Prawie z dokładnością harmonogramów obioru odpadów komunalnych odbieramy telefony od mieszkańców wiosek, skarżących się, że samochody przyjeżdżające, zwłaszcza po odpady zbierane selektywnie, spóźniają się o dzień, dwa, a zdarza się, że nawet przez trzy dni worki z plastikiem, butelkami i makulaturą czekają na samochód operatora. Pół biedy, gdy leżą nie ruszane, ale zdarza się, że po kilkudziesięciu godzinach worek jest pęknięty, a jego zawartość rozdmuchuje wiatr. Pracownicy komunalni nie zawsze zbierają porozrzucane pod płotami śmieci, choć te, przecież należą do gminy.
W ubiegłym tygodniu otrzymaliśmy sygnały z Cerekwicy, gdzie choć odbiór powinien nastąpić w poniedziałek, jeszcze w środę rano worki stały przed posesjami oraz z Ujeźdźca. Mieszkańców najbardziej denerwowała niepewność. – Gdybym wiedziała, że przez dwa dni nie przyjadą, to trzymałabym to w domu i byłby spokój. Jeśli firmy nie nadążają, z odbiorem wystarczy zmienić harmonogram. Jak woził Wodnik, takich problemów nie było. Nawet jak nie przyjechali, wystarczyło zadzwonić i człowiek dowiadywał się, kiedy będą. Teraz jest to nie do pomyślenia. W dodatku jak się nie przypilnuje, mogę nie dostać worków na następny miesiąc – powiedziała nam jedna z Czytelniczek.
Okazuje się, że w mieście, gdzie odległości są niewielkie i nie trzeba wysiłku logistycznego, żeby zaplanować trasy pojazdów zbierający odpady, jest nie lepiej.
Zadzwoniła do nas mieszkanka miasta: – Przeprowadziłam się do Trzebnicy cztery lata temu. Bardzo mi się tu podoba, ale to, co dzieje się ostatnio ze śmieciami, to już przechodzi wszelkie pojęcie. Mieszkam w samym centrum miasta. Na parterze naszego domu jest apteka i lokal gastronomiczny. Śmietnik jest pod ziemią i... kwitnie. Niedługo pewnie rzucą się myszy, a może i szczury. Gdy interweniowałam w urzędzie miasta, pani spytała się "A kto jest waszym administratorem? Czy ja płacę administratorowi, czy gminie. A może powinnam przestać płacić i sama znaleźć sobie firmę, która będzie śmieci odbierała" - powiedziała nam i na dowód pokazała zdjęcia.
My segregujemy, a oni wszystko wrzucają na jeden wóz...
Od mieszkańców miasta dowiedzieliśmy się też o nowych praktykach stosowanych przez operatorów odbierających opady selektywnie zbierane: - Podjeżdża samochód z dźwigiem, podnoszą "dzwon" albo kosz i zawartość wysypują do jednej przyczepy. To po co ludzie segregują śmieci, zajmują niepotrzebnie miejsce w kuchni, czy na balkonie na trzy oddzielne pojemniki, jak i tak wszystko się miesza? - usłyszeliśmy.
W sierpniu wiceburmistrz Jerzy Trela mówił nam - w bezpośredniej rozmowie - że urzędnicy, którzy przygotowywali nowe zasady odbioru odpadów nie spodziewali się, że mieszkańcy okażą się aż tak świadomi i będą segregować odpady. – Szacujemy wzrost segregacji u źródła o ponad 100 procent. Zamierzamy zwiększyć częstotliwość wywożenia odpadów posegregowanych. Prawdopodobnie do dwóch razy w miesiącu z terenów o zabudowie jednorodzinnej - zapewniał.
W ubiegłą środę o gospodarce śmieciowej już nie chciał mówić. Przytaknął tylko, że ratusz wie o praktykach operatorów odbierających odpady selektywnie zbierane: - Do jednego samochodu wrzuca się tylko papier i plastik. Szkło wywożone jest oddzielnie - powiedział.Dodał, że przygotowywany jest nowy harmonogram.
Dlaczego mieszkańcom każe się segregować odpady pod groźbą podniesienia podatku, a później na ich oczach tę benedyktyńską pracę się marnuje i czy jest to zgodne z prawem oraz na czym będą polegały zmiany w harmonogramie odbioru odpadów, tego wiceburmistrz nie chciał, albo nie umiał odpowiedzieć. Obiecał, że odpisze, jeśli zapytamy na piśmie.
Jeszcze w środę wysłaliśmy mailem następujące pytania:
1. Dlaczego jeśli firmy odbierające odpady od mieszkańców potrzebują więcej czasu nie dostosowano do tych potrzeb harmonogramu odbioru?
