Mecz już od początku toczył się na bardzo wyrównanym poziomie, stąd do końca nie było wiadomo, która z drużyn ostatecznie osiągnie zwycięstwo. Nie było łatwo, bo piłkarze obu drużyn zaciekle walczyli o każdą piłkę. Pierwsza połowa meczu zakończyła się wynikiem 2:2. Po przerwie piłkarze ponownie rozpoczęli ostrą rywalizację. I długo na boisku nie było gola, choć sytuacji podbramkowych nie brakowała i to zarówno po stronie Polonii Trzebnica jak i LKS "Iskra" Księginice. A im bliżej końca meczu, tym na boisku było bardziej nerwowo. Świadczyć o tym może duża ilość żółtych kartek, którymi byli karani piłkarze obu drużyn. W 70 minucie gry, po dyskusji z sędzią, czerwoną kartkę otrzymał piłkarz Polonii II. Końcówkę meczu trzebnicka drużyna grała więc w osłabieniu, w dziesięcioosobowym składzie. To jednak nie złamało piłkarzy, którzy zmobilizowali się i zaczęli grać troszkę bardziej czujnie, co szybko zaczęło przynosić efekty. Po dość zaciętej walce pod bramką Iskry, udało się gospodarzom pokonać obronę gości i wbić piłkę do bramki. I gdy już wydawać by się mogło, że taki wynik pozostanie, niespodziewanie w 92 minucie meczu kolejnego gola wbił, wprowadzony chwilę wcześniej na boisko... rezerwowy bramkarz Polonii II, który praktycznie sam pokonał obronę Iskry i ich bramkarza. Radości po stronie polonistów nie było końca. Mecz zakończył się zwycięstwem gospodarzy 4:2.
- Oczywiście, że wygrana cieszy, tym bardziej że od 70 minuty graliśmy w dziesiątkę. I w osłabionym składzie udało się wbić piłkarzom dwie bramki. Najwięcej radości całej drużynie sprawił ostatni gol, ponieważ w tym meczu akurat mój rezerwowy bramkarz, wszedł na boisko i strzelił bramkę na 4:2 w 92 minucie. Zachował się wspaniale i dał mi wiele szczęścia, pomimo to, że w trakcie meczu była duża nerwówka. Piłkarz ten przerzucił piłkę na swoją lewą, słabszą nogę i uderzył na bramkę, przy liczebnej przewadze przeciwnika. Na dodatek zagrał doskonale sam mijając obronę przeciwników. A to podwójnie cieszy – powiedział po meczu trener Łukasz Skórzewski, dodając jednocześnie:
- Piłkarze nie realizowali założeń, które wspólnie omawialiśmy. Ja wiem o tym, że zespół ma silny stały element gry, a Paweł Kapinos gra w drużynie, która potrafi dobrze podrzucić piłkę i zagrozić. Cieszę się z tej wygranej, bo nie ukrywam, że troszkę szczęścia w tym meczu mieliśmy.
Aplikacja nowagazeta.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Komentarze opinie