Reklama

Bawili się do rana

28/01/2014 14:30
Pięknie, odświętnie ubrani uczniowie, maturzystki w wieczorowych sukniach, elegancko pomalowane i uczesane, maturzyści w garniturach. Na sali przy stołach zajęte wszystkie miejsca, osobny stół dla grona pedagogicznego. W drzwiach rodzice, którzy czekają na chwilę, kiedy zostanie odtańczony polonez. Wokół młodzieży fotografowie i filmowcy, którzy zadbają o uwiecznienie całej imprezy. I wszyscy czekają w napięciu. Bal studniówkowy miał się zacząć punktualnie o godz. 19, ale z powodu nieobecności dyrektora szkoły Jana Czyżowicza, oficjalnie otwarcie studniówki przeciągało się. Co się wydarzyło?
Cały artykuł dostępny jest w aktualnym wydaniu papierowym NOWej gazety trzebnickiej. Cały artykuł można również przeczytać, po zalogowaniu do naszego portalu. Zachęcamy zatem do rejestracji.
[hidepost=0]Kiedy na salę w prusickiej restauracji Riviera dotarł dyrektor, tłumaczył swoje spóźnienie tym, że wraz z jednym z uczniów był na spotkaniu, na którym omawiano akcję "Mogiłę pradziada ocal od zapomnienia". W blasku fleszy Jan Czyżowicz otworzył studniówkę, a uczniowie odtańczyli poloneza. Trzeba przyznać, że wykonali go wprost idealnie. I choć układ był skomplikowany, a sala niezbyt duża - uczniowie tańczyli w dwóch grupach - taniec wyszedł równo i nikt się nie pomylił. Nie zabrakło również życzeń jak najlepszego zdania matury i nauki na wymarzonych studiach, przy lampce szampana. Uczennice z którymi rozmawialiśmy już po balu były bardzo zadowolone. Dla Magdaleny Mitek z klasy III a LO była to pierwsza studniówka, wcześniej nie uczestniczyła w takiej imprezie, nawet jako osoba towarzysząca:

- Bardzo mi się podobało. Może tylko sala mogłaby być większa, ale bawiliśmy się świetnie; sama podarłam trzy pary rajstop. DJ i wodzirej świetnie prowadzili imprezę - w muzykę i tańce wplatali zabawy. Każdy bawił się do końca, do ostatniej minuty, do godz. 4.15. Moi znajomi również mają bardzo pozytywne wrażenie. Już nie mogę się doczekać, kiedy zobaczę nagranie wideo i zdjęcia. Dobrze, że będziemy mieli takie pamiątki - mówi dziewczyna. Jak dodaje, przygotowania do poloneza uczniowie zaczęli w grudniu.

Najpierw próby odbywały się raz w tygodniu, potem po dwa razy, a przez ostatnich kilka dni uczniowie ćwiczyli codziennie. - Układ ułożyliśmy konkretnie do sali. Do tańca przygotowywała nas Alicja Roszkiewicz, nauczycielka wychowania fizycznego, a próbę generalną mieliśmy z naszym wychowawcą. Podczas studniówki poloneza tańczyły dwie grupy, układ był podzielony na pół, bo wszyscy nie zmieściliby się na raz - dodaje Magdalena.

Uczennica dodaje, że o wyborze Riviery na miejsce studniówki zadecydowała cena.- W Rawiczu zapłacilibyśmy około 50 zł więcej. Tu, koszt imprezy od osoby wyniósł 150 zł, a sala jest ładna i blisko. Moja klasa brała udział jako statyści w nagraniu filmu reklamowego o bezpiecznej kolei, na torze doświadczalnym w Węglewie i wszystkie pieniądze jakie tam zarobiliśmy dorzuciliśmy do studniówki. Dobrze, że mieliśmy dodatkowe fundusze, bo na sam strój wydałam prawie 300 zł, za fryzjera i kosmetyczkę po 50 zł. W sumie tylko jedzenia nie zdążyliśmy za bardzo spróbować, bo tak dobrze bawiliśmy się na parkiecie. Była świetna atmosfera. Nauczyciele też doskonale się bawili. Marcela Hajkowska z tej samej klasy, również uważa imprezę za udaną.

- Nie było żadnych incydentów. Wspólnie bawiło się około 160 osób, uczniów, osób towarzyszących i nauczycieli. Sala i prowadzący imprezę byli świetni. Poprowadzili taniec belgijski, który po kilku próbach świetnie nam wyszedł - mówi uczennica i dodaje, że również ona nie może się już doczekać zdjęć i filmu ze studniówki. - Co prawda te pamiątki to dodatkowy wydatek - 30 zł, ale myślę, że warto. Zmieściłam się ze wszystkimi wydatkami w kwocie, którą przeznaczyłam na studniówkę.

Trudno było się jednak umówić do fryzjera i kosmetyczki w Żmigrodzie, salony przeżywały prawdziwe oblężenie, ponieważ w domu kultury odbywała się ministudniówka gimnazjalistów. Myślę, że wszystkie dziewczyny wyglądały świetnie, były klasycznie ubrane, nie miały nadmiernego makijażu, a uczesania były gustowne. Na pewno nigdy nie zapomnę tego balu. Marcelina Hajkowska wspomniała również o wydarzeniu, które miało miejsce na sam koniec zabawy: - Didżeje zapowiedzieli, że to już ostatnie bisy, że zaraz kończymy zabawę, było już po godz. 4 nad ranem. W pewnym momencie "wysadziło" korki i muzyka przestała grać. Panowie śmiali się i tłumaczyli, że to czysty zbieg okoliczności.[/hidepost]

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo NowaGazeta.pl




Reklama
Wróć do