczyć. Złożyłem do wydziału oświaty podanie. Zatrudnili mnie  szkole w Pawłowie Trzebnickim, gdzie w 1945 r. powstała pierwsza szkoła na Dolnym Śląsku. W lutym skończyłem 18 lat, a od września zacząłem pracę jako nauczyciel. Od razu robiłem też maturę pedagogiczną w Studium Nauczycielskim na ul. Trzebnickiej we Wrocławiu. Po pewnym czasie rozpocząłem na Uniwersytecie Wrocławskim studia z fizyki. Potem przeniosłem się na studia do Poznania i tam je ukończyłem – opowiada pan Jan.

Do roku 1967 r. Jan Gierczak uczył w Pawłowie Trzebnickim. Później rozpoczął pracę w organach politycznych. Pracował w komitecie powiatowym partii, gdzie był instruktorem.

- Ta praca też mi się do końca nie podobała, bo cały czas były zebrania i ideologiczne spotkania. Ponieważ nie do końca się w tym odnajdywałem, zostawiłem tę pracę w 1969 r. i od września przeszedłem do wydziału oświaty w powiecie. Tam miałem stanowisko podinspektora szkolnego. Prowadziłem dział opieki nad dzieckiem i przedszkoli. Tam pracowałem do 1972 r. - wspomina pan Jan.

W międzyczasie pan Gierczak stał się także współzałożycielem, wraz z Edwardem Walaszkiem  szkoły specjalnej w Trzebnicy, która znajdowała się przy ul. Wrocławskiej.

- Nauczyciele musieli prowadzić obserwacje, sporządzać notatki, które się gromadziło, a następnie szło to wszystko do Dobroszyc. Tam była komisja, która orzekała w jakim stopniu jest upośledzenie i kierowała do odpowiednich placówek opiekuńczo – wychowawczych. My mieliśmy 13 takich osób, więc postanowiliśmy założyć szkołę specjalną dla nich. Później powstała w Trzebnicy Poradnia Wychowawczo – Zawodową, tam już badania robiło się na miejscu. Z czasem został rozbudowany ośrodek, zrobiono w nim internat, była stołówka. Z czasem do szkoły zaczęła chodzi setka dzieci - opowiada Jan Gierczak. - Tam wtedy znajdowała się normalnie Szkoła Podstawowa nr 2, później połowę szkoły adoptowano. Na górze zrobili sypialnie z klas, a na dolne były trzy czy cztery klasy. Początkowo było tak, że w internacie Liceum Ogólnokształcącego było 13 dzieci i odprowadzało się je, a był to dość spory kawałek do przejścia.

W 1974 r. Jan Gierczak przeszedł do szkoły na ul. Wolności (dziś ks. Bochenka). Tam Pafawag miał swoją filię; były tam klasy tzw. budowlanki i wielozawodowe. - Dostałem wtedy dwie klasy zawodowe. W jednej klasie było 47 osób a w drugiej 43. Takie duże klasy były, ale młodzież była bardzo fajna, więc można było normalnie prowadzić zajęcia. Teraz nie byłoby to możliwe.

W 1981 r. przeniesiono szkołę na ul. Stefana Żeromskiego i utworzono Zespół Szkół Zawodowych, a w tej chwili znajduje się tam Powiatowy Zespół Szkół nr 2 im. Piotra Włostowica. - Tam pracowałem wiele lat. Właściwie na emeryturę poszedłem w 1990 r. Później jednak jeszcze uczyłem na wieczorówce.

Przez cały czas  pan Jan zajmował się jeszcze różną działalnością, np. sportową, sędziował mecze, był w zarządzie LZS. Przez 4 kadencje był także sołtysem swej wioski. Do tej pory jest aktywny, działa w sekcji emerytów i rencistów ZNP, której od niedawna jest przewodniczącym. W czasach gdy był nauczycielem zorganizował dla uczniów i nauczycieli kilka wycieczek zagranicznych, m.in. do Włoch i Hiszpanii oraz Francji.[/hidepost]

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo NowaGazeta.pl




Reklama
Wróć do