
Bór rozpoczął spotkanie jak zwykle z kilkoma lukami w składzie, tym razem zabrakło kontuzjowanego Eryka Sawickiego i Przemysława Bagińskiego, wrócił natomiast po kontuzji Michał Szczepanik.
Od początku spotkania to gospodarze nadawali ton temu co się dzieje na parkiecie, oprócz początku, w którym gospodarze nie mogli się przyzwyczaić do nietypowej obrony 4-2, która odcinała od gry dwie super-strzelby z Obornik Śląskich Szabata i Ramiączka. Goście dotrzymywali kroku "Borowi" tylko do 10 minuty, kiedy od stanu 5:4 oborniczanie szybko zbudowali prawie 10-bramkową przewagę; wtedy nastąpiło rozluźnienie, a szanse gry dostali zawodnicy, którzy grali mniej w tym sezonie, słabszy moment gry SPR-u wykorzystali goście i do przerwy zniwelowali straty tylko do 6 bramek.
Na szczęście to było wszystko na co było stać MKS, krótko po przerwie oborniczanie znów włączyli wyższy bieg i prowadzeni dopingiem jak zawsze żywiołowo reagującej widowni, dawali im powody do radości. Prawdziwą ozdobą spotkania była bramka Kamila Ramiączka, który po podaniu w kontrze od Artura Szabata zanim trafił bramkę zrobił obrób w locie!
Kiedy losy spotkania były już ustalone, w 55 minucie nastąpiła rzadko spotykana sytuacja. Zawodnik gości sfrustrowany różnicą piętnastu bramek uderzył zawodnika gospodarzy Konrada Burchackiego. Zawodnicy obydwu zespołów wtargnęli na boisko i posypały się czerwone kartki. Ostatecznie SPR wygrał 40:27. Wygrana sprawiła, że oborniczanie dołączyli do zajmujących drugie miejsce zawodników z Dzierżoniowa.
Kolejne spotkanie u Obornikach SPR zagra właśnie z Żagwią i będzie ono najprawdopodobniej decydujące o tym, kto zajmie miejsce premiowane barażami o 1 ligę. Ten mecz już 1 marca o 18. Wcześniej kolejne spotkanie Bór zagra w Brzegu z miejscowym Orlikiem.
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie