Reklama

O Inkach, Aztekach i Majach

01/11/2013 09:35
W ramach spotkań w cyklu "Edukacja kulturowa", które są organizowane nieprzerwanie od 2008 roku przez trzebnicką Bibliotekę Pedagogiczną, w miniony czwartek, w sali Starostwa Powiatowego, swój wykład miała dr Renata Faron-Bartels. - To kobieta z pasją. Jej dwie najważniejsze pasje to archeologia i podróże. Efektem tych pasji jest nie tylko dzisiejsze spotkanie, ale przede wszystkim książka "Ludzie i bogowie Ameryki Środkowej". Książka jest napisana bardzo przystępnym językiem, a jej drugą zaletą jest bardzo wysoka zawartość merytoryczna. Za chwilę, wyruszymy w podróż w czasie, do Mezoameryki z czasów pierzastego węża - tak zapowiedział wykład dr Faron-Bartels pracownik Biblioteki Pedagogicznej dr Sebastian Węgrzynowski. Renata Faron Bartels jest wykładowcą w Wyższej Szkole Filologicznej  we Wrocławiu; wykłada zagadnienia związane z Ameryką Środkową i Południową. Na spotkanie przybyli uczniowie trzebnickich szkół, a także osoby, które interesują się ludami prekolumbijskimi.

Na początku wykładu, archeolożka wyjaśniła, że obecna piłka nożna ma niewiele wspólnego z tą, w jaką grali dawni mieszkańcy Ameryki. - Wtedy była to gra rytualna, a nie sportowa. Zawodnicy odbijali kilkukilogramową piłką wykonaną z kauczuku całym ciałem, poza rękami i nogami. Czasem, kiedy zawodnik chciał ją odbić biodrem, kończył grę z pogruchotanymi kośćmi. Nie można było dopuścić do tego, aby piłka spadła na ziemię, wtedy zwiastowało to nieszczęście. Po każdej grze jedną z drużyn składano na ofiarę bóstwom, ale do dziś nie wiadomo, czy była to drużyna wygrana czy przegrana. Dzięki Bogu, z upływem czasu zmieniły się reguły gry, choć dzięki wandalom i łobuzom czasem dochodzi do krwawych starć, przez co składa się pokłon bóstwom głupoty i nierozsądku - zażartowała dr Faron-Bartels.

Swoją prezentację podróżniczka rozpoczęła od podstawowych informacji, przypomniała, że  Krzysztof Kolumb "odkrył Amerykę" przez przypadek, ponieważ szukał drogi "na skróty" do Indii, aby w łatwy sposób znaleźć drogę do drogocennych przypraw korzennych i materiałów. Zresztą dlatego ludzi żyjących w Ameryce nazwał Indianami. Archeolożka wyjaśniała wydarzenia, opisując je bardzo plastycznie. Mówiła między innymi o tym, że kiedyś wierzono, iż Ziemie nie jest kulista, a na końcu świata znajduje się przepaść z potworami. Opowiadała także o tym, że aby zdobywający nowe ziemie wojskowi i marynarze nie buntowali się i nie chcieli wracać do swojej ojczyzny, palono ich łodzie zaraz po tym, jak dopłynęli do celu. Dr Faron-Bartels tłumaczyła jak radzili sobie ludzie w Ameryce. Opowiedziała o bardzo ciekawym sposobie upraw, jaki ludzie wypracowali wtedy, kiedy "wyłowili" niemal wszystkie zwierzęta. Otóż, aby oszczędzać teren, który był nawadniany, uprawiano równocześnie 3 rośliny: sadzono kukurydzę, po której pięła się fasola, a na ziemi płożyły dynie. Dzięki takiemu systemowi uprawy ludzie mieli co jeść przez sporą część roku, ponieważ każda z tych roślin owocuje w innym miesiącu. Archeolożka zaprezentowała również bardzo ciekawe slajdy pokazujące rzeźby i obrazy Majów, Azteków i Inków. Jak mówiła, do dziś nie wiadomo, jak ówcześni mieszkańcy Ameryki byli w stanie przetransportować ogromne kilkudziesięciotonowe głazy z odległych o 70 km gór (nie znali wtedy koni, które dotarły do Ameryki z Europy, część tam zdziczała i tak dała początek mustangom), aby na miejscu, w miastach zrobić z nich niezwykle realistyczne rzeźby. Jako ciekawostkę podała również, że mężczyźni zamieszkujący tamte tereny w czasach prekolumbijskich nie mieli zarostu na twarzy. Pokazała bardzo skomplikowany system pisowni, który znali tylko najlepiej urodzeni - jak dodała, niektórych hieroglifów do tej pory nie udało się rozszyfrować naukowcom. Dr Renata Faron-Bartels opowiadał również o wierzeniach. Tłumaczyła, że dla dobra i powodzenia pozostałych mieszkańców państwa-miasta, niektórzy ludzie na ochotnika sami oddawali się w ofierze. I to właśnie składanie ofiar, krwawe i w odczuciu nam współczesnych bezsensowne, sprowokowało najwięcej pytań i najgorętsza dyskusję z młodzieżą. Uczniowie chcieli zrozumieć, dlaczego ludzie dawali wyrywać swoje bijące jeszcze serca z klatki piersiowej i jeszcze zgłaszali się na ochotnika.

Jako ciekawostkę naukowiec podała również sposoby karania dzieci. Otóż kara była uzależniona od wieku i od przewinienia. Za dobre zachowanie nagradzano dodatkową racją żywieniową, a za złe karano brakiem jedzenia, ale i też bardziej okrutnie: rozpalano ognisko, wrzucano do niego bardzo ostre papryczki, a niegrzeczne dzieci musiały wdychać żrący dym.

Ze spotkania chyba wszyscy wyszli zadowoleni. Starsi uczestnicy konferencji najbardziej zafascynowali byli myślą techniczną, wiedzą, a także organizacją ludów prekolumbijskich. Uczniowie na pewno zapamiętali czym różniła się ówczesna piłka nożna od dzisiejszej, a także to, że kultura i wierzenia miały ogromny wpływ na ludzi.

Aplikacja nowagazeta.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.


Reklama

Wideo NowaGazeta.pl




Reklama
Wróć do