
Prusice to pierwszy urząd w naszym powiecie, w którym zastosowano karty magnetyczne i czytniki, które zapisują czas pracy pracowników. Dzięki temu, rejestrowane jest każde przekroczenie drzwi przez każdego pracownika.
- Nie do końca mieliśmy wpływ na to co działo się w urzędzie, kiedy nie było mnie, zastępcy, czy sekretarza. Zdarzało się tak, że pracownicy wychodzili z urzędu nie tylko po to, żeby załatwiać sprawy służbowe. Bywało też tak, że niektórzy zwalniali się u mnie, czy u sekretarza na przykład do lekarza, albo żeby załatwić jakąś sprawę. Nie chcę utrudniać życia pracownikom, bo nie na tym to polega. Jednak czasem zdarzało się, że pracownik chciał wynagrodzenie za nadgodziny, w czasie w którym wykonywał pracę, a której nie zrobił, ponieważ się zwalniał – mówi Igor Bandrowicz, szef prusickiego samorządu i dodaje: - Dzięki ewidencjonowaniu czasu pracy, będę dokładnie wiedział, kto ile godzin w urzędzie przepracował w danym miesiącu. Na tej podstawie będą wypłacane ewentualne nadgodziny; pewnie elektroniczne zapisy czasu pracy będą miały również wpływ na przyznawaną premię. System wprowadziliśmy nie po to, żeby utrudniać życie pracownikom, ale żeby mieć kontrolę nad ich czasem pracy.
Jak dodaje burmistrz, koszt instalacji systemu nie był duży, wyniósł 7,5 tys. brutto. Każdy pracownik posiada swoją osobistą kartę, którą zbliża do czytnika, a system zapisuje godzinę wejścia i wyjścia z urzędu. Karta magnetyczna jest jednocześnie identyfikatorem, który pracownicy noszą na szyjach.
- Dzięki temu systemowi, na koniec miesiąca będziemy mogli stwierdzić, kto ma nadgodziny do odebrania, a kto musi dodatkowo dopracować. To jest bardzo dobre narzędzie zarządcze – zaznacza burmistrz.
Pracownicy urzędu, z którymi rozmawialiśmy na temat wprowadzenia nowego systemu nie wypowiadali się o nim ani negatywnie, ani pozytywnie. Pytania o swoją punktualność zbywali uśmiechem.
7,5 tys. złTwoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze opinie