Reklama

Megakasa do zwrotu!

14/01/2014 15:29
Takiego "prezentu" pod choinkę chyba burmistrz się nie spodziewał, chodź o sprawie jest głośno już od kilku miesięcy. Tak jak przewidywaliśmy, Gmina Trzebnica dostała od Wojewody Dolnośląskiego żądanie zwrotu części dotacji, wraz z ogromnymi odsetkami, otrzymanej na budowę wysypiska śmieci w Marcinowie. O jakie kwoty chodzi?

Według wojewody, należność główna wynosi nieco ponad 2 mln 34 tys. zł. plus odsetki liczone jak dla zaległości podatkowych. Korzystając, z dostępnego na portalu infor.pl kalkulatora zaległości podatkowych, wyliczyliśmy, że gdyby gmina zapłaciła należność w dniu 4 stycznia tego roku, to samych odsetek byłoby prawie 1 mln 480 tys zł. Łatwo zatem policzyć, że trzebnicka gmina może stracić ponad 3,5 miliona złotych! W tym miejscu warto dodać, że każda zwłoka w oddaniu płatności, w znaczący sposób zwiększa kwotę odsetek. Co zrobi burmistrz?

Informację i dokument potwierdzający wezwanie do zwrotu tych kwot, otrzymaliśmy dopiero w piątek 3 stycznia, tego roku. Jednak, jak się dowiedzieliśmy w urzędzie wojewódzkim, do gminy pismo zostało wysłane 21 grudnia, a 23 grudnia zostało odebrane przez trzebnicki urząd. Co ciekawe, wojewoda dał burmistrzowi 7 dni na zwrot pieniędzy, zaznaczając, że jeśli tego nie zrobi, to zostaną podjęte "czynności zmierzające do odzyskania należnych środków dofinansowania z wykorzystaniem dostępnych środków prawnych". Co to oznacza?

Wojewoda zapewne złoży pozew do sądu o zapłatę należności w trybie nakazowym, jeśli burmistrz złoży sprzeciw, to odbędzie się normalne postępowanie w procesie cywilnym. Sprawa może potrwać kilka miesięcy, a gdy wojewoda uzyskałby korzystny wyrok, co w świetle zgromadzonego materiału jest wielce prawdopodobne, gmina będzie musiała zapłacić dodatkowo koszty procesu, czyli jakieś kilkadziesiąt tysięcy złotych. Znacznie wzrosną również odsetki.

Nie udało nam się skontaktować z burmistrzem Markiem Długozimą, ale w budżecie na 2014 rok nie zabezpieczono takiej kwoty. Gdyby więc burmistrz zdecydował się zapłacić, to musiałby zwołać sesję rady, zrezygnować z niektórych zaplanowanych inwestycji i dokonać zmian w budżecie.
3.500.000 zł - to przybliżona kwota, wraz z odsetkami, jaką na dzień 4 stycznia 2014 roku, musi zwrócić Gmina Trzebnica, za nieprawidłowo rozliczoną dotację i zatajenie przed kontrolerami faktu, o naliczeniu kary umownej.
2.034.344,08 zł - to należność główna, której zwrotu domaga się wojewoda.
900 tys. zł - mniej więcej o taką kwotę według biegłych powołanych przez prokuraturę, zawyżono prace przy remoncie stawu przy ul. Leśnej.

Dlaczego wojewoda żąda zwrotu pieniędzy?


Sprawa niejasności przy rozliczeniu dotacji na budowę wysypiska śmieci w Marcinowie pojawiła się w roku 2012, kiedy to grupa radnych, nie mogąc uzyskać z gminy niektórych informacji, powiadomiła prokuraturę, by ta sprawdziła wątpliwości, które ich zdaniem powstały, podczas rozliczenia kary umownej.

Pod koniec zeszłego roku, oleśnicka prokuratura postawiła burmistrzowi Markowi Długozimie zarzuty przekroczenia uprawnień i działania na szkodę interesu publicznego. (Marek Długozima wyraził zgodę na upublicznianie pełnego imienia i nazwiska oraz wizerunku - przyp. red.) Prokurator przedstawił już burmistrzowi zarzuty, jednak ten nie przyznał się do winy. Dodajmy, że nasi dziennikarze dotarli do dokumentacji, z której wynika, że przed kontrolerami z urzędu wojewódzkiego zatajono informację o naliczeniu kary umownej, a wręcz na piśmie poświadczano, że takiej kary nie naliczono! Warto zauważyć, że kontrola przeprowadzana była w 2008 roku, a porozumienie zawarto w roku 2007. I jeszcze jedno, z ramienia gminy kontrolerom informacji udzielali: skarbnik Barbara Krokowska, naczelnik wydziału techniczno - inwestycyjnego Zbigniew Zarzeczny oraz Paweł Jędrzejewski, pracownik wydziału techniczno - inwestycyjnego. Natomiast samą informację pokontrolną, czyli ów dokument, podpisał już tylko burmistrz Marek Długozima.

Trudno uwierzyć, że o porozumieniu i naliczeniu kary umownej nie wiedziała Barbara Krokowska, w końcu jako skarbnik, odpowiada przecież za finanse gminy. Ciężko uwierzyć również, że o porozumieniu i karach umownych, nie wiedzieli Zbigniew Zarzeczny i Paweł Jędrzejewski, przecież to oni, z ramienia gminy, nadzorują inwestycje i co ciekawe, to właśnie oni podpisali protokół odbioru. A już na pewno o naliczeniu kary umownej i porozumieniu musiał wiedzieć burmistrz Marek Długozima, który przecież sam podpisał owo porozumienie, dotyczące rozliczenia kary umownej, a już kilka miesięcy później podpisał dokument, w którym napisano, że kary umownej nie naliczono!

Prokuratura, jak dotąd nie rozstrzygnęła jednak kwestii, kto zataił przed kontrolerami urzędu wojewódzkiego informację o porozumieniu z austriacką firmą, na mocy którego zamiast zapłaty kary umownej, wykonawca zobowiązał się wyremontować staw przy ul. Leśnej i kto odpowiada za poświadczenie nieprawdy. Porozumienie o tyle dziwne, że staw, w żaden sposób nie był związany z inwestycją w Marcinowie. Co więcej, na remont nie ogłoszono żadnego przetargu, a trzebniccy urzędnicy, bezkrytycznie zaakceptowali kosztorys prac, przygotowany przez austriacką spółkę. Było to tym bardziej zaskakujące, że kwota kosztorysu niemal pokrywała się z naliczoną karą umowną. Sam odbiór prac, również budzi wiele kontrowersji. Okazuje się, że protokół odbioru końcowego, wielomilionowej inwestycji, sporządzono... na jednej stronie papieru. Co ciekawe, mimo iż, w protokole podano nazwiska osób odbierających prace, to już podpisy przedstawicieli gminy są jedynie nieczytelne. Nie ma też żadnych urzędowych pieczęci, a przedstawiciel wykonawcy, mimo iż był wymieniony, że brał udział w odbiorze, nie podpisał się wcale. Jakby tego było mało, powołani przez prokuraturę biegli ustalili, że koszt prac remontowych przy stawie, zawyżono, o co najmniej 900 tys. zł!

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo NowaGazeta.pl




Reklama
Wróć do