2. W jaki sposób mieszkańcy mają segregować odpady w kolejnym miesiącu, jeśli worki do tego przeznaczone otrzymują w chwili odbioru odpadów z poprzedniego okresu, czyli z opóźnieniem?
3. W sierpniu br. mówił Pan o zamiarze samorządu gminnego zwiększenia częstotliwości odbierania odpadów komunalnych. Czy zamiar został zrealizowany? Jeśli tak, to kiedy i jaka jest obecnie częstotliwość odbioru? Jeśli nie, to dlaczego?
4. Gminny regulamin utrzymania porządku zobowiązuje mieszkańców, którzy się zobowiązali ( i płacą niższe stawki podatku "śmieciowego") do segregowania opadów, do czynienia tego na cztery frakcje: makulaturę, tworzywa sztuczne, odpady biodegradowalne oraz zmieszane. Niestosowanie tego zagrożone jest administracyjnym podniesieniem stawki podatku. Tymczasem pracownicy odbierający odpady (zwłaszcza z nieruchomości wielorodzinnych) w samochodzie mieszają papier i plastiki. Czy nie jest to dyskryminowanie mieszkańców, a przynajmniej działanie demoralizujące i zniechęcające do segregacji? Czy umowa zawarta między gminą a firmami zbierającymi odpady nie zobowiązuje tych ostatnich do selektywnego odbioru i niemieszania odpadów?
Do wczoraj nie otrzymaliśmy żadnej odpowiedzi. Z wiceburmistrzem, który był w urzędzie nie udało się nam połączyć. Naczelnik wydziału ochrony środowiska Szczepan Gurboda również nie chciał z nami rozmawiać. Powiedział tylko, że odpowiedź na nasz wniosek jest przygotowywana (czwarty dzień!). Podobnie było w Zakładzie Gospodarki Komunalnej "Ergo". Prezes Rafał Jaros był nieuchwytny, a kierownik Michał Jakubowicz nie chciał odpowiadać, twierdząc, że "nie jest upoważniony do rozmów z mediami".
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że zmieszanie odpadów segregowanych to nagminna praktyka i to nie tylko w gminie Trzebnica. - Razem na jeden pace wozimy tylko plastiki i makulaturę, I tak każdy z tych materiałów musi być przesegregowany, "bo ludzie nie wiedzą co można zbierać, a co nie" - powiedział nam anonimowo jeden z pracowników Ergo. Szkło jest zbierane osobno, bo stłuczone może wyrządzić wiele szkód.
Takie wyjaśnienie, choć nieoficjalne, nie tłumaczy, dlaczego mieszkańcy muszą trzymać trzy kubełki czy worki na odpady selektywne, a pracownicy komunalki nie. Zwłaszcza, że jest to działanie niezgodne z prawem, bo w dokumentach przetargowych, a ściśle w załączniku do tzw. specyfikacji istotnych warunków zamówienia możemy przeczytać: "Odbiór segregowanych odpadów komunalnych oraz ich transport należy dokonywać w taki sposób, aby nie dopuścić do zmieszania poszczególnych frakcji odpadów zbieranych selektywnie, jak i nie doprowadzić do zmieszania odpadów zbieranych selektywnie z odpadami zmieszanymi".
Przetarg w Trzebnicy wygrała gminna spółka w konsorcjum z holenderską firmą. Czy fakt, że odbiorem zajmuje się gminna spółka powoduje, że pracownicy urzędu nie kontrolują poczynań firmy i zezwalają tym samym na łamanie warunków przetargu?
W podobnych przypadkach np. we Wrocławiu, na firmy wywożące odpady, które nie przestrzegały ustaleń przetargu były nakładane dotkliwe kary finansowe.
1 raz w tygodniu odbierane są odpady selektywne z domów jednorodzinnych na terenie gminy Trzebnica.3-4 dni stoją niejednokrotnie worki z posegregowanymi odpadami, zanim odbierze je firma komunalna.
812 tys. zł. - tyle w przybliżeniu zainkasuje konsorcjum ZGK "Ergo" i Przedsiębiorstwo Usług Komunalnych van Gansewinkel Dolnyśląsk sp z o.o. za odbiór śmieci z gminy Trzebnica.
18 zł - od osoby płacą miesięcznie mieszkańcy gminy Trzebnica, którzy nie segregują odpadów.
11 zł - od osoby płacą mieszkańcy, którzy postanowili segregować śmieci.
9 zł - płacą mieszkańcy, którzy korzystają z ulgi dla np. rodzin wielodzietnych.
Aplikacja nowagazeta.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Komentarze opinie