Reklama

Wielkie samochody wypadają z drogi

14/01/2014 07:51

- Kiedy idę na przystanek autobusowy, zwłaszcza rano, widzę, że kolejne samochody "nie wyrabiają" zakrętu i zjeżdżają z drogi. Problem polega na tym, że właśnie w tym miejscu, w którym lądują samochody przechodzą ludzie idący na przystanek. Obawiam się, że kiedyś może dojść do nieszczęścia - mówi kobieta i dodaje, że codziennie drogę na przystanek pokonuje wielu mieszkańców Kowal. Są wśród nich również uczniowie, którzy dojeżdżają do szkół w Trzebnicy czy Obornikach Śląskich oraz starsze osoby. - Idąc na przystanek często widzimy ślady aut, które utknęły w grząskim poboczu. Myślę, że zwłaszcza w nocy, kiedy ruch jest mniejszy, kierowcy pozwalają sobie na szybszą jazdę i nie przestrzegają ograniczenia, które stoi przed zakrętem. Potem droga prowadzi w dół, i jest kolejny zakręt, w lewo. To właśnie na nim wielu szybko jadących kierowców nie mieści się na swoim pasie i zjeżdża na pobocze, gdzie jest dość grząsko. Zdarza się, że koleiny w błocie wskazują na to, że na poboczu utknęło wielkie auto, takie jak tir. Gdyby taki samochód, w dodatku rozpędzony, wjechał w ludzi, to pewnie by ich pozabijał - dodaje pani Teresa.

Iwona Mazur, oficer prasowy Komendy Powiatowej Policji w Trzebnicy twierdzi, że problem nie leży w samej drodze i jej oznakowaniu, ale w zachowaniu kierowców. - Przed zakrętem jest znak ograniczający prędkość do 60 km/godzinę. Ta prędkość jest wystarczająca , aby bezpiecznie pokonać zakręt . Zmniejszenie prędkości do 40 km/godzinę wcale nie jest proste na drodze o statusie wojewódzkim. Wybudowanie chodnika na tym odcinku drogi leży w gestii Dolnośląskiego Zarządu Dróg i Kolei.

 Kilka dni po tym, jak skontaktowaliśmy się z oficerem prasowym KPP w Trzebnicy, pani Teresa zadzwoniła ponownie: - Dziś dowiedziałam się od kierowcy jednego z busów, które jeżdżą na trasie Trzebnica - Oborniki Śląskie, że policja przekazała wszystkim kierowcom, że nie wolno im się zatrzymywać i wysadzać ludzi w tym miejscu, gdzie robili to do tej pory, czyli przy zjeździe z drogi wojewódzkiej przy drodze do Kowal. Teraz będą mogli zatrzymywać się tylko na wyznaczonym przystanku, który de facto przypomina bardziej składowisko śmieci i latrynę, gdyż "przejezdni" często traktują zatoczkę bez wiaty, stojącą w środku pola,  jako miejsce wyrzucania wytworzonych przez siebie odpadów różnych gabarytów np. starego sprzętu gospodarstwa domowego czy też załatwiania swoich nagłych potrzeb fizjologicznych. Teraz pasażerowie będą musieli przechodzić przez ten niebezpieczny fragment drogi. Gdzie tu sens i logika? Czy nie można zrobić przystanku, tam gdzie już istnieje zatoczka, tuż za zakrętem, już na drodze do Kowal skoro chodnika prowadzącego na przystanek chyba się już nie doczekamy ... - kończy gorzko nasza Czytelniczka.

Wydaje się, że problem niebezpiecznego zachowania kierowców ciężkich samochodów można rozwiązać w jeszcze inny sposób. Skoro nie ma szans na chodnik, ani ograniczenie dozwolonej prędkości, trzeba zwiększyć ilość patroli policyjnych w tym miejscu (z fotoradarem), tak aby łamanie reguł ruchu drogowego po prostu się nie opłacało.

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo NowaGazeta.pl




Reklama
Wróć do