Reklama

Gmina wystawia trefną działkę na sprzedaż

06/05/2014 05:47

Tą działkę gmina już raz sprzedała. Niestety, zamiast obiecanego zysku oddała oferentowi kwotę znacznie przewyższającą cenę nieruchomości. O sprawie już pisaliśmy. Przypomnijmy, że gmina już w czerwcu 2008 roku sprzedała, wystawianą teraz ponownie do przetargu, nieruchomość za ponad 166 tys. zł. Oferent, który wygrał przetarg zapoznał się wcześniej z dokumentami, z których wynikało, że zbywana działka wolna jest od wad. W kwietniu 2009 roku zaczął uzbrajać działkę w potrzebne media: doprowadził prąd, wodę i kanalizację, a niedługo później otrzymał pozwolenie na budowę. Budowa wymarzonego domu jednorodzinnego rozpoczęła się w 2010 roku. W maju tego samego roku, gdy wykonano wykopy pod fundamenty okazało się, że na dnie tworzy się namuł, co sugerowało, że kiedyś w tym miejscu mógł byś staw. Wyniki geodezyjne tylko potwierdziły fatalną sytuację, w jakiej się znalazł trzebniczanin. Okazało się, że aby postawić dom, musiałby wykonać palowanie, co znacznie przewyższało wartość kupowanej nieruchomości. Po przeanalizowaniu sprawy, w październiku 2010 roku wysłał do gminy oficjalne pismo, w którym oświadczył, że "uchyla się od skutków prawnych oświadczenia woli złożonego przy zawieraniu w dniu 18 czerwca 2008 r. umowy sprzedaży nieruchomości." Wskazał też, że został wprowadzony przez gminę w błąd, albowiem na działce brak jest możliwości bezpośredniego posadowienia budynku. Wezwał burmistrza do zwrotu 166 tysięcy, które wydał na kupno działki. Burmistrz nie uznał tego oświadczenia. Mężczyzna rozpoczął walkę o swoje racje w sądzie. W listopadzie złożył pozew przeciwko gminie domagając się już ok 185 tys. zł (doliczył koszty wykonanych przyłączy), a także ustawowych odsetek i kosztów procesu. Burmistrz dalej nie chciał polubownie załatwić sprawy. Po przesłuchaniu świadków, Sąd Okręgowy we Wrocławiu, w 2011 roku wydał korzystny wyrok dla trzebniczanina, który nakazał gminie wypłacić mu należną sumę, a dodatkowo obciążył gminę kosztami procesu (wynoszącymi ok 12 tys zł.). Gmina odwołała się jednak od niekorzystnego dla siebie wyroku. I w efekcie... ponownie przegrała. Sąd Apelacyjny w listopadzie 2012 roku uznał racje trzebniczanina. Po podliczeniu zwrotu należnego odszkodowania wraz z odsetkami, okazało się, że na konto mężczyzny, który na zakup działki wydał 166 tys., po kilku latach "wróciło" ok 235 tys. zł. Po doliczeniu opłat sądowych gmina razem wydała ok 256 tys. zł, zatrzymując trefną działkę. Teraz ponownie wystawia ją na sprzedaż.

Będą informować podczas przetargu

Naczelnik wydziału geodezji i gospodarki nieruchomościami, Andrzej Podsiadło odpowiadając na nasze pytanie powiedział, że od czasu, gdy działka wróciła do gminy nie były tam robione żadne prace. Jest jedynie uzbrojona w media, które dostarczył jej poprzedni właściciel. Zapytaliśmy więc: dlaczego gmina nie informuje oferentów, że na tej działce będą trudności w postawieniu budynku mieszkalnego. Naczelnik wyjaśnił, że wszelkie informacje zawarte są w przetargu. Sprawdziliśmy, w opublikowanym na stronach internetowych urzędu, ogłoszeniu o przetargu nie ma informacji o tym, że działka posiada wadę. Jedyne co znaleźliśmy to informacja o tym, że: "(..) Powiatowy Ośrodek Dokumentacji Geodezyjnej i Kartograficznej, który nie wyklucza istnienia w terenie innych niewykazanych na mapie urządzeń podziemnych, które nie były zgłoszone do inwentaryzacji, lub o których brak jest informacji w instytucjach branżowych". Dalej czytamy, że w przypadku związanych z tym faktem kolizji projektowych, nabywca przeniesie media na swój koszt". Nie znaleźliśmy, żadnych zapisów o prowadzonych wcześniej badaniach i stwierdzeniu namułu.

Z wydrukowanym przetargiem udaliśmy się ponownie do naczelnika Podsiadło. Powiedzieliśmy o naszych wątpliwościach. Dodaliśmy, że nie wiemy, gdzie w przetargu znajduje się zapis, o którym wspomniał podczas telefonicznej rozmowy, dlatego prosimy o wskazanie stosownego fragmentu. Andrzej Podsiadło potwierdził, że rzeczywiście takiego zapisu nie ma.

- W operacie szacunkowym jest napisane, że były prowadzone badania geologiczne, podczas których stwierdzono problem. Powiemy o tym podczas przetargu - oznajmił nam Andrzej Podsiadło.

Naczelnik dopowiedział, że właśnie dlatego cena wywoławcza działki jest tak niska. Andrzej Podsiadło dodał, że każdy przed przystąpieniem do przetargu powinien dokładnie zapoznać się z dostępnymi dokumentami. Wszystko jasne, tylko dlaczego od razu nie zamieszczono takiej informacji w przetargu, który przecież przeglądany jest w pierwszej kolejności? Naczelnik dodał, że z przepisu wynika, że nie ma takiego obowiązku. My jednak pytamy, dlaczego gmina po raz drugi decyduje się sprzedać wadliwą nieruchomość i to ukrywając najważniejszą informację? Czy gmina liczy na to, że ktoś znowu zdecyduje się na kupno taniej działki, i tym razem nie odda sprawy do sądu? Osobnym pytaniem pozostanie: czy i ile osób będzie zainteresowane kupnem tej nieruchomości. Wadium można wpłacać do 9 maja, a sam przetarg odbędzie się w dniu 15 maja.

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo NowaGazeta.pl




Reklama
Wróć do