W Liturgii Słowa ostatniej niedzieli usłyszeliśmy fragment Ewangelii mówiący o spotkaniu celnika Zacheusza z Jezusem (Łk 19,1-10). Już same okoliczności tego wydarzenia są niezwykle oryginalne! On – człowiek wysoko postawiony w hierarchii ówczesnego systemu rzymskiej okupacji, celnik, człowiek – VIP (dzisiejszym językiem), jest w stanie na wielkie szaleństwo, aby zobaczyć Jezusa. Wspina się na drzewo (jak bawiące się dziecko!), aby zrealizować cel swojej ciekawości. Gdy Jezus przechodził obok tego drzewa, przystanął i ujawniając publicznie ukrytego w gałęziach sykomory Zacheusza, mówi: "Zejdź prędko, albowiem dziś muszę się zatrzymać w twoim domu". Inni odebrali by to wskazanie "szanowanego obywatela" na drzewie za wielki wstyd. Tymczasem Zacheusz, "zwierzchnik celników i bardzo bogaty", zszedł z drzewa rozradowany i przyjął Jezusa w swoim domu. Zrealizował swoje pragnienie, spotkał Jezusa i to nie tylko w jakiejś odległości, ale bardzo bezpośrednio, wręcz Jezus "wszedł do jego serca". Konsekwencją tego spotkania było nawrócenie grzesznika (za jakiego celników uważali Żydzi!). Taki jest zawsze wynik prawdziwego spotkania człowieka z Bogiem – przemiana życia.
Moje życie
Dobrze, że w tych dniach myślimy o przemijaniu, o śmierci (naszych bliskich). Lepiej, gdybyśmy pomyśleli także o własnej śmierci. Czasami trzeba dzisiaj już poważnego wysiłku i "wygłupienia się" nawet, jak wspomniany wcześniej Zacheusz, aby doszło do prawdziwego i owocnego spotkania z Bogiem. Tylko takie doświadczenie Boga pomaga dobrze przeżyć swoje życie, od którego zależy przecież cała wieczność. I chociaż życie wieczne jest nieraz błędnie rozumiane, to jednak wszystko zależeć będzie od tego jakie będą nasze codzienne decyzje. Uczy tego Jezus w rozmowie z Saduceuszami (Ewangelia kolejnej niedzieli - Łk 20, 34-38) w odpowiedzi na "akademickie" pytanie o losy zmarłych siedmiu braci, którzy na ziemi byli mężami tej samej kobiety. Według żydowskich przekonań zmartwychwstanie miało być kontynuacją życia ziemskiego z tą różnicą, że będzie to życie bez cierpień, a pełne radości, rozkoszy i przyjemności. Chrystus chce nam pomóc zrozumieć, że życie po śmierci będzie całkiem inne. Inaczej rozumiemy szczęście i przyjemności tu na ziemi, a inne będzie szczęście w życiu wiecznym. "Bóg nie jest Bogiem umarłych, lecz żywych". Tu na ziemi jesteśmy ciągle w sytuacji tzw. "śmierci" – bo taki czeka nas koniec tej ziemskiej części życia. Dopiero po śmierci rozpocznie się prawdziwe życie z Bogiem.
Aplikacja nowagazeta.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Komentarze opinie