[hidepost=null][/hidepost]- To prawda, dałem się nabrać, i uwierzyłem naciągaczowi. Mam za to nauczkę. Ale mam żal do operatora telewizji i do szefów firmy, która montuje anteny, że nawet nie próbują pouczyć, zwrócić uwagę swojemu przedstawicielowi, który przecież nie tylko sobie wystawia świadectwo oszusta i naciągacza – powiedział nam Czytelnik.
Pan Henryk jest trzebniczaninem. Mieszka w jednym z wielorodzinnych bloków w mieście. W październiku ub. roku odwiedził go w domu przedstawiciel firmy APS Wrocław, która m.in. zajmuje się montażem anten i dekoderów telewizji satelitarnej.
[hidepost=0]Zaproponował bardzo korzystną, promocyjną, umowę na odbiór platformy NC+. Czytelnik miał przez pół roku odbierać programy za darmo. Wystarczyło tylko zapłacić 250 zł za nowy dekoder. Po pół roku jego abonament będzie na dotychczasowych warunkach, czyli po 36 zł miesięcznie. – Nie chciałem się zgodzić, bo już miałem zainstalowaną antenę z platformy n. Wszystko grało i nie chciałem nic zmieniać – mówi pan Henryk. – Jednak ten przedstawiciel powiedział mi, że ta telewizja już nie istnieje, bo połączyła się z cyfrą plus, i że stare umowy już tracą ważność. Początkowo nie byłem tym zainteresowany, ale przekonało mnie zapewnienie, że jeżeli teraz dokonam zmian, to będę miał korzystne rabaty i jeszcze dodatkowe programy za darmo. Później musiałbym sam szukać przedstawiciela operatora i wykupić abonament w normalnej cenie. W dodatku ten przedstawiciel, obiecywał, że załatwią wszystkie formalności związane z odłączeniem starej enki. Pan Henryk po jakimś czasie przekonywania i po obejrzeniu po raz kolejny folderu reklamowego, zaczął coraz bardziej cieszyć się z ilości kanałów, jakie będzie mógł oglądać i nie zauważył, że nowa umowa ma dosyć dziwne warunki. Otóż komiwojażer, gdy wyczuł zainteresowanie klienta, stwierdził, że warunkiem korzystania z tej atrakcyjnej oferty jest podpisanie nowej umowy, ale nie może to być umowa na tę samą osobę, na którą wystawiona była poprzednia. – Trochę wydawało mi się to dziwne, ale gdy ajent wielokrotnie zapewniał, że z powodu podpisania umowy nie będzie żadnych komplikacji, zgodziłem się. Ponieważ stara umowa, była podpisana na moją żonę, nową ajent sporządził na mnie. Zapewnił jeszcze, że po podpisaniu nowej umowy, stara zostanie rozwiązana automatycznie. Oświadczył również, że gdyby przychodziły jakieś rachunki ze starej umowy, absolutnie nie powinienem ich płacić. Dodał też, że do czasu montażu nowego dekodera, sygnał tv na starym może być włączony – powiedział Czytelnik. – Wtedy nawet przez myśl mi nie przyszło, że chce mnie oszukać, choć przyznawał, że za każdą podpisaną umowę otrzymuje 100 złotych. Pan Henryk zmartwił się, że przez jakiś czas może być bez telewizji, ale jego obawy szybko zostały rozwiane, bo na drugi dzień przyszła ekipa, która odłączyła stary dekoder i podłączyła nowy. - Poinformowali mnie też, że jeżeli nikt się nie zgłosi po stary dekoder, przechodzi on na moją własność – dodał. Pan Henryk zadowolony z nowej oferty spokojnie spędzał wolne chwile przed telewizorem. Ale tylko przez dwa miesiące! W połowie grudnia przyszło zawiadomienie, że zalega operatorowi na sumę 116 zł i informacja, że jeśli nie zapłaci, to zostanie wszczęte postępowanie egzekucyjne. Na nic się zdały wyjaśnienia zarówno do operatora NC+ , jak i do firmy, która zatrudniała ajenta. Żadna z nich nie poczuwała się do odpowiedzialności za nierzetelnego kontrahenta. Pan Henryk przyznaje, że niedokładnie przeczytał umowę i dał się oszukać, ale wyjaśnia, co można sprawdzić, że faktycznie nie korzystał z dwóch abonamentów, bo jeden z dekoderów był wyłączony. Mało tego. To właśnie na adres wyłączonego dekodera przychodziła informacja z platformy NC+ o nieuregulowanych płatnościach. Nasz Czytelnik nie mógł więc o nich wiedzieć. Powołując się na powyższe poprosił operatora o rozwiązanie starej umowy z dniem zawarcia nowej i anulowanie długu. Bezskutecznie. W piśmie z 14 stycznia, odmawiającym uwzględnienia informacji Michał Kędzierski, specjalista ds. reklamacji platformy NC+ napisał m.in., że "składając własnoręczny podpis na umowie abonenckiej potwierdził Pan zapoznanie się oraz akceptację warunków promocji". Wprawdzie w dalszej części listu, zapewnił naszego Czytelnika, że "przyjęta została skarga dotycząca nieprawidłowej pracy wskazanego przedstawiciela", ale mimo upływu półtora miesiąca nie poinformował, jak ta skarga została załatwiona, choć powinna być rozpatrzona w ciągu 30 dni. Wrocławska firma Anles w ogóle nie odpowiedziała na skargę naszego Czytelnika. Gdy zadzwoniliśmy pod podany na umowie numer, pracownik firmy powiedział, że nie czują się odpowiedzialni za pracę swojego przedstawiciela, bo podpisuje on umowy w imieniu platformy NC+ i dodał, że skarga została przekazana do NC+.[/hidepost][/hidepost]
Aplikacja nowagazeta.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Komentarze opinie